Szukałam w bibliotece książki o roślinach. Potrzebuje znaleźć w niej białą różę. Jej płatki są mi bardzo potrzebne. Może po drodze tez natknę się na inne płatki kwiatów. Ich aromat jest bardzo dobry i diabelnie potrzebny. Książki długo szukałam. Gdy już miałam się poddać i kopnęłam o regał, książka spadła. Może to fart. Szczek psa mnie zaciekawił. Podniosłam książkę i schowałam do plecaka. Zeszłam po schodach i zobaczyłam psa przy Nicku.. No tak jego wierny towarzysz i przyjaciel. Chciałam ich minąć, no ale ten pie.przony hałas wszystko utrudnił. Wyszłam, bo trochę się spieszyłam. Wzięłam kawałek kory i jeden liść. Wrzuciłam do pudełeczka i miałam już ruszać. Oczywiście, zatrzymał mnie pies i jego właściciel.
- Śpieszę się, muszę coś znaleźć. Możesz zabrać tego psa. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby. Niemal syczałam jak wąż. Skóra węża też się przyda.
- Gdzie się tak śpieszysz? - spytał.
- Muszę coś znaleźć. - powiedziałam i odjechałam na motorze. Omijanie umarlaków i dojechanie na miejsce. Zajęło mi nieco dłużej, niż mogłam się spodziewać. Lista składników rosła, a ja wciąż szukałam.
- Zobaczmy co tu mamy;
1. Kawałek kory. Można odhaczyć.
2. Liść. Odhaczyć.
3. Płatki kwiatów.
4. Biała róża.
5. Skóra węża.
6. Świeża krew zombie.
7. Serce jakiegoś zwierzaka.
8. Znaleźć w szpitalu – bandaże, tabletki, kroplówki, krew.
9. Kości.
10. Oko traszki.
11. Zioła.
12. Pompka.
13. Szkło.
14. Igły.
Chyba tyle jak na razie. Może za jakiś czas lista, będzie troszkę dłuższa. - czytałam i zapamiętywałam. Stanęłam niedaleko i ruszyłam. Wyjęłam maczetę z pochwy i ruszyłam. Po drodze udało mi się kilka trupów unieszkodliwić. Wzięłam próbkę krwi, każdego od zimnokrwistych. Weszłam do ogrodu i wyjęłam książkę. Czytałam i szukałam roślin. Wzięłam po trochę, każdej. Dopóki mam jak brać, dopóki żaden zjadacz mózgów ich nie skaził. Zerwałam płatki kwiatów. Oraz inne ziela. Biała róża musi tu być, tu rośnie. Chyba że ktoś musiał mnie wyprzedzić. Jeśli ktoś ja zabrał, to nie będę mogła nic przygotować. To bardzo źle, jeśli nie zdołam tego, co choć przyszykować. Muszę pozbierać także inne składniki.
- Kolejny podpunkt można już odhaczyć. Gdy znajdę, kwiat róży wybiorę się, aby znaleźć skórę węża. Ktoś mówił, że tutaj one są. Dokładniej gdzieś jest ich skóra. Potem pójdzie z górki. Muszę pamiętać, że trzeba być ostrożną. Nie potrzeba mi tu hord zombie. - mówiłam do siebie.
Poszłam między zgliszcza szukać kwiatu oraz skóry węża. Nie wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje. Gdy znalazłam skórę węża oraz kwiat białej róży. Mogłam ruszać do szpitala. Tam też znajdują się kolejne składniki do mojego wywary. Brzmi to tak, jakbym szykowała, napar dla czarownic. Trochę to tak wygląda, ale zastosowanie ma nieco inne. Ruszyłam i trzymałam maczetę w dłoni na wszelki wypadek, gdybym musiała paru truposzy zabić. Przy okazji mogę wziąć ich próbki.
Tak też, gdy spotkałam kilku zombiaków, przecięłam to ich szyje czy też odcinałam kończyny. Zdarzyło się, że nadziewały się też. Wzięłam próbkę krwi zombiaków oraz kawałki skóry. Schowałam je do pudełeczek i ruszyłam motorem z ultra cichym silnikiem do szpitala. Zaparkowałam tak, aby nikt nie zauważył motoru. Zsiadłam i wtedy wpadłam na Nicka i jego psa. Zaskoczył mnie, choć jakoś niezbyt chciałam mieć teraz towarzystwo.
- Co tu robisz? - spytał.
- Muszę coś zrobić. Już ci przecież mówiłam. - warknęłam.
Słyszałam za nim siarczanie, odepchnęłam lekko i nabiłam kilku martwych na maczetę. Wytarłam krew o ciała i ruszyłam z plecakiem na plecach do środka. Ostrożnie patrzyłam i zbierałam wszystko, co znajdowałam. Wszystko się przydać może. Stanęłam w miejscu, gdy Nick mnie pociągnął i zamknął po cichu drzwi.
Nick?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz