czwartek, 31 stycznia 2019

Od Fallon cd Eri

Ręka Echo nie pomagała w bieganiu. Nie żebym miała coś przeciwko ciągnięciu, ale potrafiłam biec sama. Postanowiłam więc się uwolnić i dorównać kroku dziewczynie. Nie rozumiałam czemu nieumarli mieli takie szybkie tempo. W każdym filmie apokaliptycznym wlekli się noga za nogą, a tu… cóż. Pędzili na złamanie karku, a ja zaczynałam powoli kombinować, jak pomóc Echo i sobie wyplątać się z tej sytuacji.
– Powiedz, że masz jakiś pomysł! – Dziewczyna krzyknęła, gdy przed nami pojawił się mur.
Oceniłam go. Mogłabym na niego wskoczyć, a potem ją podciągnąć. Jeśli starczy czasu... Minimalne szanse, ale…
– Spróbujemy pokonać ten mur! – Odkrzyknęłam.
– Jesteś szalona! – Warknęła.
– Ja przynajmniej rzadko kiedy spadam. – Sarknęłam i przyspieszyłam.
Zmusiłam całe swoje ciało, żeby przypomniało sobie o skokach, jakie wykonywałam pod siatką. Mur wydawał się być minimalnie niższy, a ja kiedyś umiałam zablokować te cholerne piłki.
– Dasz radę, dasz radę, dasz radę. – Mamrotałam pod nosem. I podskoczyłam z przymkniętymi oczami.
Udało się. Złapałam za krawędź muru palcami obu rąk. Teraz tylko szybkie podciągnięcie (całe szczęście, było parę dziur, w których mogłam oprzeć nogi i powoli usiadłam na krawędzi. Udało mi się jeszcze pomóc wejść Echo i przeskoczyłyśmy na drugą stronę, co wydawało się dziecinnie proste w tym momencie. Znów pobiegłyśmy przed siebie, nie wiedząc gdzie zaprowadzi nas droga. Ale mało nas to obchodziło. Byle dalej od zombie. Nawet nie zauważyłam, że przestało padać.
Po kolejnych minutach udało nam się znaleźć wyglądające względnie bezpieczne miejsce. Czas na głębszy oddech. Odsunęłam włosy z czoła i oczu. Oczywiście nie mogły zostać w kucyku. Gdy już je ogarnęłam, postanowiłam przyjrzeć się dziewczynie.
– Widzisz coś interesującego? – Uśmiechnęła się.
– Zastanawiam się, skąd masz niebieską farbę. – Oddałam uśmiech. – Ja tu nawet plastrów, czy wody utlenionej nie mogę znaleźć. Tu… znaczy tam. Znaczy tam, skąd pochodzę.
– Nie jesteś stąd? – Zmarszczyła brwi blondynka.
– Alaska. – Rzuciłam gwoli wyjaśnienia.
– Czyli śnieg ci nie przeszkadza. – Zaśmiała się dziewczyna. – Wiesz… gdzie jesteśmy?
– Nie mam zielonego pojęcia. – Bezradnie rozłożyłam ręce. – Nie oddalałam się tak daleko od kwatery.
– Ja nie pamiętam. – Wzruszyła ramionami. – Wiesz chociaż, w którym kierunku iść?
– Kwatera powinna być na wschodzie. – Popatrzyłam na niebo. – Ale teraz tego nie określimy…
– Nie mam kompasu, jeśli to jest to niewypowiedziane pytanie. – Założyła ręce. – Pozostaje nam iść tam. Albo tam. Albo tam. – Pokazała trzy możliwe drogi.
Westchnęłam cicho. I gdzie jest ten sławetny instynkt Clarków?
– Chodźmy tędy. – Wskazałam wyglądającą najbezpieczniej drogę i wyciągnęłam jeden pistolet. – Jeśli jednak dopadną nas zombie, miło było cię poznać Echo.
– Bardzo optymistyczne podejście do życia. – Skwitowała dziewczyna i ruszyła za mną.

Eri? W końcu mi się udało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz