środa, 10 stycznia 2018

Od Brajana cd.Erica

- Troszkę... - rzekłem spokojnie i cieszyłem się że tata nie jest na mnie zły. Zacząłem też nieco myśleć że może hednak jestem do taty bardziej podobny z charakteru niż z wyglądu. A co do wychodzenia na dwór to już chyba nigdy nie wyjdę z budynku by się pobawić bo znowu się zgubię i tata będzie już wtedy na pewno zły... Choć pewnie znając życie to i w budynku się zgubię i tyle z tego będzie... Najlepiej to w ogóle z pokoju nie będę wychodzić i będą wszyscy mieli ze mną spokój. W dodatku orzeze mnie tata cierpiał bo przecież ma odmrożenia duże od zimna. Cieszyłem się że mnie wtedy znalazł bo bym pewnie tam zamarzł na śmierć tym razem i tyle było by o mnie słychu. Swoją drogą to koń na którym mnie wtedy znalazł był ogromny i czarny jak smoła! Bałem się go bo był nieco straszny. Konie mi się bardzo podobają ale to wielkie stworzenia i wolę się do nich nie zbliżać bo pewnie też mnie nie polubią i później będę chodzić ze zlamaną nogą albo i nawet gorzej. Coś czułem że znowu samotny będę bo na pewno ojciec będzie mieć dużo pracy, a co za tym idzie znowu wszyscy o mnie zapomną. Tak zawsze jest i już chyba taki mój los... Nie minęło wiele czasu bo ciągłe myślenie intensywne w mojej głowie i jeszcze wymarznięcie się na dworze sprawiło że w końcu zasnąłem.
***************************
Minął tydzień i mialem już swój pokój, a na medycznym siedzieć już nie musiałem więc o tyle dobrze ale musiałem brać jakieś leki. Taty u mnie nie było od wczoraj więc siedziałem sam i nawet nic nie jadłem ani nie połem bo bałem się zwyczajnie qyjść z pokoju by się nie zgubić, dlatego ciągle patrzyłem przez okno jak inne dziecie się bawią. Później robiłem rysunki na oknie dzięki parze jaka powstała z moich płuc gsy nachuchałem na okno ale i to mi się w końcu znudziło więc zabralem się za rysowanie ale i to też nie przynosiło mi wielkiej radości. Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić odważyłem się wyjątkowo otworzyć drzwi i spojrzałem na wielki korytarz który już samym swoim mrocznym qyglądem mnie straszył mimo czerwonego dywanu biegnącego wzdłuż niego i rozchodzący się na inne strony. Byłem bardzo głody więc tylko to sprawiło że wyszedłem z pokoju bo normalnie bym z niego nie wyszedł ale zbyt glodny byłem. Tak się przyzwyczailem to regularnego jedzenia że mój żołądek już nie potrafił wytrzymać takiej głodówki. Chyba że nic nie znajdę to znowu wtedy będę szukał w śnoegu jakiś korzeni by je zjeść ale na samą myśl o tym obrzydliwym smaku zrobiło mi się niedobrze... Zacząłem więc iść skulony korytarzem i zacząlem szukać niewiadomo czego bo nawet nie wiedziałem czy jesy tu jakaś stołówka czy coś w tym rodzaju. Chwilę tak szedłem aż nagle usłyszałem że po chodach na przeciwko mnie bo tam szedłem, ktoś wchodził w ciężkich butach. Serce zabilo mi szybciej na to i ze strachem i sparaliżowany strachem zacząłem tam patrzeć aż nagle zobaczyłem jakiegoś wielkiego faceta. Wydał mi się straszny i w dodatku miał na sobie mundur wojskowy. Przestraszyłem się go więc szybko zrobiłem nawrót i zacząłem uciekać korytarzem niczym torpeda z powrotem skąd przybylem lecz kiedy się na chwilę obrócilem to nagle w coś uderzyłem a konkretniej w kogoś i tym kimś okazał się mój ojciec który zdezorientowany moim zachowaniem zmarszczył brwi, lecz nic nie zdążył powiedzieć ponieważ szybko schowalem się za jego nogami bo ten straszny facet znowu się wyłonił i tym razem zza zakrętu.

< Eric? ;3 Andrew taki straszny xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz