Starałam się opiekować Ruvikiem ale cięźko było bo ja nie jestem taką specjalistką. Szczerze mówiąc to miałam wrażenie że chłopak kest taki smutnawy lecz nie wiedzialam dlaczego. Może mnie nie lubił... Nie wiem ale przyniosłam mu obiadek znowu i od razu widziałam że znowu zmarzł bo gorączka bardzo się utrzymywala mimo leków więc biedak nieźle się zalatwił... Tak mijały właśnie mi dni na opiekowaniu się chlopakiem i jak wspomnialam wcześniej, bardzo go polubiłam ale było jeszcze coś... Ostatnio jak czesto byłam sama albo w swoim pokoju, czułam się dziwnie zagrożona. Nie wiedziałam co się właściwie dzieje i często też miałam uczucie jakby ktoś za mną stał... Czułam czułam czyjś oddech na karku a później gdy gwałtownie się odwracałam to nikogo nie było... Czułam się zagrożona i to bardzo! W trakcie snu ciężkie kroki nagle przez co się spinałam i niw byłam wyspana. Balam się bo nie widziałam zagrożenia ale ewidentnie mojezmysły szalały że coś jest nie tak. Męczylo mnie to.... Byłam coraz słabsza ale starałam się to ukrywać przez Ruvikiem bo przecież nie chcialm żeby uznał mnie za jakąś wariatkę czy coś w tym rodzaju. Przynajmniej on już wyzdrowiał ale ja czułam się coraz gorzej. Często zaczynalam już ze zmęczenia widzieć mroczki przed oczami. Serce waliło ciężo i z wyraźnym trudem. Balam się zamknąć oczy choćby na chwilkę bo balam się że zaraz coś albo ktoś mnie zaatakuje. Przez to wszystko też nie mogłam skupić się na naucze czy też czytaniu bo zwyczajnie nie wiedziałam co czytam. Siedziałam więc na dworze ale tym razem ubrałam kurtkę i siedziałam na powalonym pniu drzewa gdzie za pierwszym razem znalazł mnie chłopak i starałam się jakoś skupić mimo wszystko na tym co czytam o medycynie.
< Ruvik? wiem słabe... duch ją jakiś dręczy xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz