sobota, 15 czerwca 2019

Od Justice cd Eri

Droga do obozu Przemytników nie była zbyt długa, a Fallon wyjaśniła mi ją bardzo dokładnie. Co oznaczało, że mogłam ją pokonać jako kitsune. Aiden już się przyzwyczaił, a Victoria często wykorzystywała to jako łatwy sposób przekazywania ważnych przesyłek. Mam nadzieję, że szybko znajdę Angela Turnera. Jakoś nie miałam ochoty przebywać wśród ludzi. Gdy tylko zobaczyłam wesołe miasteczko, znów stałam się człowiekiem. Potem wolnym krokiem ruszyłam przed siebie. Po przekroczeniu linii obozu, nieco się zgubiłam. Był większy niż nasz… uratował mnie dopiero widok błękitnych pasemek.
- O, mięso! - Podeszłam do dziewczyny i, grubszego niż ostatnio, kota. Byłby dobrą kolacją. - Cześć.
- Hej. - Odpowiedziała Echo, a zwierzę podeszło do mnie i zaczęło się ocierać. Mięso nie powinno tak robić.
- Zostaw! - Postanowiłam przejść kawałek dalej. Nic nie dało, kot podążył za mną.
- Pamięta cię. - Blondynka uśmiechnęła się zadowolona.
- Ja go też, miał być kolacją. - Popatrzyłam na niego z pogardą. - Choć trochę urósł, więc teraz byłby lepszą kolacją.
Echo westchnęła zrezygnowana i popatrzyła na mnie. Założyłam ręce, bo tym razem nie mogła się ze mną nie zgodzić. Chyba to zrozumiała, bo nawet się nie zająknęła.
- Więc… gdzie znajdę Angela Turnera? - Rozejrzałam się dookoła.
- Pewnie jest w swoim namiocie. - Zauważyła dziewczyna.
- Czyli gdzie? - Przekrzywiłam głowę.
Blondynka westchnęła i podniosła się, chyba chcąc wskazać mi drogę. Nie mając innego wyjścia, ruszyłam za nią. A za nami mięso.
- Lubi cię. - Zauważyła, kiedy kolejny raz kot otarł się o moją kostkę.
- Lubiłabym go z sosem, albo tofu. - Prychnęłam i odsunęłam go stopą. Nic to nie dało. Wrócił, jak ufne młode do matki. - Ugh, jesteś wkurzającym mięsem!
- Chyba musisz się do niego przyzwyczaić. - Dziewczyna stanęła przed dużym namiotem i ręką wskazała wejście. - To tutaj, Angel powinien być w środku.
- Dzięki. - Kolejny raz odsunęłam kota i bez pardonu weszłam do środka. Paczka sama się nie dostarczy, a szkoda.
***
- Było strasznie? - Echo czekała ciągle przed namiotem.
- Zależy jak definiujesz strach. - Wzruszyłam ramionami i przeciągęłam się delikatnie. Moja ludzka forma powoli zaczęła mi doskwierać. - Mogłabym go bez problemu zaatakować, gdyby mi zagroził, więc…
- Nie było strasznie. - Uśmiechnęła się.
Pokiwałam głową i wolnym krokiem ruszyłam do wyjścia. Blondynka ciągle trzymała się blisko, a za nami szło mięso. Chyba żądało mojej uwagi, ale jedyne co dostawało, to odsunięcie nogą.
- Może chcesz go zabrać? - Dziewczyna popatrzyła na mnie wesoło.
- Co? Mięso? W końcu mogę go zjeść? - Spytałam z nadzieją.
- Nie! - Oburzyła się Echo. - Możesz się nim zająć.
- Dlaczego mam zajmować się mięsem? - Uniosłam brwi.
- Bo wtedy nikt inny go nie zje. - Założyła ręce.
- Dlaczego tak ci zależy, hm? - Zatrzymałam się naprzeciwko niej.
- Bo to mały słodki kotek! - Podstawiła mi go pod nos. - Możesz go nazwać Mięso, jeśli chcesz. Ale go nie jedz.
- Dobra. - Wzięłam od niej zwierzaka, a potem popatrzyłam na niego. - Jak nie będziesz dokładał się do kolacji, to sam staniesz się kolacją, jasne?
Podejrzewam, że to purr, było potwierdzeniem moich słów. A przynajmniej na to liczyłam.
- No dobrze Mięso, wracamy do domu. Jak nie dasz rady, zostawię cię na żer. - Wyszłam za bramę obozu i odwróciłam się do Echo. - Jakbyście mieli coś do załatwienia u Aniołów to zapraszam. - Potem odłożyłam kota, zmieniłam się w kitsune i zniknęłam w krzakach.
Mięso po chwili znalazło się obok i zaczęło miauczeć. Kiedy zrobiło się nieznośnie, stanęłam i wyszczerzyłam kły. Kot skulił się i tyle. Przewróciłam oczami i wzięłam go za sierść na karku, jak matka młode, a potem ruszyłam do siebie. Trochę przed bramą obozu zatrzymałam się i zmieniłam w człowieka. Mięso musiało sobie radzić samo, ale teraz mu wychodziło.
- Paczka dotarła? - Victoria zmaterializowała się obok.
- Tak. - Pokiwałam głową i oddałam jej kartkę.
- A ten kot? - Popatrzyła na zwierza.
- Mięso? Obiecałam Echo, że ją wezmę. Ale jak nie będzie łapać szczurów na posiłek, to samo stanie się kolacją. - Wzruszyłam ramionami.
Victoria z rozbawieniem pokiwała głową i ruszyła do siebie. Już miałam się zmieniać, ale na horyzoncie zauważyłam Fallon.
- I jak się udała wycieczka? - Spytała dziewczyna.
- Dobrze. - Wzięłam Mięso na ręce. - Mam oswojone mięso. Nazywa się Mięso.
- Cudownie. - Zaśmiała się, ale potem spoważniała. - Właściwie to chcę się pożegnać.
- Do zobaczenia. - Uniosłam kącik ust. - Wróć jak najszybciej.
- Z tobą wszystko jest takie proste? - Zachichotała.
- Staram się. - Wzruszyłam ramieniem. - Nie pachniesz jak stuprocentowy człowiek, więc dasz radę.
- To komplement? - Uniosła brwi.
- Tak sądzę. - Ruszyłam z nią do bram obozu. - Uważaj na tą ludzką część ciebie.
- Odprowadzisz mnie kawałek? - Zapytała.
Z uśmiechem zmieniłam się w kitsune, schowałam Mięso do nory i ruszyłam z dziewczyną. Na pewno jeszcze się spotkamy.
***
Leniwy dzień w obozie miał swoje plusy. Nikt nie narzekał, że ja i Mięso wylegujemy się na trawie. Co prawda Aiden miał dla mnie jakieś plany, ale dopiero po trzeciej. Jedyne co mi pozostało to czekać.
- Widzę, że Mięso ma się dobrze. - Uniosłam powieki, żeby zobaczyć Echo.
Ponieważ ciągle byłam w formie lisa, tylko ziewnęłam, a kot przysunął się bliżej. Całe szczęście na razie przynosił szczury, które wspomagały zapasy obozu. Więc mógł tam być.

Eri? Mięsko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz