Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Crystal. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Crystal. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Od Crystal CD Kiasa

-Umiesz polować? Myślałam, że gustujesz tylko w resztkach- powiedziałam patrząc na resztki truchła.
Mężczyzna prychnął na moje słowa po czym dokończył jedzenie i ruszył przed siebie.
-Masz zamiar polować czy idziesz na spacerek?- spytałam czując, że idzie w złą stronę.
-Poluję- odwarknął.
-To ciekawe, bo wszystkie tropy prowadzą w drugą stronę.
Brunet wywrócił oczami, ale po chwili dał się poprowadzić. Gdy złapałam trop ledwo powstrzymałam ekscytację, by nie pobiec przed siebie jak szczeniak. Może już umiałam się opanować podczas pełni, ale zawsze gdzieś w środku mnie kryły się jakieś pokusy, by dać się porwać. Po kilkunastu metrach zza krzaków wyłoniło się małe stado saren. Nie miałam czasu, by cokolwiek powiedzieć, a ten napaleniec już leciał do zwierząt. Nie zwlekając ani chwili ruszyłam w tą samą stronę i zatopiłam zęby w karku jednej z nich zabijając na miejscu. Gdy chłopak zrobił to samo ruszyłam w jego stronę i skoczyłam na niego przez co wylądował na ziemi. Unieruchomiłam jego członki i wycharczałam mu nad twarzą:
-Wiem, że jesteś teraz cholernie napalony, ale się zastopuj, bo gdyby nie twój idiotyzm moglibyśmy zabić całe stado, więc uspokój swoje jebane hormony i czekaj na polecenia, bo jednak mam większe doświadczenie w tej sprawie niż ty.
Poczekałam jeszcze chwilę aż wszystkie informacje trafią do jego małego móżdżku i puściłam go, by udać się do swojej ofiary. Nie zdążyłam wziąć gryza, gdy poczułam mocne uderzenie w bok. Odwróciłam się i zobaczyłam zdenerwowanego Kiasa. Nietoperek chyba nie lubi się dostosowywać do innych podczas pełni. Oblizałam wargi czekając na jego kolejny ruch. Już po chwili nadciągał w moją stronę. Uczyniłam to samo czując po chwili jak jego pazury wbijają mi się w łopatkę. Nie czekając ani chwili dłużej wbiłam zęby w jego udo lekko je rozrywając na co wampir nie został dłużny i mocniej zagłębił swoje pazury. Chłopak był umięśniony i wysoki, jednak wiedziałam, że pod tą postacią również nie grzeszę siłą. Oparłam się mocniej na tylnych łapach i po chwili się z nich wybiłam lądując na brzuchu chłopaka wbijając w niego pazury. To tylko go rozwścieczyło przez co po chwili byłam przygnieciona do drzewa. Czułam jak powoli gniecie moją szyję, więc ugryzłam go w dłoń i wykorzystałam chwilę na transformację w wilkołaka, którą stosowałam bardzo rzadko, bo była męcząca, ale i bardzo silna. Teraz miałam z lekka większą przewagę, którą od razu wykorzystałam i zamieniłam naszą pozycję. Teraz to on stał plecami przy drzewie. Już gotował się do kolejnego ruchu, gdy do moich uszu dotarł dziwny odgłos. Odskoczyłam od chłopaka i syknęłam:
-Cicho bądź.
Początkowo chciał się znowu rzucić, lecz gdy usłyszał to samo od razu zrobił się cicho. Po chwili zobaczyliśmy jak w stronę zwłok zwierząt idzie stado zombie.
-Ich tu nie powinno być- sapnął długo zębny.- Tylko nie gryź.
-Spoko.
Po tych słowach ruszyliśmy w ich stronę. W ruch poszły od razu pazury, gdyż wzięłam sobie do serca słowa Kiasa o nie gryzieniu. W sumie jak teraz poczułam ich zapach to ochota na gryzienie ich szybko odeszła. Widziałam, że chłopak celuje głównie w głowę, więc robiłam to samo. Skręcanie karku, wyrywanie mózgu czy miażdżenie głowy to było to na co stawialiśmy. Niestety coraz mocniej czułam zmęczenie. Jeszcze nie do końca nie kontrolowałam tej formy, a bycie w połowie człowiekiem i w połowie wilkiem jednocześnie było męczące. Gdy ostatnie rozłożone ciało padło martwe na ziemię wróciłam do wilczej formy. Upewniliśmy się, że już nigdzie nie ma zimnych i wróciliśmy do jedzenia. Nie minęło nawet pięć minut, a ciał już nie było. Zostawiliśmy same kości i poszliśmy dalej. Teraz natrafialiśmy głównie na małe zwierzęta, króliki, kuropatwy, różne ptaki... Brunet nadal zjadał swoje ofiary, a ja najedzona bawiłam się nimi. Malutkie króliczki po złapaniu przygważdżałam łapą tak, by nie miały możliwości ruchu po czym lekko drapałam, lizałam i podgryzałam. Małe stworzenia nie wytrzymywały długo i w parę minut umierały z powodu serca czy przerażenia. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło się przejaśniać. Doszło to do mnie dopiero, gdy kły i pazury chłopaka zniknęły, a oczy przybrały naturalny kolor. Już w ludzkiej formie zaczęliśmy wracać do obozu. Rany chłopaka były już prawie całkowicie zaleczone podczas, gdy moje ledwo co zaczęły się zasklepiać. Wiedziałam, że żadne z nas nie miało powodu by za to przepraszać. Pod wpływem księżyca robi się durne rzeczy, a prawda jest też taka, że gdyby nie zombie to by się to gorzej skończyło, bo ja nie odpuszczam, a Kias nie był w stanie przez księżyc. W ciszy dotarliśmy do obozu gdzie chłopak poszedł do swojego domu, a ja zaszłam do łazienek gdzie się obmyłam i poszłam do domu. Ułożyłam się w łóżku i już po chwili spałam.

×××

Obudziłam się koło południa. Przebrałam się w jakieś wygodne ubrania i wyszłam z domu. Od razu biegiem ruszyłam do lasu. Potrzebowałam teraz ruchu żeby się pozbyć zakwasów i trochę potrenować. Po przebiegnięciu koło dziesięciu kilometrów zwolniłam i zaczęłam sprawdzać miejsce. W powietrzu czułam tylko zapach roślinności i zwierząt. Zero innych ludzi i hybryd. Stanęłam w cieniu jednego z drzew i zaczęłam się przeobrażać. Ból łamanych kości był bardziej odczuwalny niż ten podczas pełni przez co przemian trwała dłużej. W zmianie w wilka już prawie nie odczuwałam niczego, ale przy zmianie w wilkołaka było to prawdzie cierpienie. Parę minut było po wszystkim, a ja mogłam zacząć ćwiczenia. Jako pierwsze zaczęłam biec przed siebie. Nie można było nazwać w jaki sposób biegłam, gdyż nie byłam ani na dwóch nogach, ani na czterech. Był to bardzo specyficzny ruch. Po przyzwyczajeniu się do tego wróciłam do miejsca gdzie wszystko rozpoczęłam i podeszłam do jednego z drzew. Wbiłam wyrośnięte paznokcie w drzewo i zaczęłam się wspinać. Nie było to najłatwiejszym zadaniem, ale po jakimś czasie siedziałam na jednej w grubszych gałęzi. Zaczynało mnie dopadać zmęczenie, więc wróciłam do człowieczej formy i biegiem wróciłam do obozu. Nie musiałam brać prysznica, gdyż jedyny zapach jaki miałam na sobie to zapach lasu i ten mój, który jest wyczuwalny tylko dla wilko podobnych. Po wejściu na teren obozu poszłam od razu na stołówkę, by zaspokoić swój głód.

piątek, 19 kwietnia 2019

Od Crystal CD Kiasa

Kias oprowadził mnie po całym miasteczku opowiadając co nieco o nim. Po skończonym zwiedzaniu wylądowaliśmy w budynku, który był w stylu baru. Usiedliśmy przy barze i każdy zamówił coś dla siebie. Nie wiem czy mój towarzysz miał dobrą głowę do alkoholu, więc nie proponowałam mu niczego. Po chwili sączenia naszych napoi w ciszy odezwałam się:
-Do kogo należą tereny lasów?
-Żaden obóz nie obejmuje całości tych obszarów. Możesz się natknąć w zasadzie na każdego. Dlaczego pytasz?
-Coś jeść muszę, a nie chce narażać na obrażenia osób, które spotkam. Już jedna osoba ucierpiała.
-Mamy tutaj jedzenie, którego wystarczy dla każdego. Nie musisz polować.
-Wiem, ale od czasu do czasu trzeba się wyrwać.
Mężczyzna uniósł brew na znak bym kontynuowała.
-Wilcza natura wymaga zabijania. A raczej lepiej jest zamordować zwierzę niż człowieka. Nie sądzisz?
Ciemnowłosy pokiwał głową na znak zrozumienia i wrócił do swojego napoju. W międzyczasie toczyliśmy różne, luźne rozmowy. Głównie, by się bardziej zapoznać. Oczywiście nie mówiłam wszystkiego podobnie jak chłopak, który pomimo wszystkiego próbował grać całkowicie szczerego co dobrze mu szło, jednak udawało mi się odczytywać niektóre z jego emocji. Nie byłam jeszcze w tym mistrzem, bo dopiero uczę się tej sztuki, ale jak to się mówi, powoli, ale do celu. Po dłuższym czasie pożegnałam się z Kiasem, podziękowałam za rozmowę i wyszłam w swoim kierunku. Wypadałoby wybrać sobie miejscówkę do spania. Dzięki informacjom udzielonym przez bruneta wiedziałam, że wystarczy znaleźć sobie jakiś wolny dom czy pokój i po prostu go w jakiś sposób oznaczyć. Po dość długim błądzeniu po obozie wreszcie znalazłam jakiś mały domek. Upewniłam się, że nie jest zajęty po czym weszłam do środka. W jego skład wchodziły trzy, małe pokoje, które nie były szczytem luksusu, ale nie były też w opłakanym stanie. Wróciłam się do jednej z głównych kwater obozu gdzie dostałam posłanie oraz wypożyczyłam sprzęt do sprzątania. Na początku odkurzyłam parapet i położyłam na nim pościel po czym wzięłam się za resztę. Kurzu i brudu było nie miara, jednak udało mi się wyrobić do zmierzchu. Po skończeniu położyłam się na skrzypiącym łóżku obitym w pachnącą pościel, by na chwilę wypocząć. Leżałam tak dłuższą chwilę, a gdy już wypoczęłam wyszłam z domu i zaczęłam szukać Kiasa, by zapytać go jeszcze o parę rzeczy. Nie musiałam zbyt długo chodzić i go wypatrywać, gdyż już po chwili uchwyciłam jego zapach, który się urywał przy jednym z parapetów. Wzięłam mocny rozbieg i odbiłam się od ściany, by po chwili wylądować na dachu gdzie leżał wyłożony chłopak.
-Mam jeszcze parę pytań- zaczęłam.
-Tak?
-Gdzie mogę się umyć, czy dostanę jakieś ubrania i gdzie się zgłaszać po posiłki?
-Publiczne łazienki masz tam o- wskazał palcem.- Tam od razu dostaniesz jakieś ubrania, a stołówka jest rozłożona tuż obok. Raczej z łatwością znajdziesz. Coś jeszcze?
-Dzięki, na razie tyle informacji mi starczy.
Wróciłam z powrotem na ziemię i skierowałam się we wskazanym kierunku. Na początku udałam się do namiotu, który robił za stołówkę i dorwałam się do jakiegoś jedzenia. Podczas jedzenia przysiadła się do mnie jakaś dziewcyzna, która zaczęła mnie zagadywać. Odpowiadałam jej jakimiś półsłówkami do momentu, gdy zaczęła mówić o własnym domu. Dowiedziałam się, że miejsce, które sobie wybrałam można przywrócić na tyle do sprawności, by łazienka mogła działać. W duchu wręcz pisnęłam ze szczęścia, lecz na zewnątrz pozostałam spokojna. W tym momencie cieszyłam się, że już opanowałam sztukę kontrolowania swoich tęczówek. Miałam już kontrolę nad tym jaki kolor miały kiedy, jedynie nie umiałam jeszcze ogarnąć ich błyszczenia się. Wyglądały wtedy jakbym miała łzy w oczach co mnie denerwowało. Również miałam za cel utrzymać w tym obozie jak najdłużej w tajemnicy to jakiego gatunku jestem. Bo to, że trafiłam na Kiasa, który również był nie ludzki mogło być zwyczajnym fartem. Nie wiem jeszcze jaki tu mają stosunek do innych ras. Po skończeniu jedzenia pożegnałam się z dziewczyną i poszłam w stronę miejsca gdzie miałam dostać ubrania. Okazało się, że tak naprawdę jest to budynek, w którym jest dużo koszów z ubraniami. Wygrzebałam z nich ciemne spodnie i wygodną bluzkę po czym poszłam się umyć. Oczywiście jak można się domyślić łazienka ta nie była przedniej jakości jednak dało się tam ogarnąć. Wiem, że muszę ją przecierpieć do momentu remontu tej w moim domku. Właśnie, jeszcze go nie oznaczyłam. Po umyciu się szybko się ubrałam i wróciłam do swojego lokum. Zastanowienie się nad tym jak to zrobić zajęło mi dosłownie chwilę. Wyszłam przed dom i wysunęłam pazury wydrapując na drzwiach "CC", inicjały to był w tym momencie dla mnie najlepszy pomysł. Na wszelki wypadek jakby były tu jeszcze inne rasy oznaczyłam budynek swoim zapachem po czym weszłam do środka i udałam się do snu, który był o dziwo bardzo spokojny dzięki czemu rano obudziłam się wyspana. Dzień zaczęłam od rozciągnięcia się i załatwienia. Parę minut po załatwieniu podstawowych spraw mój żołądek dał o sobie znać w najbardziej uporczywy sposób. A dokładniej domagając się mięsa. Bywały dni, w których żyłam jak zywczjany człowiek i miałam zwyczajne rzeczy do robienia, a były dni, gdy Axa dawała o sobie znać. Wyszłam poza tereny obozu i zagłębiłam się w las. Po upewnieniu się, że jestem wystarczająco daleko przybrałam swoją wilczą formę. Miałam dzisiaj wyjątkowego farta, bo nie musiałam zbyt długo szukać. Już po nie całej godzinie zobaczyłam królika, do którego się powoli podkradłam po chwili się rzucając. Szybko skonsumowałam zwierzę po czym wróciłam do człowieczej postaci. Czułam, że wewnętrzny wilczek jest zadowolony, więc sama również byłam zadowolona. Podczas drogi powrotnej usłyszałam lekki szelest, na który od razu zareagowałam. Słyszałam, że ktoś próbuje się do mnie dyskretnie podkraś. Gdy był już na krok ode mnie odwróciłam się gwałtownie łapiąc tego kogoś za gardło i przyszpilając go do drzewa. Tym kimś okazał się być Kias. Od razu go puściłam i prychnęłam.
-Następnym razem zostaniesz z przediurawionyn gardłem. Nie skradaj się tak- syknęłam.- Usłyszę cię zawsze.
-Spokojnie, spokojnie- odpowiedział rozmasowując szyję.- Co tu robisz?- skierował swój wzrok na mnie po czym od razu sobie odpowiedział.- Ah, już wiem. Wytrzyj sobie usta.
Wywróciłam oczami na jego słowa. Szłam właśnie do obozu żeby sobie obmyć twarz w normalnej wodzie, a nie jakimś bajorku. Jednak teraz wytarłam sobie usta bluzką.
-W jakiej postaci polujesz?- spytał chłopak.
-Wilczej albo półwilczej. W człowieczej jedyne co robię to spijam do końca krew z ofiar.
-Prawie jak wampir- wzruszył ramionami.
-Niby tak, ale ja się nie żywię krwią.

Kias?

środa, 17 kwietnia 2019

Od Crystal do Kiasa

Od wybuchu bomby pałętam się po świecie szukając swojego miejsca. Co krok natykam się na niedobitki czy wolno chodzące i wolno myślące zombie. Staram się ich unikać, by nie zanieczyścić się ich zapachem i tym samym nie stanowić dla nich żywego pożywienia. Głównie przemieszczam się pod postacią wilka, bo nie wiem kiedy wpadnę na jakieś jadalne zwierzę, które może być moim jedynym posiłkiem. O dobrym jedzeniu mogę pomarzyć. Szczytem luksusu jest złapanie królika raz na tydzień. Biegłam przed siebie, gdy nagle do mojego nosa dotarł cudny zapach krwi rannego zwierzęcia. Na lekko ugiętych łapach kierowałam się za tropem. Po parunastu metrach zobaczyłam dorodną łanię utykającą na jedną nogę. Ustawiłam się pod wiatr i zaczęłam powoli do niej podchodzić. Gdy byłam już bardzo blisko wyskoczyłam w powietrze i zatopiłam zęby w karku zwierzęcia jednocześnie dostając kulą w łopatkę. Strzał odrzucił mnie w bok przez co szyja zwierzęcia została rozszarpana i po chwili jej cielsko leżało obok mnie. Szybko wstałam na równe łapy nie patrząc na promieniujący ból w jednej z nich. Najeżyłam sierść i pokazałam zęby wydając z siebie ciche warczenie. Po chwili spomiędzy drzew wyszedł blond włosy mężczyzna o mocnej sylwetce. Gdy jego wzrok padł na mnie to od razu podniósł strzelbę i wycelował we mnie. Wiedziałam, że to jest chwila, by działać albo umierać. Przysiadłam na tylnych łapach, by chwilę później się z nich wybić. W pięciu mocnych susach już byłam przy mężczyźnie i wbijałam mu kły w udo. Blondasek jedną ręką trzymał się za rękę, a drugą celował gdzie popadnie. Ustawiłam się w miarę bezpiecznym miejscu i głośno warknęłam na co ten zaczął się cofać. Gdy zniknął mi z oczu odczekałam chwilę i dopiero podeszłam do zwierzyny. Złapałam za mocno już zszargany kark i zaciągnęłam truchło w krzaki gdzie mogłam spokojnie się najeść. Po skończonym posiłku zaczęłam poszukiwania jakiegoś zbiornika wodnego, by na spokojnie się obmyć. Po dłuższym poszukiwaniu znalazłam wątpliwej jakości coś na wzór małego stawu, który leżał tuż obok jakiegoś blokowiska. Przeobraziłam się w swoją człowieczą postać i nachyliłam się nad wodą obmywając twarz z resztek krwi. Gdy miałam już wstawać poczułam coś zimnego na karku. Chwilę później dostałam polecenie, by powoli wstać i nie próbować nic robić. Jak powiedziano, tak zrobiono, jednak i tak miałam w pełnej gotowości kły czy pazury. Po odwróceniu się moim oczom ukazała się jakże przyjazna twarzyczka kolejnego blondaska.
-Mogę w czymś pomóc?- zapytałam z uśmiechem.
-Jesteś na terenie obozu śmierci.
-I co łącznie z tym?- uniosłam brew.
-Tylko mieszkańcy mają prawo tu przebywać.
Odsunęłam ręką od siebie jego broń i odpowiedziałam:
-To od dzisiaj też jestem mieszkanką. Gdzie podpisać?
-Nie jest to taka łatwa sprawa, musisz wiedzieć z czym to się wiąże.
-To opowiadaj szefie- powiedziałam ruszając w stronę budynków.
Takim oto sposobem Eric jak się później dowiedziałam opowiedział mi jak działa obóz, jakie są obozy, jakie są zasady i tym podobne rzeczy. Na koniec wylądowaliśmy w jego pseudo biurze gdzie mieliśmy dogadać resztę spraw. Gdy dochodziliśmy do sedna to do środka wparował blondyn, ten sam, któremu rozszarpałam udo. Zaczął coś mówić do Erica, a ja w tym czasie rozglądałam się po pokoju, który trzeba przyznać, że szczytem luksusu nie jest. Z tego co usłyszałam uszkodzony chłopak zwał się Will, gdy wychodził spojrzał na mnie przelotnie i wykorzystałam ten moment, by się uśmiechnąć w sposób na tyle dyskretny i widoczny, by tylko on zobaczył kły wystające spomiędzy moich warg. Po zakończeniu gadaniny z Ericem wyszłam na dwór, by trochę pozwiedzać swój nowy "dom".

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

Adrem

Imię i nazwisko| Crystal Axa Clark
Ksywka| CC, Crys, Clark, Clarisse, Axa.
Wiek| 20 lat | 16 listopada
Płeć| Kobieta
Obóz| Śmierć
Ranga| Członek
Aparycja| Crystal na pierwszy rzut oka wygląda na rasową ładną, pustą dziewczynę. Jednak tak nie jest. Jej włosy są koloru ciemnobrązowego i w niektórych miejscach mają wplątane kolorowe dredy, które są symbolem jej byłej już watahy. Jej twarz można opisać jako harmonijną. Bujne brwi, rzęsy, dość szeroki nos i spore, malinowe usta. Jej szczęka jest mocno zarysowana i po jednej ze stron nosi dość sporą bliznę, którą uzyskała w czasie jednej z bitek. W jednym uchu posiada dość pokaźną kolekcję kolczyków i spory tunel. Crystal nie grzeszy wzrostem, gdyż ma aż metr osiemdziesiąt, jednak nie ujmuje jej to na zwinności czy szybkości. Jej sylwetka ma kobiece kształty, jednak nie przesadnie. Ma szerokie biodra i wąską talię, lecz jej piersi są małe co według niej jest dobre, gdyż w niczym jej nie przeszkadzają. Na jej brzuchu i żebrach można znaleźć parę blizn, lecz są one widoczne tylko po dokładniejszych oględzinach, gdyż są częściowo zaleczone. Jej oczy na co dzień są w odcieniu ciemnego brązu lub nawet czerni, jednak podczas przemiany lub w jej trakcie mogą przyjmować naprawdę różne kolory. Od żółci, poprzez różne odcienie niebieskiego po czerwień. Jej kolor oczu jest nieokreślony, gdyż w swoim stadzie lawirowała między byciem omegą, betą i alfą co było spowodowane nie wiadomo czym. Dziewczyna na szyi nosi różne naszyjniki, które mają różne znaczenia podobnie jak jej cała biżuteria. Crystal zazwyczaj można spotkać w ciemnych ubraniach, jednak stała część jej ubioru to czarna skóra, której nigdy nie odstępuje. Podczas przemiany całkowitej dziewczyna zmienia się w średniego wzrostu, umięśnionego wilka. Jej sierść na tułowiu jest srebrna, a ta na uszach, łapach i ogonie czarna. Oczy jak wyżej zostało wspomniane zmieniają swój kolor zależnie od nastroju czy gotowości bojowej dziewczyny. Wadera samicy jest niesamowicie silna jak i zwinna oraz zaprawiona w walce. Jej skazy są zazwyczaj niewidoczne, gdyż są ukryte pod grubą warstwą miękkiego futra.
Charakter| Zazwyczaj wredna, chamska, choleryczka. Trudno się z nią dogadać, ale jak już ci się uda to jest najlepszym towarzyszem rozmów. Lubi przebywać sama ze sobą, lecz nie pogardzi dobrym towarzystwem. Jest introwertyczką, dla niej 3 osoby to już tłum. Jak się wścieka to wszyscy w okolicy 5 kilometrów o tym wiedzą. Trudno zdobyć jej zaufanie i łatwo stracić. Często nosi na twarzy maskę obojętności nawet, gdy szargają nią skrajne emocje. Bardzo rzadko płacze i jak już do tego dochodzi to na pewno z nie błahego powodu. Jest nieugięta, nie pokazuje swojego bólu i chowa emocje. Jest bardzo szczera, gdy cię nie lubi powie ci to wprost nie szczędząc wulgaryzmów. Ma swoje zdanie i mocno je ceni. Jest to bardzo pewna siebie i odważna dziewczyna. Jest nieugięta i ciągle idzie do celu, jednak nie po trupach. Z chęcią wyciąga pomocną dłoń, gdy ktoś jej potrzebuje. W stosunku do bliskich jest bardzo opiekuńcza i kochająca. Jest straszną romantyczką. Mimo tego, że jest cholerykiem potrafi mieć dużo cierpliwości i łagodności w sobie. Można odnieść wrażenie, że każde jej słowo to sarkazm, gdyż często go używa. Pomimo tych wszystkich cech zawsze myśli zanim coś zrobi. Jest wrażliwa, jednak skutecznie to ukrywa. Pod maską pyskatej dziewczyny ukrywa się bardzo inteligentna osoba, służąca dobrą radą. Dużo w jej charakter wnosi to, że jest wilkiem. Jej wybuchowość i pyskatość wzięła się właśnie z przemiany. Dziewczyna nie umie odnaleźć siebie przez potrzebę posiadania stada i przez swoją naturalną introwertyczność. Gdy Crystal jest pod postacią swojego wilka jest niesamowicie odważna i nieugięta. Żeby nad nią zapanować trzeba mieć mocną rękę i więź z dziewczyną lub jej wilkiem. Podczas bycia wilkiem traci poczucie człowieczeństwa, gdy musi zabić nie spojrzy na płeć czy wiek człowieka- po prostu to zrobi.
Historia| Crystal urodziła się w normalnej i kochającej rodzinie. No, przynajmniej do momentu. A moment złamania był tuż po drugich urodzinach małej Crystal. Pewna wataha zaatakowała jej rodzinę zabijając ojca, a matkę i ją porywając. Były przetrzymywane tak do pełni księżyca, gdy zostały przemienione w jedne z nich. Jej matka nie wytrzymała presji i tego w co się zamieniała przez co parę tygodni po pierwszej przemianie skoczyła z klifu popełniając tym samym samobójstwo. Tym sposobem nową rodziną Crystal zostały wilki, a dokładniej Christiane i Detlef. Po pierwszej przemianie dziewczyna zyskała swoje drugie imię- Axa. W takiej atmosferze młoda wilczyca dorastała i się wychowywała dzięki czemu wyrosła na osobę jaką jest. Tą miłą sielankę przerwała bomba atomowa, której wybuch przetrwała tylko Crystal. Po długim błądzeniu po świecie dopiero znalazła swoje miejsce, a dokładniej obóz śmierci.
Rodzina| 
- Biologiczna matka - Natalie
- Biologiczny ojciec - Atze
- Zastępcza matka - Christiane Wayne
- Zastępczy ojciec - Detlef Wayne
Partner/ka| Może kiedyś znajdzie swojego zbłąkanego wilczka.
Orientacja seksualna| Heteroseksualna, chodź zdarzają jej się romanse z tą samą płcią.
Inne| 
- Kiedyś paliła i czasami nadal jej się zdarza.
- Przez szybką przemianę materii trudno jej się upić.
- Jako Axa.
- Zna pierwszą pomoc.
- Ma melodyjny głos.
- Kocha czekoladę miętową.
- Potrafi używać broń białą oraz palną, lecz w mniejszym stopniu.
- Potrafi przemieniać się połowicznie w wilkołaka.
- Umie jeździć konno.
- Potrafi zdominować każdego psa i różne psowate wymysły.
- Jest rasową ateistką.
- Nie toleruje kotów.
- Jest idealną liderką.
- Lubi trawę.
Właściciel: epi242