poniedziałek, 18 grudnia 2017

Od Nick'a cd. Reker'a

Pierwsze minuty leciały dość szybko, jednak później czas jakby się zatrzymał. Czyli to tak wygląda życie skazańca? Liczyłem raczej na coś innego.. Walki, bicie i ciągłe narastającą nienawiść czy coś w tym stylu, a tu? Zupełnie nic! Nie miałem zamiaru rozmawiać z tą strażniczką. Podziwiam Duchy, że w ogóle dali tu kogoś takiego!
Spojrzałem na moją lewą rękę, nadal jej nie czułem i powoli zaczynałem się martwić. Trzeba było coś z nią zrobić, cokolwiek, chociażby nastawić. Wstałem by mieć lepsze pole manewru. Najpierw ją obejrzałem. Złamanie wyglądało na proste, ale dziwiło mnie, że ręka jest dziwnie wygięta. Miałem nadzieję, że to tylko i wyłącznie wina złamanej kości. Musiałem zrobić to bardzo szybko. Jednym ruchem. Chwilę trzymając zdrową rękę nad miejscem złamania, szukałem miejsca, gdzie musiałbym najmocniej przycisnąć. Znalazłem i od razu stanowczo, z całą pozostało mi siłą, naparłem na rękę. Ból był nie do opisania, wrzasnąłem na całe gardło, po czym osunąłem się po ścianie. Wartowniczka od razu zerwała się i podbiegła do mojej celi. Jej stanowisko było za rogiem, więc nie do końca wiedziała, co robię.
-Idiota!-warknęła, a ja tylko zaśmiałem się w jej twarz.
-Jakoś sobie trzeba radzić- wycedziłem przez zęby, gdyż ból nie ustawał.
-Nie ciesz się tak, nie ma z czego!-powiedziała, a ja tylko spojrzałem na nią pytająco-Kaci czekają!
Westchnąłem, opuszczając głowę.
-To chyba lepiej niż tu siedzieć!-rzuciłem, po czym wyprostowałem ścierpłe nogi. Dziewczyna tylko przewróciła oczami i wróciła na swoje stanowisko.
Spojrzałem na kajdanki. Były dość duże, jednak nie na tyle, by przecisnąć rękę, źle dociągnęli, był luz. Zacząłem szukać w nich jakichś słabych punktów. Jednak czy miałem jakiekolwiek szanse? Gołymi rękami nawet jakiś siłacz na sterydach nie rozegnie prawdziwego metalu. Zacząłem coś przy nich majstrować.
Strażniczka wykorzystała moment mojej nieuwagi, gdy całe skupienie poświęciłem grzebaniu w małym mechanizmie. Kobieta chwilę przyglądała się mi chwilę, jednak po chwili z buta otworzyła drzwi, przez co automatycznie zerwałem się na równe nogi.
-Ty degeneracie! Myślisz, że uciekniesz?-wrzasnęła, zbliżając się z podniesionymi pięściami.
-Pfff, wiesz w ogóle, dlaczego tu jestem?-zapytałem tylko spokojnie, jednak dziewczyna wymierzyła pierwszy cios. Na szczęście w porę uniknąłem jej pięści. I prawą, zdrową ręką, pchnąłem ją na ścianę. Wolałem raczej być tu grzeczny, jednak jak widać, nie dało się.
Kobieta w furii odbiła się od zimnego kamienia i rzuciła się na mnie. Zaczęła mnie drapać i okładać jak leci rękoma. Mocnym, wymierzonym kopniakiem w klatkę piersiową skutecznie odsunąłem ją ode mnie. Jednak ta nie dawała za wygraną. Z żywym ogniem w oczach ponownie skoczyła w moją stronę. Z całej siły kopnęła mnie prosto w brzuch, przez co padłem na ziemię, ciągnięty za złamaną rękę do ściany, co jeszcze spotęgowało ból. Zmęczona, dysząc, powoli uspakajała się. Po chwili bez słowa opuściła moją celę. Czułem, że nieco pogorszyłem stan złamanej ręki, jednak nie było tragedii. Usadowiłem się wygodnie i spokojnie opierając głowę o ścianę, patrzyłem w sufit.
*****
Po dłuższym czasie usłyszałem otwieranie drzwi. Nawet się specjalnie nie ruszyłem, byłem pewny, że tylko strażniczka się z kimś zmienia. Spojrzałem na moją rękę. Była cała sina, a w niektórych miejscach nawet krwistoczerwona. Nagle za kratą pojawił się Reker. Nieco zdziwiony spojrzałem na niego.
-I na co ci to wszystko było?-powiedział z wyższością, przez co aż się we mnie zagotowało, jednak nie dałem po sobie tego poznać- Mogłeś nie próbować mnie zabić!
Zmarszczyłem brwi, nieco się podnosząc.
-Nie chciałem cię zabić!-powiedziałem, znowu stanowczo patrząc mu w oczy, co znaczenie go zdezorientowało- Jakbym chciał cię zabić, to raczej to wszystko by się tak nie skończyło! Któryś z nas musiałby być martwy.
Reker również zmarszczył brwi i spojrzał na moją przywiązaną rękę. Teraz zwisała ona nieco wyżej, niż siedziałem. Zniesmaczony odwrócił wzrok.
-Jesteś pieprzonym dzieckiem Nick!-syknął, nagle patrząc w dół na podłogę.
-Phi!-prychnąłem, wstając- Ja za to nie zachowuję się jak dorosły skurw iel! Nie jesteś bez winy!
Zaśmiał się, patrząc mi prosto w oczy.
-Naprawdę jesteś taki głupi, że pomyślałeś, że chcę cię tam zostawić?
-Oczywiście, że nie idioto!-powiedziałem, nieco zażenowany- Po prostu miałem cię dość..-przyznałem- Tak mnie wkurwiłeś, że wolałem, żebyśmy skończyli te głupią wycieczkę. Nie ważne jak! Ale gdy widziałem, jak pogrywasz, to nawet nie było mi żal, gdy strzelałem..-powiedziałem ostro, jednak gdy w oczach Rekera zobaczyłem nutę zranienia, odwróciłem wzrok i nieco ciszej dodałem- Nie celowałem w ciebie...
Zapanowała cisza. Nieco niezręczna, jednak kojąca. Podniosłem wzrok i ponownie spojrzałem w oczy Rekera. Teraz widziałem w nich coś jakby.. mieszaninę smutku, nikłego szczęścia i rezygnacji.
-Nie chciałem, żeby tak to wyszło-mruknął niemrawo i złapał ręką kratę.
-Ja też, sorry..-powiedziałem i czując kurewskom niezręczność zacząłem nieco się wiercić.
Znowu zapanowała cisza, jednak tym razem przerwał ją wchodzący do mojej celi mężczyzna. Złapał za kajdanki i odpiął mnie od rury, po czym skrępował mi ręce na plecach. Pochylił mnie do przodu i trzymając za kark wyprowadził mnie z sali. Przechodząc obok Rekera posłałem mu jednoznaczny uśmiech. Miałem już jakiś plan!
-Gdzie mnie bierzesz?-spytałem szybko.
-Do Katów, sprawiedliwie cię osądzą!-wytłumaczył spokojnym tonem, po czym dał mi się wyprostować.
-Długo będziemy szli?-dopytywałem, jednak facet wyglądał na obojętnego.
-Schodzimy na dół i trzeba przejść do innego budynku.
Na zewnątrz wyprowadził mnie już inny strażnik. Napakowany i wielki, prawdopodobieństwo, że cokolwiek mi się uda było marne. Na moje szczęście padał śnieg i była dość gęsta mgła. Przy zamianie, jednemu z nich podkradłem nóż, jednak miałem tak dobrze skrępowane ręce, że ledwie mogłem nimi ruszać. Było mi też okropnie zimno. Ci idioci wyciągnęli mnie na ten mróz w samej koszuli.
Ostrzem noża zacząłem szukać dziurki od klucza. Miałem mało czasu. Odcinek był dość długi, jednak utrzymywaliśmy szybkie tempo.
Usłyszałem trzask i moje ręce rozluźniły się. Facet od razu zareagował i stanowczym uściskiem złapał mnie za ramię. Bez wahania zaatakowałem go nożem, jednak inni zauważyli nas i już biegli w naszą stronę. Szybko zerwałem się z miejsca i sprintem podbiegłem do najbliższego muru. Zwinnie wskoczyłem na jego podstawę i dość wolno, zacząłem wdrapywać się na górę. Z jedną ręką było to naprawdę ciężkie. Nagle poczułem jak na mojej nodze zaciska się czyjaś pięść i ściąga mnie w dół. Spojrzałem w stronę zagrożenia i zobaczyłem nie kogo innego jak Rekera!
-Puść!

<Reker?>

(Nie puszczę cię xd ~Reker)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz