- Echo zostaw ten klucz - rozkazałem jej, ale ta ani myślała by go puścić. Zaczęła wycofywać się jeszcze bardziej w głąb korytarza, lecz ja swój refleks miałem dlatego przydusiłem jej stopę lekko noga by nie mogła się poruszać do tyłu - Eri posłuchaj... Nie chcę cię krzywdzić - dodałem kucając by nie wydawać się takim strasznym za co niemal straciłem oko, gdyż dziewczyna rzuciła się na mnie jak lwica z okresem próbując pokazać jaka to ona jest niebezpieczna i niegrzeczna.
- Zostaw mnie - burknęła ostro próbując mnie kopnąć, ale ja nie dałem sobą pomiatać. Złapałem ją od razu za łydkę rzucając nią o podłogę niczym piłeczką kauczukową w nadziei, że się odbije i wróci na moje ręce. Jasnowłosa niemal rozpłaszczyła się na dywanie niczym naleśnik, lecz na szczęście nic się jej nie stało. Kiedy tylko odzyskała świadomość, rzuciła się do dalszej ucieczki, która jej się nie udała, gdyż złapali ją szpiedzy, którzy uśpili ją na nowo strzałką usypiającą.
- Wy to macie pomysły - burknąłem na Kiasa, który oddał mi moją starą przyjaciółkę, z którą zacząłem wracać do jej pokoju. No i co? Chciałem znowu dobrze to wszystko musiało się spieprzyć! Będąc już na miejscu, położyłem Reyes na łóżku oraz przykryłem ją kołdrą by czasami nie zmarzła. Teraz to już sam nie wiedziałem co począć... Siedziałem w jednej pozycji przez dobre dziesięć minut aż w końcu wziąłem jakąś kartkę z kieszeni i zacząłem pisać list.
Eri wiem, że mnie nie pamiętasz i nie masz zamiaru mi ufać, ale proszę przeczytaj do końca tą wiadomość. Wiem, iż tego nie pamiętasz, lecz jesteśmy przyjaciółmi. Należałaś kiedyś do obozu Przemytników, a ja do obozu Duchów. Po raz pierwszy spotkaliśmy się, gdy przekazywałaś mi ważną przesyłkę. Potem spotkaliśmy się coraz częściej, aż nagle umarłaś. Zbito cię, próbowałem cię ratować, ale wykrwawiłaś się na moich rękach. Nie wiem kto to zrobił, ale długo go szukałem... Znaleźć niestety nie znalazłem. Twoje ciało zostało pochowane na cmentarzu Przemytników, lecz teraz go tam już nie ma, został tylko krzyż z imieniem i nazwiskiem. Wiem, iż możesz w to nie wierzyć i uznać za bzdurę, ale taka jest prawda, którą mogą potwierdzić założyciele obozu, o którym tu wspominam. Proszę nie uciekaj! ~Reker
Do wiadomości dołączyłem jeszcze jakieś nasze zdjęcie, które cudem znalazłem, a potem opuściłem pokój wiedząc, że jeśli znowu napadnie ją jakiś głupi pomysł, zostanę o tym natychmiastowo poinformowany. Sam już nie wiedziałem czy mi w to uwierzy, ale próbować zawsze można.
<Eri? Uwierzysz w to? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz