Kiedy tylko ruszyliśmy, nie posiadałam się z radości że mogę wreszcie opiścić to cholerne miejsce! Wszyspko pogoniłam Desperada do galopu i wraz z bratem szybko się oddaliliśmy od tego miejsca wyprzedzając przy tym swoich żołnierzy z obozu. Jechaliśmy dość szybko mimo odniesionych obrażeń lecz po prostu chcieliśmy jak najszybciej wydostać się z tych przeklętych terenów! Nie rozumiałam co tu się działo że tak nagle Trupy zrobiły się miłosierne i nam pomogły. Ten ich przywódca nowy też dziwny, lecz może to jakiś dobry początek? Edward z resztą też wydawał się być jakby bardziej radosny po spotkaniu tego doktorka który niby nas opatrzył wtedy gdy tam leżeliśmy... Ma prawdę dziwne no ale raczej prędko nie rozgryziemy Trupów. Najpierw dali nas na tortury a później zaczęli leczyć no masakra... No ale nie rozmawiajmy już o tym! Jechałam z bratem tak przez jakiś czas aż nagle usłyszałam halas za sobą więc zatrzymałam konia a brat zrobil to samo. Obejrzeliśmy się za siebie i zobaczyliśmy Diabla! Domyślając się co to oznacza zawróciliśmy szybko konie i podjechaliśmy do stojącego i zdenerwowanego wierzchowca naszego wujka. Szybko zsiedliśmy z koni choć miałam wrażenie że zaraz z bólu będę tu wyć, lecz zagryzlam zęby mocno i podeszliśmy do wujka który leżał w śniegu i nie miał siły się podnieść.
- Wujek co Ci jest? - spytał zmartwiony brat.
- Nic mi nie jest... - rzekł ale dalej się nie ruszał.
- Ta jasne! - mruknęłam w odpowiedzi i jakoś pomogliśmy mu się podnieść. Edward nagle też się skądś wziął i podał mu jakieś leki i usztywnił mu kark.
Po wszystkim wujek wsiadła na konia wraz z bratem na persefonę bo sam nie mógł jechać, tak więc nie miał wyjścia. Persefona nieco była niezadoqolona z dodatkowego obciążenia ale posłusznie ruszyła na prośbę swojego pana do przodu w kierunku obozu.
******************************
Na miejscu byliśmy dopiero po dziewięciu godzinach jazdy więc za ciekawie nie było. W połowie drogi nasi żołnierze nas dogonili ale wszyscy byliśmy zmęczeni. Było minus czterdzieści dziewięć stopni celsjusza, więc strasznie zimno a temperatura ciągle wtedy spadała!
Myślałam że już nigdy mie dojedzimy, zwłaszcza że dodatkowo zaczęło sypać i to nieźle a ręce i nogi kompletnie mi zesztywniały... No a o bólu nie wspominając! Widok ratusza cieszył niesamowicie. Stajenni szybko zabrali też zmęczone wierzchowce, a my ledwie wleźliśmy do środka. Eric trafił na medyczny a my z bratem zdołaliśmy czmychnąć do swoich pokoi gdzie raczej każdy z nas się przebrał w czyste i ciepłe oraz suche rzeczy. Schowałam się pod kołdrą lecz i tak miałam problemy z ogrzaniem się... W dodatku czułam się jakby ktoś znowu mnie obserwował lecz w pokoju nikogo nie było, a przynajmniej ja nikogo nie widziałam. Zastanawiało mnie czemu coś takiego czułam... Zaczęło też mbie zastanawiać czy brat to też czasami czuje lecz dłużej sięnad tym nie zastanawiałam, ponieważ wyczerpana zasnęłam.
< Reker? ;3 duch brata Jackoba nas pilnuje? Xdd Pojedziemy na jakąś misję i kogoś uratujemy ja wyzdrowiejemy? Xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz