niedziela, 8 kwietnia 2018

Od Kiary cd. Reker'a

Rozbawiona patrzyłam na zachowanie swojego męża. Cóż jeśli chodzi o nasze sprawy łóżkowe to faktycznie dawno tego nie robiliśmy, gdyż zawsze mieliśmy coś do roboty, albo też zajmowaliśmy się dzieciakami swoimi, które ostatnio bardzo dużo chorowały, albo sprawami obozu, a teraz jeszcze znowu zajęliśmy się tymi dzieciakami, które przez tamtych jełopów którzy nic ich nie uczyli, nie zdali, a co najgorsze jeszcze się na nich wyżywano wtedy, co spowodowało wielką traumę i strach. No i sprawy z gangiem też mieliśmy przecież, bo nie raz ktoś próbował podskoczyć do nas, ale marnie to szło tym co tak do nas zaczynali i fikali że tak to powiem.
- Kocurek tak się stęsknił za lisiczką? - spytałam rozbawiona przy okazji go całując, co zaraz odwzajemnił.
Pamiętam jak pierwszym razem się poznaliśmy... Oj nie było kolorowo, a wtedy to nieźle darliśmy na siebie i nawet próbowaliśmy się pozabijać! Nie potrafiliśmy ze sobą współpracować ni cholery... Później jak nieco ochłonęliśmy, to jakoś tak zaiskrzyło i później ratowałam tego wariata, no i dalej jakoś tak to poszło. Teraz bez tej wredoty kochanej nie wyobrażam sobie życia. Przeszliśmy bardzo wiele i w sumie to sama się dziwię że jeszcze żyjemy.
Mieliśmy takie tortury i tyle razy byliśmy na nich gdy wrogowie nas łapali że teoretycznie nie powinnam już w ogóle funkcjonować, tylko siedzieć w kącie ściany jak jakiś człowiek z problemami psychicznymi. Bardzo wtedy cierpieliśmy i da większości ludzi w ogóle nie wyglądamy na kogoś, kto przeżył tak wiele bolesnych chwil w swoim życiu. Oczywiście cały obóz wie ile przeszliśmy bo pewne papugi tu są więc nas bardziej szanują tak jakby.
Wiele misji też przeszliśmy choć jesteśmy tacy młodzi... Bycie w Duchach nie było łatwe ale choć na początku bardzo rozpaczaliśmy iż musimy ich opuścić uciekając do wujka, którego z resztą na początku tak dobrze nie znałam i nieco miałam co do niego obawy ale Rajanek go uwielbiał więc szybciej się do niego przekonałam, gdyż dzieci podobnie jak psy bardzo dobrze wyczuwają dobrych i złych ludzi.
Wiem dziwne porównanie ale tak to zazwyczaj jest, tyle że zwierzęta zachowują szybką zdolność rozpoznawania rodzaju ludzi, a my ludzie gdy wkraczamy w dorosłość to zazwyczaj bardzo ciężko nam jest rozróżnić dobrego człowieka od tego złego, gdyż bardzo dobrze się maskują. Do tej pory nie wiem jak zwierzęta to robią ze tak dobrze to wyczuwają,a my pomimo niby takiej inteligencji, nadal tego tak dobrze nie potrafimy jak to robią one. Oj tak... Kiedy trafiliśmy do Śmierci, to gdy zaprzestaliśmy brania trucizn i tych innych dziadostw, o czym właściwie nie wiedzieliśmy że takie coś braliśmy, gdyż wtedy w Duchach było to w piciu i jedzeniu, dzięki czemu William i Michael mieli nad nami kontrole wszystkimi. Było bardzo ciężko gdyż pojawił nam się strach przed ludźmi i nikomu nie ufaliśmy. Wyjście na dwór było ogromnym wyzwaniem dla nas, a co dopiero rozmowa z nimi. Pamiętam jak Derek musiał za nas mówić, bo by nie potrafiliśmy, dosłownie jakby ktoś nam odebrał zdolność mowy.
I tak to z nami było... Później przechodziliśmy specjalna komisję obozową czy będziemy się nadawać na żołnierzy tutaj, no i później jakoś to szło. Teraz mieliśmy cudowne dzieciaki, mamy prawdziwy dom, obóz Duchów się zmienił bardzo na lepsze o co dba obecny założyciel Olivier, który z resztą był też tak jakby naszym przyjacielem, choć właściwie tak bardzo się do tego nie przyznajemy, gdyż jakiś autorytet mają Ci wszyscy założyciele i wypadało by go zachować by inni nie próbowali się buntować i zrobić coś źle dla obozu. No ale kończąc te moje wspominki, to patrzyłam w oczy Rekera, które były pełne czułości, tak same ja moje dla niego. Ach jak ja tego człowieka kochałam. Oczywiście zgodziłam się chętnie na jego zaloty, z resztą jak zawsze dla mojego kochanego miśka.
**************************
Kiedy skończyliśmy się zabawiać, a dość długo to robiliśmy z racji tego że mieliśmy długą przerwę. Leżeliśmy teraz w łóżku i patrzyliśmy w sufit w pełni zaspokojeni i myśleliśmy o tym jak zacząć ową rozmowę z rodzicami dziewczyn. Zastanawiałam się czy zabrać ze sobą dziennik by rodzice sami się przekonali iż mówimy prawdę, gdyż wiem iż mogły mówić że dostawały czwórki i lepsze oceny, a tak na prawdę to nie była prawda. Różne rzeczy przychodzą dzieciakom do głowy. Ja już się nieco bałam jak nasze dzieciaki będą się uczyć gdy w końcu będą na tyle gotowe iść do szkoły, a o ich zawodach miłosnych to też nie wiem jak ja to zniosę. Ciężko bowiem patrzeć na cierpienie ukochanych osób, ale miałam w duszy nadzieję że dobrze to wszystko się skończy i że nasze dzieci będą szczęśliwe.
Kiedy się ubraliśmy, wzięliśmy dziennik który był mały na szczęście, wiec taki podręczny i ruszyliśmy ku wyjściu z Ratusza. Do domu rodziny pierwszej z dziewczyn mieliśmy dość blisko, tak więc stanęliśmy spokojnie przy drzwiach i zapukaliśmy do drzwi. Czekaliśmy przez chwilę, aż w końcu otworzyła nam kobieta, która wyglądała na zdziwioną naszą obecnością.
- Dzień dobry... Możemy porozmawiać? - spytałam spokojnie.
- Dzień dobry... Tak... Zapraszam - powiedziała po czym wpuściła nas do środka, pokazując płynnym ruchem ręki gdzie mamy iść i przy okazji zobaczyłam że trzyma niewielką ściereczkę w ręce, wiec pewnie zmywała naczynia.
- Przyszliśmy porozmawiać w sprawie pani córki - rzekł spokojnie Reker.
- Córki? Coś się stało Laurze? - spytała z przestrachem.
- Nie... Nie... Nic z tych rzeczy, ale musimy porozmawiać o wynikach pani córki w nauce... Czy mąż też jest w domu? - spytałam tym razem ja.
- Nie... Nie ma go, ale powinien wrócić za kilka minut, zwykle o tej porze wraca... - rzekła nadal nie rozumiejąc, po czym pokazała nam miejsce gdzie możemy usiąść, czyli w tym wypadku na kanapie, co też zrobiliśmy.
- Laura nic nie mówiła o tym że państwo przyjdą... Z resztą tak dobrze się uczy że nie spodziewałam się państwa tym bardziej - powiedziała na co ja i Reker spojrzeliśmy na chwilę po sobie zdziwieni takimi wieściami.
- Poczekamy na pani męża, to wtedy wyjaśnimy całą sprawę... Wbrew pozorom nie jest tak jak państwo myślą... Córka gdzie jest teraz? - spyta Reker.
- Dobrze... No teraz jest u koleżanek i ma wrócić za jakiś czas - powiedziała nerwowo miętoląc ścierkę w ręce nie wiedząc co o tym wszystkim ma myśleć, a po chwili usłyszeliśmy odgłos otwieranych drzwi.
- Cześć kochanie wróciłem! - usłyszałem głos mężczyzny, a po chwili wszedł do pokoju, gdzie zdziwił sie bardzo naszym widokiem i spojrzał niezrozumiałym wzrokiem na swoją żonę.
- Coś się stało? - spytał pytając żonę.
- Dobrze że ju jesteś... Państwo w sprawie Laury... Usiądź czekaliśmy na Ciebie - rzekła kobieta na co mężczyzna zmarszczył swoje brwi w zdziwieniu, ale skinął lekko głową, po czym usiadł na fotelu obok swojej żony.
- No to słucham, o co chodzi? - spytał spokojnie, choć widziałam że nieco się denerwuje, gdyż nie wiedział tak samo jak kobieta w jakiej sprawie przychodzimy.

< Reker? ;3 Ty zaczniesz mówić dalej? xdd To ta która uczyć się nie chce i wiecznie okłamuje rodziców xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz