wtorek, 9 stycznia 2018

Od Brajana cd. Erica

Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę. Nie wiedziałem czy to faktycznie prawda czy może ktoś znowu chce się ze mnie pośmiać. Z drugiej zaś strony Eric jako jedyny dał mi bezpieczeństwo choć już sam nie wiem czy mogę ufać ludziom. Na pewno będzie się wstydził takiego słabeusza jak ja a z resztą on już ma rodzinę i co? Teraz mu się wepchnę do rodziny i zniszcze to co miał? Jego żona bo na pewno jakąś ma skoro to taka ważna osobistość, na pewno mnie nie polubi... Nikt nigdy mnie nie lubi i jestem całkiem sam... Tak zawsze jest... Chciałbym żeby on był moim ojcem ale wątpię czy zasługuję. Zawsze pragnąłem mieć rodzinę i kogoś komu będę potrzebny bo nie chce już żyć w samotności. Nie jedną wigilię spędziłem zupełnie sam w domu bo przecież niańki miały wolne dla siebie a "rodzice" niby mieli sprawy służbowe ale znając życie to pewnie gdzieś się tam bawili daleko beze mnie bo mnie nie chcieli... Szkoda nawet gadać.
- Nie zostawisz mnie? - szepnąłem cicho bo nie chciałem znowu przeżywać bólu samotności. Jeśli mnie nie chciał to wolałem żeby powiedział iź to jednak żart niż żebym miał żyć w kłamstwie.
- Nigdy Cię nie zostawię - rzekł z uśmiechem dzięki czemu ciut podniosłem się na duchu a później znowu poczułem ból w klatce piersiowej bo serce znowu mnie nieco zabolało i straciłwm przytomność.
********************
Nie wiem ile byłem nieprzytomny ale obudziłem się w jakimś nowym miejscu gdzie był biały jak śnieg sufit. Chwile mrużyłem oczy próbując je dostosować bo panującej tu jasności, a później zorientowałem się że mam na twarzy maskę tlenową. Zacząłem się powoli rozglądać i w końcu jakoś się nieco podniosłem i zobaczyłem że leżę na oddziale medycznym. Chwilę tak siedziałem ale zrobilo mi się nudno więc zdjąłem maskę tlenową z twarzy i korzystając że nikt mnie nie pilnuje wyszedłem z medycznego gdzie zobaczyłem ogromny jakby hol i drzwi. No zrobiłem wielkie oczy bo takich rzeczy jeszcze nie widziałem o wszystko było tu ogromne! Zachęcony tym i widząc jeszcze na dworze padający lekko śnieg i to bardzo gruby czmychnąłem na dwór zadowolony. Byłem w krótkim rękawku i w nie za ciepłych spodniach ale byłem nieco przyzwyczajony do zimna. Chasałem sibie po śniegu zadowolony a inni nie zwracali na mnie większej uwagi więc byłem bardzo zadowolony bo mieli własne sprawy. Nieco mnie zaczęło dusić bo od razu z ciepłego powietrza pochasałem w zimne ale lubiłem się bawić w śniegu mimo wszystko. Nie patrzyłem gdzie idę a raczej kicałem po zaspach po prostu dobrze się bawiłem. W pewnym momencie zobaczyłem że zaczęło bardziej padać więc przestałem na chwilę się bawić i zacząłem się rozglądać. Byłem gdzieś głęboko w lesie i nie wiedziałem jak wrócić gdyż śnieg zasypał moje ślady. Nie wiedziałem gdzie zacząć iść, a idąc na ślepo mogłem tylko jeszcze bardziej. Stanąłem więc i zacząłem szukać wzrokiem schronienia. Schowałem się pod świerkiem bo miał duże rozgałęzienia na dole dzięki czemu śnieg pod niego tak nie padał i miałem jakąś osłonę przed wiatrem. Zacząłem się nieco bać bo zrozumiałem że bardzo oddaliłem się od bezpiecznego miejsca i bałem się że tata bardzo się na mnie zezłości za to że wyszedłem bez jego pozwolenia. Znowu nawaliłem i sprawiłem komuś problem... Dlaczego ja zawsze muszę wszystko psuć? Już chyba będzie lepiej jak tu zamarznę... Skuliłem się w ciasną kulkę próbując się choć troszkę ogrzać i tak siedziałem skulony i czekałem na nie wiadomo co bo byłem pewny że mnie mają gdzieś, bo po co komu taki bachor który przynosi same problemy? Nikomu... Śnieżyca przybrała na sile a ja kryłem się pod drzewem mając nadzieję że to niedługo minie.

< Eric? ;3 znajdziesz synusia? Xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz