piątek, 3 maja 2019

Od Rafaela cd. Rity (+18)

- Ja jestem grzeczny - zrobiłem minę niewiniątka, próbującego wyrwać się z klatki pełnej niebezpieczeństw. Czując, jak ręce Rity suną wzdłuż mojego nagiego torsu, postanowiłem zająć się jej biustonoszem, który dzisiejszego dnia wyjątkowo mocno trzymał jej łaknące pieszczot piersi.
- Chyba tylko jak śpisz i jesz - zaśmiała się cicho, aby następnie dobrać się do paska moich spodni, które w obecnej sytuacji sprawiały mi więcej problemu niż radości - Taki jesteś niedoczekany? - przygryzła ostrożnie skrawek mojej skóry, robiąc na niej krwistą malinkę. Czując narastającą w podbrzuszu przyjemność, odrzuciłem swoją głowę w tył, żeby po chwili wydać z siebie cichy jęk rozkoszy. Pozwalając jej drobnym dłonią przeniknąć pod moje bokserki, zacząłem zastanawiać się, co ona tak naprawdę kombinuje. Myśląc przez chwilę o niebieskich migdałach, nie byłem w stanie zarejestrować sekundy, w której zwinne palce czarnowłosej zacisnęły się na moim przyrodzeniu. Wyginając się na łóżku niczym prawdziwa struna, próbowałem szarpnąć swoimi rękami, co niestety zostało mi uniemożliwione przez ramę posłania, do której nie wiedząc czemu, byłem przywiązany.
- Ale że własnym paskiem? - jęknąłem, przygryzając dolną wargę ust, żeby chociaż na chwilę uciszyć swoją męską naturę - Mam rozumieć, iż jestem teraz twoim niewolnikiem? - zdążyłem wypowiedzieć, zanim nasze usta na nowo złączyły się w namiętnym pocałunku. O Boże... Jak ja  ją strasznie kochałem! Uwielbiałem w niej normalnie wszystko. Piękny uśmiech, wygimnastykowane ciało, długie kły, a przede wszystkim wspaniała osobowość, sprawiały, że von Kastner była tą niezastąpioną kobietą, z którą zamierzałem spędzić resztę swojego nieśmiertelnego życia.
- Zbyt dużo mówisz - smagnęła językiem mojego kolegę, co wprowadziło mnie w jeszcze większy stan podniecenia. Wijąc się pod nią niczym rasowy węgorz, starałem skupić się na szarpiącej mną przyjemności, która w dużej mierze była wymierzana przez słodką buźkę Rikity. Nie mogąc dotknąć jej ciała, wpatrywałem się w nie wzrokiem pełnym pożądania, co pobudziło moją lubą do dalszych działań - Byłeś dzisiaj grzeczny? - wymruczała, pozostawiając moje krocze w spiętej okazałości. 
- Taaaaaaaak - odpowiedziałem z głośnym sapnięciem, w którym dało się odnaleźć odłamek bólu - Kochanie... Nie torturuj mnie tak - posłałem kobiecie rozweselony uśmiech, błagający o dokończenie rozpoczętej przez niej akcji. Ta jednak, zamiast postąpić według mojego życzenia, przejechała paznokciami po moim brzuchu, pozostawiając na nim czerwone ślady przynależności do jej osoby. Jednak nie był to koniec tych szalonych pieszczot. Kiedy wargi wampirki znalazły się niebezpiecznie blisko mojego lewego sutka, uderzyła we mnie mała fala strachu, która jak się później okazało, wcale nie była potrzebna. Rita była na tyle delikatna, iż podczas zajmowania się tak delikatną częścią mojego ciała, nie poczułem żadnej boleści, tylko samą rozkosz, co jeszcze bardziej wzmocniło naszą miłosną więź.
- To nie są jeszcze żadne tortury Rafi - stwierdziła, kreśląc paznokciem na mojej szyi nieznane mi wcześniej znaczki - W tortury zabawimy się kiedy indziej - zaśmiała się cicho, lecz zanim zdążyłem na to w jakikolwiek sposób zareagować, odczułem jak jej kobiecość, bardzo powoli zaciska się na mojej męskości. Tego mi brakowało - pomyślałem, rozpuszczając się w fali błogości, która właśnie wstąpiło na moje ciało. Obserwując jej wspaniałą sylwetkę, w pewnym momencie poczułem, że moje kończyny górne stają się wolne, dzięki czemu szybko przejąłem dominację w naszym łóżku.
- Moje słoneczko - poruszałem się w niej powoli, uważając na to, żeby jej nie poranić - Nawet nie wiesz jak cię ubóstwiam - idealnie ją uzupełniałem, masując przy tym jej jędrne piersi. Osobiście wolałem znajdować się na górze tej drabiny, niż na jego dole, gdzie dało się utrzymywać jedynie uległą pozycję. Przyspieszając powoli tępo naszych doznań, zaszczytowaliśmy równocześnie dzieląc się czułym pocałunkiem.
- Nadal jesteś dla mnie dzbanem - wyszeptała do mojego ucha, aby następnie wtulić się w moje rozgrzane ciało - Moim dzbanem... Wiadrodzbanem... - wyszczerzyła się, ukazując tym samym swoje białe ząbki. Zadowolony z takiego obrotu spraw, ucałowałem jej spocone czoło, co spowodowało delikatny rumieniec na policzkach starszej istoty.
- Mówisz, że awansowałem tytułem? - przyciągnąłem ją mocniej do swojego ciała, żeby po kilku sekundach okryć nas ciepłym kocem.
- Taaaak - przymknęła zmęczone powieki, rozpływając się przy tym w moich ramionach - Kocham cię Rafaelu - dorzuciła przed całkowitym zaśnięciem.
- Ja ciebie niemniej Rito.
***********
Następnego dnia obudziłem się punktualnie o godzinie szóstej rano. Czując mocny ścisk na żołądku, wyślizgnąłem się z ramion mojego maleństwa, żeby po zapachu przepysznego mięsa udać się w stronę opustoszałych jeszcze korytarzy. Błądziłem po nich dość długo, aby w końcu wpaść na postać dorosłego mężczyzny, który zamiast zwrócić mi uwagę na moje zachowanie, spojrzał na mnie z olbrzymim  przerażeniem. Nie wiedząc o co chodzi, uchyliłem swoje usta w zamyśle wypowiedzenie pierwszych słów, które zostały wypowiedziane do nagich ścian, gdyż znaleziony człowiek uciekł.
- Co jest? - mruknąłem pod nosem, wyczuwając większą liczbę zapachów - Odbiło im już do reszty? - prowadziłem ze sobą monolog głosowy, co zapewne mogłoby mi przyszyć łatkę czystego szaleńca. Chodząc dalej po bazie Aniołów, zacząłem coraz bardziej pogrążać się w bólu wywołanym przez brak pożywienia. W innych warunkach wytrzymałbym bez jedzenia nawet i przez tydzień, ale jak tu zachować trzeźwy umysł, kiedy wokół czuć tyle przyjemnych aromatów? Bojąc się szumu krwi, który chciał przejąć kontrolę nad moim ciałem, uciekłem z ludzkiego siedliska, kuląc się w jakimś składziku, gdzie nie miałem szans nikogo skrzywdzić. Bałem się. Tak cholernie się siebie bałem. Rita weź mi pomóż - pomyślałem nerwowo, wciskając swoją głowę w szparę między kolanami.

<Rita? :3 Ratunku! :c> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz