sobota, 20 kwietnia 2019

Od Jasona CD Rity

Moja głowa, ja pierdole.. co tu się kurwa stało? Gdzie ja w ogóle jestem? Boże ludzie, przestańcie krzyczeć. Dlaczego mnie w ogóle wszystko boli..
Jęknąłem cicho pod nosem zmieniając swoją pozycję na niewygodnym łóżku. Niestety okazało się, że to nie był wcale taki dobry pomysł, gdyż zmiana pozycji, wymagała ode mnie odwrócenia się o sto osiemdziesiąt stopni, a co przy tym szło? Moje plecy doznały katuszy. Zapomniałem o nich!
Kiedy moje krzyki i wszelkie kurwy, przestały grasować w mej głowie, dostrzegłem scenę, która rozgrywała się w tym ciasnym pomieszczeniu. Każdy człowiek krzyczał, próbowałem rozróżnić głosy, które budziły we mnie niepokój.
Krzyki nie pomagały mi się skupić, więc starałem się je choć trochę zagłuszyć swoimi myślami.
- Co to cholera ma być?! Przyprowadzasz do naszego obozu obcego dowódcę! Czy ty w ogóle wiesz kim on jest?! - słyszałem krzyk mężczyzny, który kilkukrotnie uderzył w mój umysł jak echo. Na kogo on cholera krzyczy? O co tutaj chodzi?! Rozumiem, że o dowódcę, to chodzi o mnie, ale co dalej?
- Znalazłam go! Co miałam zrobić, zostawić?! - ten głos. Przecież to jest Rita, na chuj ona się kłóci z jakimś kutasem? Przetarłem dłonią oczy upewniając się co do głosu.
- A co myślałaś? Jesteś dowódcą czy cieciem?! Ty do jasnej cholery sprowadzisz na nas katastrofę!
- Ja..
- Zamknij się! - spostrzegłem postawnego człowieka, który był ubrany w mundur z naszywką obozu Aniołów. Czyli to nie jest lekarz. Dobrze dla mnie. Po sekundzie usłyszałem dźwięk spadających z szafki metalowych przedmiotów, a skrzypiące deski, upewniły mnie w tym, że mężczyzna podszedł bliżej dziewczyny. Ten chłop był gotowy nawet do rękoczynu, a na to nie chciałem pozwolić, choć nie mam u niej żadnego długu, gdyż sam ją osłoniłem, a ona mnie tutaj przyciągnęła.
- Zostaw mnie! - krzyk dziewczyny, doprowadził mnie do porządku. Wiedziałem co się dzieje, ale też co może się stać. A to nie będzie raczej przyjemne.  Po chwili, mężczyzna poleciał z dużą siłą w kierunku mojego łóżka, przez co uderzył głową o krawędź, doprowadzając do krwawienia. Bez większego namysłu, zakryłem mężczyźnie usta, a następnie skręciłem mu kark, przez co jego bezwładne ciało opadło na ziemie.
- Nic nie wiesz, spadam stąd - wstałem podchodząc do okna, aby spojrzeć, gdzie ile dzieli mnie od ziemi. Piętro. Na szczęście nie jest to aż tak wysoko.
- Coś ty do cholery zrobił?! Oszalałeś?!
- Jak chcesz wyjaśnień to się zamknij, jak chcesz wiedzieć, ten człowiek był zdrajcą u was, wplątał się w interesy z Demonami. Tyle ci na razie wystarczy! - krzyknąłem
- Tak chce wyjaśnień!
- To weź wynieś Cerbera... widzimy się za bramą - syknąłem po czym, zabierając wszelkie swoje rzeczy, wyszedłem przez okno, gdzie następnie chwyciłem się małego parapetu, szukając nogą punktu zaczepienia. Kiedy to już się udało, szybko zszedłem na ziemie, gdzie następnie prześlizgnąłem się przez mury.
Mając nadzieję, że nikt mnie nie widział.
Usiadłem w pobliżu bramy, a dokładniej na kamieniu, aby upewnić się, że Rita przyjdzie z Cerberem. Nie wiedziałem czy jej coś grozi, czy ktoś ją zatrzymał. Nic nie wiedziałem, pozostało mi tylko czekać, a moje plecy nie dawały mi spokoju.
***
Po dobrych pięciu minutach, zobaczyłem idącego psa w moim kierunku, lecz nie widziałem nigdzie dziewczyny, aż do momentu kiedy ktoś nie chwycił mnie za głowę, następnie przystawiając mi ostre zębiska do szyi. 
- No dalej, ugryź.. wtedy mnie już nie znajdziesz, ani niczego się nie dowiesz.. - syknąłem, gdyż czułem, że nie panowała w tej chwili nad swoją siłą, gdyż moje mięśnie coraz bardziej się napinały.
- Tłumacz sie.. - warknęła wkurzona.
- Nie tutaj.. możesz iść za mną i się dowiedzieć czegoś nowego, albo mnie zabić.. wybieraj..
Już po chwili jej uścisk, zelżał.
- Gdzie znowu mnie chcesz wyprowadzić?
- Nie interesuj się i rusz się.. - wstałem i ruszyłem w odpowiednim kierunku.
Moje kroki były skierowane do małego domku w środku lasu, tylko ja i moi ludzie mają tam dostęp, gdyż Sonny wysmyczył piękne zabezpieczenie, jakim jest czytnik odpowiednich kart. Tylko nasza zaufana ósemka je ma. Nikt nawet o tym nie wie. Stoi tam po prostu sama chatka, która wygląda na strasznie opuszczoną. Ale czy tak jest na poważnie?
Właśnie nie. W środku ten drewniak wygląda niczym willa naszych czasów. Znajdzie się tam wszystko. Nawet cholerne ogrzewanie!
Po dobrych dwudziestu minutach, cichego marszu, dotarliśmy do tego miejsca, gdzie bez zastanowienia wyjąłem z kieszeni kartę, którą czytnik przyjął.
Otwierając powoli skrzypiące drzwi, pomiędzy moimi nogami przebiegł pies, który  od razu ruszył do swojego legowiska, gdzie miał tam pełno piłeczek do tenisa, które po porostu kochał. 
Uśmiechając się na tę myśl, otworzyłem szerzej drewnianą powłokę zapraszając tym gestem Ritę do środka, gdzie mogła się rozgościć. Nie wiem czy była w szoku, czy też zastanawiała się skąd znam takie miejsca, ale mało mnie to już obchodziło. Ruszyłem w stronę małego barku, skąd wyjąłem dwa piwa i wodę w butelce, którą wlałem do miski Cerbera. 
- Trzymaj - podałem dziewczynie jedną z butelek, a następnie usiałem na starej, czarnej skórzanej kanapie, wskazując jej dłonią jeden z foteli. 
- Mów.. - rzekła władczo, patrząc z wyczekiwaniem w moją stronę.
- Może tak grzeczniej, co? - fuknąłem, włączając prąd w domu, aby tutaj trochę rozjaśnić, gdyż nie lubię siedzieć w ciemności, szczególnie jak mają na mnie patrzeć czerwone jażeniówy. - powiedz mi w ogóle co ty chcesz wiedzieć. 
- Poznać dokładniej twoją przeszłość. - rzekła otwierając sobie butelkę z napojem.
- To tyle? Po to mnie męczysz? Przecież widziałaś wszelkie dokumenty, bo to raczej macie w bazie. - zaśmiałem się, czyniąc to samo co moja kochana siostrzyczka. 
- Nie ma twojego aktu urodzenia - rzekła biorąc łyk, tego sikacza, który smakował cholernie, ale aktualnie nic innego nie znaleźliśmy, co by mogło zastąpić to japońskie piwo.
- Może spłonął, albo nie macie wszystkich dokumentów - wzruszyłem ramionami.
- Mamy tylko opisy misji z wojska.
- Eh, i co? Tyle ci nie wystarczy?
- Jason!
- Nie krzycz, bo jeszcze się coś tutaj zleci, poza tym mów konkrety, bo nie chcę mówić o wszystkim, a ty będziesz miała wyjebane na moje słowa.
- Już mówiłam, twoja daleka przeszłość - rzekła, biorąc kolejnego łyka.
- Jesteś przekonana, że chcesz poznać wszystko co mnie dotyczy? Ja nie byłbym do tego przekonany, bo.. hmm.. może coś trochę zaboleć.
- Ga..
Kiedy ta chciała na mnie nakrzyczeć, Cerber usłyszał czyjeś kroki w okół domu, przez co od razu podbiegł do drzwi, aby w razie czego zaatakować. Dziewczyna chciała dalej kontynuować, ale pokazałem jej tylko zaciśniętą pięć przed sobą aby zamilkła, bo nie chcemy tutaj nieproszonych gości. Po co ma ktoś wiedzieć, że rozmawiam z Aniołem, na dodatek wampirem. 
Gdy już kroki ucichły, a pies wrócił na swoje miejsce odetchnąłem z ulgą, patrząc a siostrę.
- Rita, wracając. Masz pewnie w swoich zbiorach pewne zdjęcie.. dokładnie takie, prawda? - zadałem jej pytanie, pokazując w tej samej chwili odpowiednie zdjęcie, które wyjąłem właśnie z małe brzozowej szafeczki, stojącej przy kanapie. Na obrazku widniała rodzina. Trójka ludzi. Dwoje czarnych dorosłych, wraz z białym dzieckiem na rękach - Szczęśliwa rodzinka prawda? Taka kurwa szczęśliwa, że później zrobili sobie jeszcze dwójkę pięknych dziewczynek, a tego białego chłopca porzucili, jak śmiecia, nic nie warte stworzenie, zabawkę, bo nie pasował im do perfekcyjnego obrazka. Wiem, że na innych zdjęciach nie ma już tego dziecka, czyż nie? Tak myślałem.. a więc mówiąc dalej. Biały chłopczyk trafił sobie do USA, gdzie był wychowywany z troską, lecz rodzina miała swoje zasady. Mężczyźnie nie podobało się to, że jego "syn", chce poznać więcej prawdy niż to potrzebne. Dzieciak zaczął szukać, aż w końcu trafił na jakiś ślad.
Za kłamstwa ze strony ludzi, stwierdził, że pójdzie do wojska, choć był przeciwny militaryzacji. Ten chłopak nazywał się René von Kastner. Teraz połącz kropki i daj znać, kiedy do ciebie to dotrze.. - rzekłem po czym położyłem się na kanapie, bo moje ciało powoli nie dawało mi spokoju.


Połącz kropki ;D 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz