czwartek, 23 sierpnia 2018

Od Brajana cd. Reker'a & Erica

Czując jak nagle coś mnie ciągnie ku górze bardzo się przestraszyłem i bałem się gdyż byłem nad ziemią kilka centymetrów, lecz słysząc znajomy głos Rekera, tego żołnierza z którym ojciec często rozmawiał, niepewnie na niego spojrzałem. Nie chciało mi się spać, a z resztą chciałem zobaczyć co tak na prawdę robią żołnierze jeszcze, ale zanosiło się na to że znowu dostanę solidny opieprz za to że w ogóle żyję. Nie wiedziałem czy mówić mu prawdę więc postanowiłem jakoś się wykręcić...
- Mów Brajan - pogonił mnie co mnie speszyło bardziej.
- Nic... - szepnąłem cicho.
- Nic? Chodzisz w nocy sam i to za nami w zimnie, nie mówiąc o tym że nie jesteś ciepło ubrany, powinieneś o tej porze jeszcze spać - odparł stanowczo co mi się nie podobało, ale cóż pewnie będą c na jego miejscu to też bym opierniczył taką osobę.
- Chciałem tylko zobaczyć... - szepnąłem znowu.
- Co zobaczyć? - spytał nieco mnie stawiając na ziemi ale nadal mocno mnie trzymał bym mu nigdzie nie próbował nawet uciec.
- Na czym polega praca żołnierza... W obozie nigdy się tego nie dowiem, bo i tak tego nie widzę jak ktoś opowiada - szepnąłem jeszcze ciszej i patrzyłem w ziemię.
- To bardzo niebezpieczne dlatego nie powinieneś za nami iść, nigdy nie wiadomo co się może stać - zganił mnie.
- Przepraszam... - powiedziałem smutno - Chciałem tylko zobaczyć - dodałem.
- Nie złość się tak na niego Reker to tylko dziecko jeszcze - usłyszałem nagle i niepewnie spojrzałem w prawo gdzie podjechał do nas mój wujek Andrew.
- Mogło mu się stać - mruknął Reker.
- Mogło ale się nie stało... Twoje dzieciaki niedługo same będą tak za Tobą łazić więc się na to przygotuj - rzekł spokojnie i mnie pogłaskał po głowie - Brajan nie ładnie opuszczać domu weź wiedzy taty - dodał do mnie tym razem.
- No wiem - szepnąłem cicho speszony całą tą sytuacją - Pójdę do domu... - dodałem jeszcze.
- Odwiozę cię... - westchnął wujek - Reker przypilnuj reszty ja zaraz wrócę dobrze? - spytał i wciągnął mnie na konia szybko. Nieco zmarzłem bo śnieg był zimny bardzo i temperatura była niska ale i tak było ciepło gdyż nadchodziło lato.
- Jasne - odezwał się tylko Reker i zaczął czekać z resztą grupy, podczas gdy wujek Andrew szybko pogonił konia i w niecałe pięć minut znaleźliśmy się w obozie gdzie odstawił mnie do mojego pokoju cicho.
- Idź grzecznie spać i nie wychodź już jasne? - pogroził mi palcem kładąc mnie na łóżku.
- Dobrze - szepnąłem cichutko ulegając starszemu ode mnie mężczyźnie. Szybko zniknął a ja zostałem sam pogrążony w ciemnościach swojego własnego pokoju i słyszałem jak bije mi moje serce. Było mi smutno i wiedziałem że jeszcze dostanę opiernicz od taty pewnie, bo jego szpiedzy byli wszędzie.. Podniosłem się jakoś z łóżka po czym wziąłem do ręki swoją karteczkę, na której narysowałem sam dla siebie tort urodzinowy. Wszystkiego najlepszego Brajan... pomyślałem sobie smutno, gdyż już trzeci dzień nikt mi nie złożył życzeń urodzinowych, ale z drugiej strony tata był ostatnio bardzo zapracowany, więc nie miałem mu tego za złe, a z kolei swojej macochy wolałem unikać bo wydawała mi się po prostu straszna. Nie oczekiwałem żadnego prezentu, tylko po prostu miło jest gdy ktoś o Tobie pamięta że w ogóle się urodziłeś, ale prawda jest taka że nigdy nie miałem wyprawianych urodzin więc mogłem o tym tylko pomarzyć. Prezentów też nigdy nie dostałem ani nic z tych rzeczy więc byłem już przyzwyczajony do takich rzeczy nieco... Nie chciało mi się spać więc zgniotłem tylko kartkę i wcześniej ją cicho podarłem po czym wyrzuciłem ją do kosza i ponownie położyłem się w swoim łóżku, przykrywając się ciepłą kołdrą po klatkę piersiową. Nie spałem praktycznie całą noc i wstałem wcześnie jak zawsze, ubrałem się jakoś, choć nieco powalczyłem z bluzą. Następnie poszedłem do stołu, gdzie czekało już śniadanie jak zawsze więc tylko usiadłem i zacząłem jeść swoją porcję, nie odzywając się i skupiając na jedzeniu.

< Eric? ;3 zauważysz że coś nie tak? xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz