niedziela, 21 stycznia 2018

Od Nick'a cd. Aleine

Cały dzień spędziłem na jednym. Czytaniu. Musiałem dowiedzieć się jak najwięcej o białej róży, jak ją zebrać, gdzie rośnie, czy w ogóle jest szansa, że jakiś egzemplarz żyje. Klif spokojnie leżał w moich nogach i dawał mi przyjemne ciepło. Co jakiś czas, na dłużej zamykałem oczy, gdyż te odzwyczajone od wszelkiego dłuższego czytania zaczynały mnie boleć. Książka była nadzwyczaj nudna. Nie potrafiła mnie zaciekawić w chociażby najmniejszym stopniu. Z początku starałem się nie opuszczać żadnej linijki, jednak z czasem moje czytanie zmieniło się w wyszukiwanie potrzebnych słów i szybkie przelatywanie kartek wzrokiem. Dopiero po dłuższym czasie znalazłem wszystkie interesujące mnie fragmenty, skończyłem. To gów no miało ponad 300 stron, z których przydało się zaledwie.. 14? Lekko ospały nudną lekturą, wstałem, jednocześnie budząc śpiącego Klifa i zacząłem się ubierać. Chciałem odnieść książkę z powrotem do biblioteki, tam, gdzie jej miejsce. Na moje szczęście było mniej, więcej południe, więc nawet nie musiałem się spieszyć. Mimo wszystko dość szybkim krokiem zmierzałem w stronę celu. Klif ucieszony ze spacery, nieco kręcił się pod nogami większość drogi, co mocno mnie denerwowało, jednak widząc jego.. Szczęście, złość pryskała w jednej chwili i rosła od nowa.
Gdy byliśmy już na miejscu, szybko skoczyłem na drugie piętro i odłożyłem książkę w pierwsze lepsze, wolne miejsce. Klif grzecznie czekał na dole i czekał na mnie. Zacząłem zbiegać po schodach, jednak w pewnym momencie podwinęła mi się noga i omal nie przewróciłem się, "uratowała" mnie metalowa barierka. Wyprostowałem się i już nieufnie zeskoczyłem z ostatnich schodów. Dałem znać Klifowi, by zaczął za mną podążać, po czym wyszedłem i zacząłem kierować się na najbliższą bazę przemytników. W sumie to nadal nie znalazłem sobie porządnego, stałego miejsca zamieszkania. Zazwyczaj po prostu sypiałem w jakichś starych mieszkaniach, bazach, a nawet gdy jest ciepło, to na wysokich drzewach. Dużo osób nie dałoby rady tak żyć, jednak mnie było to na rękę. Były tego nawet jakieś plusy. Nie musiałem wracać zawsze w jedno miejsce, byłem bardzo mobilny. Nie musiałem martwić się o mój dobytek, gdyż cały znajduje się w moim plecaku. Zalet było jeszcze więcej!
Parę chwil po wyjściu usłyszałem dźwięk cichego silnika. Głosy wyraźnie dochodziły, zza właśnie ominiętego rogu, jakby sprzed biblioteki. Nie miałem jakoś strasznie ograniczonego czasu, w ogóle nie miałem ograniczonego czasu, więc spokojnym krokiem cofnąłem się, do przed chwilą odwiedzonej biblioteki. Rzeczywiście stał przed nią motocykl. Przyśpieszyłem i bezszelestnie wszedłem do środka. Usłyszałem jedynie jakieś stłumione uderzenie, jednak na tyle głośne, by sprowokować Klifa do szczekania. Nie znosiłem, gdy tak robił, często zdradzał moje położenie, w chwilach, gdy nie było to zbyt przewidywane. Jednak to na szczęście była tylko członkini Przemytników. Po zamienieniu paru zdań dziewczyna szybko ulotniła się jakby.. Zdenerwowana? Wiadomo, że każdemu może się śpieszyć, jednak z tego, co wiem, na razie nie ma większych misji do wykonania, więc takie nerwy są aż czymś dziwnym.
Zmarszczyłem brwi i poszedłem na drugie piętro, by sprawdzić, czy książka, którą przed paroma minutami tu odkładałem, nadal tu jest. Po krótkich oględzinach wiadomo było, że dziewczyna zabrała właśnie tę książkę. Zaniepokoiłem się. Po co ona jest jej potrzebna? Niemożliwe jest, żeby wiedziała o tajnym antidotum i o składnikach potrzebnych do jego skonstruowania. Jednym z nich, nawet niedawno odkrytym jest właśnie biała róża.
Szybko zamknąłem oczy, po czym starałem się przypomnieć sobie, gdzie można było znaleźć ten kwiat. Oczywiście musiał być nadzwyczaj rzadki, jednak na szczęście dało się go znaleźć nawet nie tak daleko.

Będąc na miejscu, od razu rozpoznałem motocykl. Jeszcze bardziej wyostrzyłem moją czujność i czając się, starałem się znaleźć, i dziewczynę, i kwiat. Długo czekać nie musiałem, by zobaczyć, jak Aleine obrywa płatki róży, po czym znajduje jeszcze jedną potrzebną jej rzecz. Na szczęście dziewczyna mówiła do siebie na głos. Nie musiałem się zbytnio trudzić, by wiedzieć, gdzie chce się następnie wybrać. Słysząc dźwięk odpalanego motocykla, szybko wyszedłem z krzaków i tym razem "po mojemu" zebrałem pozostałości róży. Musiałem jechać za nią, sam nie do końca wiedziałem, co odkrywcy składnika antidotum mieli na myśli, mówiąc "biała róża". Mogło chodzić im o cokolwiek, płatki, łodygę, pyłek. Musiałem odebrać od niej drogocenne płatki. Może chciała je po prostu zmarnować? Sama nie odkryje leku, zajmują się tym "spece" i niech w ich rękach to pozostanie. My mamy tylko dostarczyć składniki.

Znowu pojechałem w ślad za nią. Nie mogłem tego przepuścić, bo przecież od tego może zależeć powodzenie całej idei, idei wynalezienia antidotum.
W końcu wpadliśmy na siebie.
-Co tu robisz?-zapytałem, wiedząc już większość jej planów. Mówienie na głos ma jednak bardzo dużo złych stron, jednak cóż.. Każdemu się zdarza!
-Muszę coś zrobić. Już ci przecież mówiłam!-warknęła, po czym weszła do środka i zaczęła zbierać potrzebne jej rzeczy.
Niesamowicie wkurzający typ. Nic nie mówiąc oleje i jak nigdy nic wróci do swoich "obowiązków". Szybko podbiegłem do niej i złapałem ją za ramię, po czym cicho zamknąłem drzwi.
-Masz może płatki białej róży?-zapytałem, chociaż już dobrze znałem odpowiedź.
-Co? O co ci chodzi?-odparła, jakby nic nie wiedziała.
Zmarszczyłem brwi.
-Nie kłam!
Zapanowała cisza, dziewczyna tylko jakby w przestrachu patrzyła w ziemię, a gdy tylko chciała go podnieść, moje spojrzenie sprowadzało ją z powrotem do parteru. Powoli sięgnąłem do jej plecaka. Aleine jednak wyrwała mi go, ponownie wzburzając Klifa.
-Zostaw..-syknęła jedynie i teraz nieco odważniej spojrzała mi w oczy, po czym znowu uległa.
-Nie.. Nie mogę!-wytłumaczyłem- Masz zbyt cenną rzecz, musisz mi ją oddać.. Dla twojego dobra..
-Wal się!-warknęła i już chciała coś zrobić, jednak Klif ostrzegawczo skacząc w jej stronę, ostudził jej zapał-Nic ci nie oddam! Dlaczego niby bym miała! Jak dla mojego dobra!?
-Angel wysłał mnie na misję, miałem zdobyć dla niego właśnie ten kwiat, więc w sumie dla dobra swojego, mojego i całego obozu!-mówiłem, nadal trzymając się swojego.
-Jakoś nie słyszałam o takiej misji..-mruknęła podejrzliwie, dając mi do zrozumienia, że trzyma swoje i nic mi nie odda.
-Tak, bo randomowi ludzie nie wiedzą o ważniejszych sprawach..-wyjaśniłem, nieco wywyższając się- Angel cie ukaże, mnie też.. Może po prostu nie róbmy z tego problemu?-zaproponowałem.
Dziewczyna tylko spuściła wzrok, najpewniej stawiając przeciwko sobie wszystkie "za" i "przeciw".

<Aleine?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz