piątek, 17 sierpnia 2018

Od Clancy'ego cd. Kiasa "Czyż nie mogło być lepiej?"

Odpoczynek w nowym lokum trwał dokładnie trzynaście minut i od momentu przekroczenia progu wiedziałem, że trwać nie będzie długo. Oczekiwałem kogoś z przydziałem obowiązków albo czymś podobnym, jednak za drzwiami cierpliwie czekał nie kto inny, jak sam Kias. Z początku zastanawiałem się, czy nie będzie moją niańką z racji tego, że to on mnie tutaj przyprowadził. Szybko dowiedziałem się o prawdziwym powodzie tej wizyty i mówiąc szczerze - była to wiadomość prawie tak dobra jak ta o obozie. Zgodziłem się na wypad, zachowując pozory mało zainteresowanego, w środku jednak cieszyłem się na możliwość odpoczynku od bezustannego, intensywnego myślenia, jak przeżyć.
W drodze do miejsca, gdzie odbyć się miała cała impreza, dowiedziałem się, że dołączy do nas znajomy faceta, który przy okazji przemyci trochę alkoholu. Dwóch, nowych znajomych do szklanki jednego dnia. Czyż nie mogło być lepiej?
~~~
Podróż w milczeniu trwała kilkanaście minut, które dłużyły się niemiłosiernie. Okolica poza obozem nie różniła się niczym od całej reszty. Dużo budynków, a poza miastem jeszcze więcej niechcianych zarośli. Przez pewien czas zastanawiałem się, czy nie jestem wyprowadzany w pole. Dookoła nie było widać żadnego konkretnego punktu, do którego podobno mieliśmy się już zbliżać. Wszystko nabrało większego sensu, kiedy obeszliśmy jeden z pagórków i z drugiej strony odnaleźliśmy drzwi.
Prowadziły one do dobrze ukrytego i co ważniejsze - odosobnionego bunkra. Całość dzieliła się na trzy pomieszczenia o identycznym odcieniu szarości betonowych ścian: jedno duże i dwa mniejsze. Co dość mnie zaskoczyło było tu kilka nadających się do użytku mebli, takich jak stół czy krzesła, jak i kilka rzeczy dostarczających rozrywki. Dawno nie widziałem rzutek, kalendarza czy stołu do pokera, toteż byłem dość pozytywnie zaskoczony.
Ledwo co weszliśmy, a drzwi uchyliły się ponownie. Do środka wkroczył jasnowłosy mężczyzna, którego wzrok w pierwszej chwili wylądował na mojej osobie. Moją uwagę przykuły jednak trzy, duże butelki, które trzymał w dłoniach. Dwie z nich zabarwione były na ciemny brąz, a jedna była przezroczysta. Czyżby to było to?
Nie dane było mi dywagować nad swoim szczęściem, gdyż facet odstawił trunki na stół, stanął naprzeciw mnie i wyciągnął dłoń w moim kierunku. Uścisnąłem ją, spoglądając w oczy dobrze umięśnionego faceta. Czekał chwilę na jakieś pierwsze słowa, ale ustąpił i sam przejął inicjatywę.
– Jestem Leon, dobry kumpel tego tam za tobą. Ty jesteś pewnie Clancy? – potaknąłem i przerwałem już i tak zbyt długi uścisk dłoni. – Nie jesteś zbyt rozmowny, co? – przez ułamek sekundy wierzyłem w przypadek tego, jakich słów użył, po czym zdradził się śmiechem.
Z westchnięciem zwróciłem się w stronę Kiasa, który już dobrał się do jednego z trunków.  Dorwałem drugą butelkę z płynem o kolorze podobnym do whisky i zacząłem mocować się z nakrętką. Kiedy ta puściła do mego nosa od razu dostał się znajomy zapach. Pociągnąłem łyka pod czujnym okiem obu mężczyzn, których poważne wyrazy twarzy powoli zmieniały się na bardziej rozluźnione.

Kias? Zaćmienie mózgu, nie mam pojęcia co pisać. :c

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz