piątek, 24 sierpnia 2018

Od Kiary cd. Reker'a

Martwiło mnie to iż Reker tak bardzo się bał jechać ze mną do Smoków i podejrzewałam szczerze mówiąc iż Raul go straszy co niezbyt mi się podobało i wiedziałam że się rozmówię z nim tak jak z Shunem by nikt go nie dręczył. Inni już go zaakceptowali jako przywódcę oraz mojego męża więc ten głupki też powinny i niech to sobie wbiją do łbów! Co to jakieś cholerne średniowiecze że mam wychodzić za mąż za tego kogo mi każą? No sorry ale ja jakąś durnowatą księżniczka nie jestem mimo iż siedzę na gniadym koniu... Jak się wkurzę i go trzasnę to mnie dopiero popamięta, a przypominam jestem w ciąży, więc tym bardziej nie wolno prowokować takich kobiet! Stresowałam się kolejną ciążą gdyż to oznaczało iż będziemy też musieli szukać więcej miejsca na kolejnego członka rodziny, a poza tym bardzo martwiłam się reakcjami chłopców, gdyż nie chciałam by czasem poczuli się przez nas nie kochani... Byli także dla mnie bardzo ważni, więc miałam nadzieję że przyjmą to dobrze, no i musieliśmy ich na to przygotować że w naszej rodzinie przybędzie kolejny członek rodziny.
Omijając wszystkie pułapki jakoś dostaliśmy się do tajemnych jaskiń, gdzie szybko wjechaliśmy konno, tym samym znikając z powierzchni ziemi. Ciemno jak zawsze pomyślałam jadąc z ukochanym przez ciemne części tunelu, który był tak zrobiony celowo by nikt nie podejrzewał iż są tutaj ukryci jakieś bandziory. Dopiero po około dwóch kilometrach znajdowała się pierwsza pochodnia, oświetlająca nam nieco drogi, a za nią pojawiały się kolejne i kolejne, aż w końcu wjechaliśmy na mini placyk, gdzie dalej już nie można było pojechać konno, tylko trzeba było iść pieszo jak zawsze. Zsiedliśmy z naszych koni, lekko klepiąc je po szyi by podziękować im za jazdę, po czym zaczęliśmy iść tunelami w głąb tej kamiennych korytarzy i centrum. Złapałam Rekera za rękę widząc iż się stresuje i spojrzałam na niego spokojnie.
- Nie przejmuj się Raulem... Jest specyficzny mnie też na samym początku nie zbyt lubił i na mnie mruczał co po chwilę, więc nie przejmuj się jeśli coś Ci złego nagada on taki już jest... Potrzebuje czasu by komuś obcemu zaufać, ale najpierw musi sobie nieco pomarudzić - wyjaśniłam mu patrząc na niego z troską.
- Dobrze - odparł cicho.
- Będzie dobrze inni Cię lubią i akceptują i to jest ważne, a jednym gburem się nie przejmuj - powiedziałam spokojnie - Tylko zobaczę co u nich i zaraz wracamy do obozu obiecuję - dodałam, na co skinął szybko głową. Po chwili weszliśmy na plac gdzie kręciło się pełno osób ze smoków i przywitali nas z uśmiechem. Udało mi się też złapać Shuna który na szczęście mi wyjaśnił że wszystko jest w porządku. Mieli co prawda epidemię grypy u siebie ale dali sobie z tym radę. Kiedy tak rozmawialiśmy, nagle dostrzegłam Raula, który łaskawie przywlókł swoje dupsko dzisiaj i spojrzał na nas wszystkich.
- Przyjechaliście - rzekł krótko.
- Tak przyjechaliśmy - mruknęłam - Wyglądasz jakbyś się z kimś boksował... Spałbyś po nocach a nie czytasz te książki i buszujesz ze swoją dziewuchą pod kołdrą - dodałam, na co przewrócił jedynie oczami.
- Bardzo śmieszne... Czytałem raporty - mruknął.
- I co w tych raportach takiego jest że nie mogłeś się wyspać jak człowiek? - spytałam - Niedługo będziesz musiał używać zapałek by podtrzymać te swoje powieki, które ci same się zamykają co po chwila - dodałam i się martwiłam o tego barana.
- Nic mi nie będzie - burknął i spojrzał na Rekera chłodnym wzrokiem więc od razu pociągnęłam go boleśnie za ucho.
- Sprawisz przykrość mojemu mężowi to nakopię Ci do dupy tak że się nie pozbierasz... - syknęłam lekko by wiedział iż lepiej nie wyprowadzać mnie z równowagi - Jestem z nim szczęśliwa i wbij sobie wreszcie to do łba jak inni i przestań ciągle marudzić jak stary dziadyga po osiemdziesiątce... Nie jestem już małą dziewczynką więc odpuść, bo zaczynasz mnie tym wkurzać - dodałam.
- Dobrze, dobrze - burknął niezadowolony i jęknął z bólu, więc pościłam mu ucho, za które zaraz się złapał.
- Więc co to za raporty? Coś ważnego? - spytałam ponownie.
- Tak jakby... Wygląda na to że obóz Aniołów sobie nie radzi i często dochodzi tam do przeróżnych zamieszek - wyjawił w końcu czym z Rekerem się zdziwiliśmy, choć w sumie to coś tak czułam że Andrew, przywódca obozu aniołów, będzie miał problem. Był dobrym człowiekiem, tyle że strasznie oszczędzali na wszystkim i nie byli za bardzo skłonni pomagać innym, przez co coraz więcej osób się od nich odwracało i wolało iść mieszkać w innych obozach gdzie się lepiej nimi zajmują i dbają. Nawet jeśli anioły miały pełne magazyny to i tak szczędzili i woleli nie dawać leków by mieć na zapas, tyle że sami wpadali w błędne koło gdyż liczba ludzi im się zmniejszała gdyż część umierała, została porzucana albo przeprowadzali się właśnie do innych obozów by jakoś żyć i prosić o pomoc.
- Wygląda na to że Andrew sobie nie radzi - zagaił Reker na co skinęłam lekko głową.
- Trzeba będzie przekazać to wujkowi Ericowi... - powiedziałam zamyślona - Dobra to my wracamy! Trzeba to szybko przekazać... Dzięki Raul - dodałam - Idź teraz spać Shun później mi powie czy wykonałeś to czy nie - dopowiedziałam, na co zamruczał niezadowolony, a ja ponownie zniknęłam w tunelu z mężem, a następnie wsiedliśmy na swoje konie i wyjechaliśmy z kryjówki.
♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠
Jadąc w kierunku naszego obozu ciągle się zastanawiałam czy zmiana przywódcy u Aniołów by coś pomogła czy też nie... Być może Andrew był zbył łagodnym przywódcą by to ogarnąć, bo nie potrafił zbytnio krzyczeć na ludzi, choć też czasem potrafił być stanowczy. Jednak gdy kilka razy pofolguje się ludziom, to tak później niestety jest że za dużo sobie pozwalają i stają się bardziej wyrafinowani.... Wujek Eric jak tam grzmotnął ręką to zaraz wszyscy do pionu się ustawiali i ani myśleli zostawiać ludzi na pastwę losu, nie chcąc by to ich później zostawić, bo wiedzieli że jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie i koniec.
Jadąc tak, w pewnym momencie Reker kazał mi się zatrzymać co mnie zdziwiło bardzo, ale wykonałam to polecenie, a on zaczął się czujnie rozglądać dookoła. Wiedziałam że coś musiał usłyszeć, więc ja także zaczęłam się rozglądać, a w pewnym momencie spojrzałam ku górze i ku mojemu zdumieniu na drzewie w dwóch osobnych siatkach byli uwięzieni jacyś ludzie! Kobieta i mężczyzna... Z tego co mi się udało dostrzec to mężczyzna był ranny w bark, a kobieta wyglądała na ciężko chorą i to w dodatku w ciąży! Wyglądało mi to na siódmy miesiąc i widać było iż ledwie zipie, co mnie zmartwiło. Nie wiedziałam skąd tutaj ta pułapka, ale była pewna że na pewno nie ze smoków ani od nas... To oznaczało że trzeba było uważać bardziej. Nie wiadomo czy ktoś chciał w ten sposób coś upolować, czy też co innego.

< Reker? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz