poniedziałek, 18 grudnia 2017

Od Nick'a cd. Reker'a

Pierdolona lewa ręka! Najpierw złamanie, a teraz postrzelenie, po prostu żyć nie umierać!
-Ty gnoju!-wysyczałem, po czym nie wiem czemu, ale zacząłem się niepohamowanie śmiać. Zdezorientowany Reker patrzył na mnie jak na idiotę, jednak ja sam się tak czułem. Z braku tchu położyłem się na plecach i dalej się śmiałem, zdzierając coraz bardziej gardło. Spojrzałem w prawie niewidoczne niebo, które coraz gęściej przysłaniały czarne plamy.
-Ej..-zacząłem i dałem się zbliżyć do mnie Rekerowi-Wykrwawiam się..-zauważyłem z dziwnym spokojem, po czym zamknąłem oczy. Reker nieco się przestraszył i jeszcze bardziej pochylił nade mną, lekko poklepał mnie po policzku. Natychmiast otworzyłem oczy i widząc tak blisko Rekera, poczułem się dziwnie zagrożony. Bez chwili namysłu wymierzyłem mu szybkiego i mocnego kopniaka w splot słoneczny, po czym z wielkim uśmiechem patrzyłem, jak dławi się, nie mogąc nabrać powietrza. (Sorry musiałem xdd).
Od momentu dziwnego napadu śmiechu nie czułem żadnego bólu, co mogło świadczyć tylko i wyłączne o czymś złym. Nie czułem się też najlepiej, zupełnie jakby ktoś podał mi pigułkę gwałtu czy coś.. Ograniczone ruchy i reakcje, wszystko zmierzało w złą stronę.
Gdy w końcu podniosłem się na nogi, zobaczyłem, że w miejscu, w którym przed chwilą leżałem, jest jedna z większych kałuż, jaką widziałem.
-Ej, a jaki ja mam kolor skóryyy?-zapytałem, przeciągając ostatnią literę.
Reker, który spokojnie łapał oddech, opierając się ramionami o kolana, lekko przekręcił głowę w moją stronę.
-Po ch uj ci to wiedzieć?!-rzucił- Bladą, zimno jest!
-A gdzie jest medyczka?-zapytałem znowu, a Reker bez słowa wskazał ręką. Nieco chwiejnym krokiem ruszyłem w tamtą stronę. Reker po chwili dołączył do mnie i zaprowadził mnie do samej sali.
*****
-Matko boska!-wrzasnął lekarz- Masz ledwo wyczuwalne tętno! Otumanienie nie jest czymś nadzwyczajnym! Kolega nam umiera!
Zniesmaczony spojrzałem na Rekera i przymrużyłem oczy.
-Ale nie umrze!-dorzucił jeszcze, po czym skończył zakładać szwy i zaczął wszystko obwijać bandażem- Będzie zdrów!
Gdy wszystko było gotowe, nieco zbyt gwałtownie zerwałem się z łóżka, nadszarpując sobie świeżo zbadaną ranę, jednak nic się na szczęście nie rozwaliło i spokojnie mogliśmy już iść w swoje strony.
-Czyli co teraz?-zwróciłem się do Rekera, który zamyślony stał z boku.

<Reker?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz