piątek, 13 kwietnia 2018

Od Leona cd. Reker'a

Po wybudzeniu się ze snu miałem ogromny mętlik w głowie i czułem się bardziej jak w jakimś matriksie, tyle że ja jestem głównym bohaterem, który jest w tymże świecie zagubiony, a życie stawia mu coraz to nowsze wyzwania, które muszę przezwyciężyć jakoś. To wszystko było takie dziwne.. Czułem się dosłownie jak jakiś kosmita na obcej planecie! Zawsze pragnąłem mieć rodzinę i to bardzo bardzo, lecz teraz mi tak jakoś dziwnie... Cieszyć się cieszę oczywiście ale no dziwnie mi i tyle. Oni wydawali się być tacy pewni siebie, podczas gdy ja nie potrafiłem się odnaleźć. Jeszcze tak niedawno byłem tutaj w celi niczym jakiś przestępca, a teraz mówią mi że są moją rodziną! Nie będę w końcu sam? Czy oni mówią prawdę? pomyślałem sobie i wtedy zacząłem mieć przebłyski pewne z przeszłości. Już wcześniej mi się wydawało że znałem skądś Rekera, ale nie pamiętałem skąd i nagle do mnie doszło że na wojnie jak byłem to się spotykaliśmy i to nie raz! Już wtedy czułem że coś jest na rzeczy ale nie wiedziałem co przeszło mi przez myśl szybko.
- Leon... - usłyszałem nagle więc podniosłem niepewnie wzrok i mówił do mnie ten mój niby ojciec - Nie bój się - rzekł spokojnie, jakby nie czuł takiego przypływu emocji jak ja w tej chwili.
- Bedzie dobrze - powtórzył znowu Reker, więc znowu na niego spojrzałem i skinąłem niepewnie głową ale się nie odzywałem. To po prostu było z emocji. Kiedy chciałem coś powiedzieć nagle zacząłem kaszleć a w gardle poczułem że chcę koniecznie zwrócić coś co ciąży mi na żołądku. Bardzo mnie wszystko tak nagle zaczęło boleć, zwłaszcza w okolicach podbrzusza i klatki piersiowej. W pewnym momencie wstrzymałem oddech, gdyż zabolało mnie niesamowicie w klatce piersiowej, a wtedy też poczułem jak jakaś maź spływa mi z ust... Ktoś zaczął krzyczeć i wołać kogoś, lecz ja nie potrafiłem rozszyfrować co. Poczułem się taki słaby... Chciałem kaszlnąć ale wtedy wylało się z moich ust więcej cieszy która była gęsta, ohydna i zdałem sobie sprawę że to właśnie krew! Spojrzałem słabym wzrokiem na ojca i brata, po czym nagle straciłem przytomność upadając chyba na podłogę. Było mi strasznie zimno i czułem duży ból. No i chyba nawet trząsłem się z zimna, choć nie wiem już czy gorsze było to zimno czy moje jednak ten ból, gdyż oba te odczucia były bardzo silne i nieprzyjemne. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje i bardzo się bałem. Nie byłem takie odważny i silny jak mój... brat... Ja byłem taki słabszy i do niczego. Wiedziałem że przyniosę im wstyd tylko więc nawet sobie pomyślałem że lepiej będzie jak umrę bo na nic nie zasługuję. Chciałem mieć bardzo rodzinę, ale wiedziałem że jestem do niczego. Całe życie w sierocińcu prawie, a w wojsku to też nie za dobrze mi szło. Pamiętam że kiedyś na wojnie wpadłem w pułapkę i musieli mnie później ratować. Prawie zginęli ludzie z drużyn naszych, bo ja dałem się złapać w pułapkę. No ale było i minęło... Bałem się że jak się obudzę, to że znowu będę sam jednak, a to co mi powiedzieli było żartem z ich strony. Moje rozmyślenia przerwał potworny ból w klatce piersiowej, przez co chyba się szarpnąłem, ale w myślach krzyczałem z cierpienia. To chyba mój koniec pomyślałem dalej będąc w pustce i bojąc się straszliwie co ze mną będzie.

< Reker? ;3 jak wszyscy zareagują na braciszka? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz