środa, 30 stycznia 2019

Od Eri cd Reker

Ten psychopata gdzieś poszedł. Nareszcie. Z pewnością mnie tu nie zostawił, chyba stanowiłam dla niego coś w stylu chodzącej zagadki rozwiązywanej by zabić wolny czas. Cóż, w tym momencie byłam zagadką z biologią, cieszącą się chwilą spokoju. Przynajmniej dopóki nie przerwało jej trzaśnięcie drzwi. Pan Wariat natychmiast uznał, że musimy uciekać. Z naciskiem na pierwszą osobę liczby mnogiej. Co to to nie.
Nie potrafiłam nie skorzystać z okazji, gdy Reker był rozproszony obecnością nowych czytelników. Zeskoczyłam z półki i pobiegłam między regałami, omijając te poprzewracane i książki, które dawniej na nich stały. Nie ma głupich, nie wracam z nim do tego więzienia, w którym mnie trzymał - on może sobie udawać księżniczkę na wierzy, ja z własnej woli się tam nie wybieram.
Ciekawe czy zapyta ich o kartę biblioteczną, przemknęło mi przez myśl, na wizję czego musiałam powstrzymać śmiech. Słyszałam ciężkie kroki jednego z nieznajomych na korytarzu między półkami, drugi zaś właśnie wszedł do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi i zastawiając je krzesłem - ktokolwiek spróbuje je otworzyć będzie musiał narobić trochę hałasu, który przybysze z pewnością usłyszą w ziejącej ciszą bibliotece. Człowiek przy drzwiach był ubrany w coś co przypominało mundur... co to za cholerny zlot paramilitarny?!
Skoro drzwi odpadały, postanowiłam spróbować zwiać stąd oknem - w końcu to tylko trzecie piętro. Po cichu zaczęłam przemieszczać się w stronę najbliższego, jednak zamarłam w bezruchu gdy powietrze wypełnił huk wystrzału.
CZY REKER NAPRA...
- Wyłaź szczurze! - rozległ się głos pierwszego z tych żołnierzyków czy za kogo oni się tam uważali. - Możemy zrobić to na spokojnie, no chyba, że chcesz się bawić w kotka i myszkę żołnierzyku.
Czyżby to jednak nie mój "przyjaciel" wykazał się tak niezwykłą inteligencją zwołując tu wszystkie nadgniłe trupy z okolicy? Jeśli jednak nie chciałam by ci dwaj przerobili Rekera na durszlak do odcedzania spaghetti musiałam coś zrobić z drugim facetem zmierzającym teraz w ich stronę. I to niby mnie trzeba pilnować? prychnęłam w myślach, obserwując jak żołnierz skręca między dwa regały. Był tuż za rzędem książek, więc zrobiłam jedyne co przyszło mi do głowy i z całej siły popchnęłam mebel, w którym złamała się jedna z nóg i wszystkie te książki wraz z półkami na których stały wylądowały na osobie znajdującej się po drugiej stronie, wywołując ogromny hałas.
- Hans? - odezwał się pierwszy z żołnierzy.
Odpowiedziała mu cisza, co oznaczało, że na jakiś czas Hans pozostanie pod tymi książkami.
- Co tam się do cholery dzieje? - znów ten sam głos.
I znów ta sama odpowiedź.
- Kto tu jest? - nieznajomy zadał pytanie chyba bardziej ścianom niż komuś konkretnemu.
- Rafaił Dawydowicz Sinielnikow - odpowiedziałam, stając za jego plecami.
Odwrócił się w samą porę by stanąć twarzą w okładkę z opasłym tomem atlasu anatomii człowieka. Okazało się jednak, że nie wytrzymał ciężaru spotkania tak znamienitej osobistości i upadł na ziemię tracąc przytomność. Z jego nosa pociekła stróżka krwi.
- Chyba ośrodkowy układ nerwowy go pokonał - skomentowałam, nie zwracając większej uwagi na Rekera. - Cholera! ubrudził mi okładkę! - zaczęłam wycierać krew rękawem.
- Co... - Pan Wariat najwyraźniej chciał coś powiedzieć, ale sam nie wiedział jak to skomentować.
- Mówiłam, że biologia się przydaje - wyszczerzyłam zęby w uśmiechu.

Reker?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz