środa, 10 stycznia 2018

Od Emmy cd. Erica

No nadal bylo mi dziwnie że ojciec jednak okazał się niby dobry a kiedy żyłam z mamą to był zły.... Nadal za bardzo jeszcze tego wszystkiego nie pojmuję ale cóż... Nie potrafiłam zrozumieć jak on się wplątał w jakieś gangi, które później miały z nim porachunki. Mógł mamie przecież powiedzieć i jakoś byśmy ucieki czy coś ale on wolał wszystko ukrywać i mam umarła nie dość że przez tą cholerę co specjalnie spwodowala wypadek że moja mam umarła a ja trafilam do sierocińca, to jeszcze mama już nigdy się nie uśmiechała. Bardzo mi bylo samej przykro że tata wystąpił z tym posmem o rozwód i jeszcze się nie chciał przyznać że jestem jego i wystąpił wtedy z pismem że mnie nie chce po rozwodzie i że zrzeka się wszystkich praw co do mnie. No jak by tu człowiek się nie załamał? I jeszcze bab rodzeństwo i to starsze. Czyli musiał mieć wcześniej skok w bok że tak to powiem bo inaczej by sobie dzieciaków nie zrobił. Brakuje mi bardzo mamy... Szkoda że ona nie mogła się dowiedzieć twgo czego ja, chyba że widzi wszystko z góry jakoś ale wątpię. Patrzyłam teraz w sufit a Eric wiercił się na łóżku niespokojnie więc pewnie mial jakoś koszmar i to mnie martwiło bo nie lubiłam jak ktoą cierpi... Na szczęście Kiara szybko weszła i jakoś tam zaczęla do niego mowić uspokajająco ale nie slyszalam co bo moje łóżko bylo dużo dalej niż jego. Zaczęłam nieco się obawiać twgo jakie jest moje rodzeństwo. Nie znałam i nie wiedzialam nic o tym więc balam się i tak że mnie nie zaakceptują bo w końcu skoro jestwm ta najmłodsza to tak jakbym się wtryniała w czyjeś życie. Eh.... Dlaczego życie musi być takie powalone? Dlaczego nigdy nic nie może być proste? Wszystko do bani... I jeszcze mialam wrażenie że Eric się chyba na mnie obraził za wcześniejsze moje słowa o tym że się boi. Nie chciałam by to zabrzmiało tak jak to zabrzmiało! Każdy przecież ma prawo się czegoś bać... Eh.... najlepiej będzie jak nie będę się w ogóle odzywać bo przecież zawsze bylam tą głupią idiotką, która nie powinna się odzywać bo zawsze ponoć gadałam jakieś głupoty i teraz też gadam i ranoę ludzi. Patrzylam tak w sufit i się zastanawialam czy warto jeszcze w ogóle żyć w tym świecie. No bo w erze zombie cięźko się żyje a poza tym jak ludzie mają wychowywać dzieci w tak pokręconym świecie? Nie mam pojęcia i szczerze to podziwiam takich ludzi. W sumie to tak rozmyślając przeleżalam do rana więc nie miałam prawie żadnwgi snu a Eric przy Koarze tam byl spokojny i spał jak suseł! Dobrze przynajmniej on się wyśpi... Później minął jakiś tydzień, a ja z nudow wyszłam na dwór się przejść i omijalam ludzi szerokim łókiem i tak dotarłam do lasu gdzie zobaczylam że jakoeś mlodziki trenują z jakimś nauczycielem i przy okazji byl tam eric i mój brat którzy coś tam do nich gadali o broni. Nie za bardzo chcialo mi się tego słuchać więc westchnęłam nieslyszalnie i zaczęłam iść dalej by chociaż troszkę rozeznać się w tutejszych terenach. Chwilę tak szlam aż nagle zobaczyłam wielkie czarne konisko przed sobą które na mnie patrzyło dziwnie a ja nie wiedzialam czy mam go ominąć czy mnie przypadkiem czasem nie zaatakuje. Mimo wszystko to na koniach się nie znałam a to bylo wielkie i moglo z łatwością staranować czlowieka czy coś. Cholera.... życie jest popierdolone! Ciągle coś... ciągle coś...

< Eric? Nie za bardzo wiedzialam co napisać ale mam nadzieję że tragedii nie ma xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz