niedziela, 10 grudnia 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Ja pierdole mój kręgosłup - pomyślałem kładąc się w suchych rzeczach w ciepłym łóżku. Tia... Dzieciaki były u dziadków, a Kiara zajmowała się Ericem więc dookoła panowała cisza, która mi nie podobała się w żadnym stopniu. Normalnie powinienem iść spać by odpocząć po tych chorych zdarzeniach, których byłem świadkiem. Sam już nie wiedziałem w co mam teraz wierzyć. Trupy niby są dobre? Bzdura totalna! Ta suka Senso na pewno coś uknuła i chce tylko nami manipulować. Oj! Ja nie mam zamiaru trafiać do kolejnej niewoli gdzie miałbym służyć jedynie jako pies, z którym można robić co się komu żywnie podoba.
- Boże twarde te poduszki - powiedziałem sam do siebie przewracając się na lewy bok, co spowodowało jedynie silniejszy ból mięśni. Nie miałem teraz ochoty ruszać się z wyra i z pewnością będzie tak jeszcze przez długi, długi czas.
*****
Minęły dwa tygodnie podczas, których jakoś doszedłem do siebie. Okazało się, że miałem jakieś zakażenie więc musiałem leżeć w wyrze ile tylko mogłem, bo inaczej dostałbym wpierdziel od Kiarci, która jest zawsze pewna swoich decyzji więc nie mam co liczyć na litość. Jeśli chodzi o Tamarę to opiekował się nią Jackob dlatego nie było mowy o tym, iż młoda polazła sobie na jakiś spacerek, bo nabrała takiego kaprysu.
- Tata wstawaj - usłyszałem nagle głos mojego, najstarszego syna Camerona, który pacnął mnie w ramie niczym wredne kocisko.
- Co się dzieje? - westchnąłem patrząc na młodego półprzytomnym wzrokiem. No troszkę się po tym leżeniu rozleniwiłem więc niedługo będzie czas ruszyć dupę na dwór ponownie zabierając się do roboty.
- Wujek chce cie widzieć u siebie - odpowiedział mi włażąc na mój brzuch - Mówi, że to ważne - dodał jeszcze mrucząc niczym kocisko gdy pogłaskałem go po głowie tak jak zawsze lubił.
- Zaraz tam pójdę - ziewnąłem niczym lew podnoszą się powoli do siadu. Oczywiście musiałem przytrzymać niebieskookiego, który by się wyłożył gdybym wstał jak jakiś narwaniec - A gdzie Tim i Rajan? - zapytałem jeszcze na co ten wzruszył ramionami i rozłożył rączki.
- Pewnie z dziadkami - rzekł spokojnie, obserwując uważnie jak zakładam czarne oraz ciężkie glany.
- Idź do nich też... Pobawicie się... Bądź grzeczny - rzekłem jeszcze czochrając go po włosach po czym ruszyłem wraz z nim w stronę wyjścia z pokoju. Potem do gabinetu Erica mogłem się już łatwo doczłapać i o dziwo była tam też moja siostra. W pierwszej chwili myślałem, że Tamarcia coś przeskrobała oraz, iż ja jestem też to wkręcony, ale po minie siostry i wujka mogłem odetchnąć z ulgą, bo wnerwu u nikogo nie było.
- Wreszcie jesteś - westchnął mężczyzna wstając oraz podchodząc do mnie z jakąś śmieszną kopertą - Wiem, że najchętniej byście jeszcze pospali, ale mam dla was misje zwiadowczą. Zobaczycie co tam słychać na południu i wrócicie więc mam nadzieję, że zbytnio się nie przemęczycie... W kopercie macie zdjęcie pewnego miejsca, które musicie przejrzeć bardzo uważnie, bo często znajdują się tam truchła, które należy zabić - dodał jeszcze wychodząc ze swojego gabinetu, gdyż ktoś coś zbił na korytarzu.

<Tamara? :3 Jedziem xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz