czwartek, 22 listopada 2018

Od Ruslana cd Ana

- Nie mam całego dnia, wolałabym przed zachodem wrócić do w miarę bezpiecznej strefy Duchów-rzuciła i zrobiła krok w przód. Nie spodobało mi się, że należy do Duchów. Mój obóz raczej jest do nich wrogo nastawiony. Zresztą jak do każdego. Może minimalnie oprócz Demonów.
Jednym krokiem wyprzedziłem dziewczynę. Podszedłem do wejścia i chwilę nasłuchiwałem czy aby na pewno nie ma tam nikogo, czy niczego. Odgarnąłem rośliny porastające wejście i zahaczyłem je o wystający pręt. Schyliłem się i zwinnie wślizgnąłem do środka. Dziewczyna zrobiła to samo i już po chwili oboje byliśmy we wnętrzu małego budynku.
-Zdaje mi się, że kiedyś była to jakaś mała kawiarnia-napomknąłem, idąc dalej-Dosyć często tu przychodzę.
Dziewczyna jedynie skinęła głową i uśmiechnęła się w odpowiedzi.
Wziąłem głęboki wdech. Kurz z dawno nieodwiedzanych mebli, dodawał temu miejscu jeszcze większego poczucia sentymentu. Środek kawiarni był mocno ograbiony i zniszczony, jednak to też miało swój klimat. Przed wojną bardzo często śniłem o takich miejscach, a teraz proszę! Mam okazję w nich przebywać. Zostało mi jedynie trwać w zmieszaniu, gdyż z jednej strony cieszę się, że mogę wcielić się w świat ulubionych gier, jednak z drugiej, żyje w rozjebanym świecie, pełnym niebezpieczeństw i śmierci.
Nagle poczułem presję ze strony dziewczyny. Zazwyczaj wole chwile spędzam sam lub z 2-3 osobami, które znam już na wylot. Teraz przyszło mi przebywać sam na sam z jakąś obcą dziewczyną, która w każdej chwili może, chociażby wyciągnąć pistolet i mnie zastrzelić.
-Czyli należysz do Duchów?-zapytałem podejrzliwie, na co ta potwierdzająco pokręciła głową.
-A ty?
Milczałem.
Dziewczyna były wyraźnie zmieszana. Nie mogłem od razu się zdradzić. Wiele obozów uczy, że gdy na swojej drodze spotyka się Trupa, Demona czy innych takich to ma się go od razu zabić.
-Muszę to zrobić dyskretnie-pomyślałem i rozpiąłem wierzchnią bluzę, ukazując oznaczenia obozowe. Zielona czaszka od razu odznaczyła się na mojej piersi.
-Dobra, nie ma co się pierdolić-powiedziałem zimno i wziąłem Cara do ręki, na co pies Any od razu zareagował. Skoczył w moją stronę, jednak podkuwane buty Trupów, szybko się z nim uporały. Dziewczyna nie miała czasu na reakcję. Szybko ogłuszyłem ją lekkim uderzeniem w okolice szyi i złapałem jej spadające na ziemię ciało. Położyłem ją na stole i westchnąłem.
Dziewczyna coś zbyt szybko mi zaufała, zupełnie obcej osobie. Poczułem podstęp i misternie uknuty plan działania. Mimo tego, że intencje dziewczyny tak naprawdę były zupełnie przyjazne.
Pies Any nagle złapał mnie za rękaw. Jęknąłem z bólu i zacząłem wpychać psu moją rękę coraz głębiej do gardła, póki nie puścił. Złapałem go za szyję i szybko wyciągnąłem jakiś sznury, po czym związałem mu pysk. Czworonóg natychmiast zaczął się desperacko miotać. Z małej saszetki wyjąłem strzykawkę z lekiem uspakajającym i wbiłem ją w skórę psiaka, który po dłuższym czasie padł na ziemie.
Zbliżyłem się do dziewczyny i chwilę na nią patrzyłem. Mruknęła coś cicho i ciężko wciągnęła powietrze, powoli dochodziła do siebie.
-Taka bezbronna..-westchnąłem, a w mojej głowie zbudziło się pożądanie. Lekko położyłem rękę na jej talii, jednak natychmiast ją cofnąłem. Poczułem obrzydzenie do samego siebie, odszedłem do pomieszczenia pracowników małej kawiarni. Ostatnio zostawiłem tu parę przydatnych rzeczy.
Po chwili wróciłem z długim, grubym sznurem. Odłożyłem go na najbliższy stolik. Delikatnie podniosłem dziewczynę, która powoli odzyskiwała przytomność. Przeniosłem ją na krzesło i przywiązałem do niego.
Poczułem, że zadziałałem ze zbyt dużą pochopnością, jednak już teraz nie dało się tego odkręcić. Ostatnie drastyczne wydarzenia, najwidoczniej musiały podziałać na mnie silniej, niż myślałem. Żebym aż tak oddał się lękowi, który nie raz popychał mnie w jeszcze gorsze sytuacje.
Ana otworzyła oczy, bardzo szybko odzyskując trzeźwość umysłu.
-Co ty robisz?-ryknęła i momentalnie zaczęła się szarpać w objęciach bardzo wytrzymałego sznuru-Wypuść mnie! Kurwa!
-Nie mogę-wytłumaczyłem chłodno.
-Co? Co ty gadasz?!-warknęła i na chwile przestała się miotać-Gdzie Loki?!
Wskazałem głową w miejsce, gdzie pies w głębokim śnie leżał na zimnej podłodze.
-Nie denerwuj się-mruknąłem- Nie mam złych zamiarów, myślałem, że ty je masz i zareagowałem nieco pochopnie..

Ana? Nie wiem, co to, nie mogę spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz