czwartek, 9 listopada 2017

Od Ruvika cd. Tiji

Nie wiem ile tak przeleżałem, ale gdy nagle na moim czole wylądowało coś zimnego miałem ochotę wstać i zwiać gdzie pieprz rośnie! Niestety moje ciało nawet nie zareagowało na to co się w tamtej chwili działo. Nadal byłem nieprzytomny oraz przesiadywałem w swojej pustce z myślą, że umrę za kilka chwil. Może byłoby w tedy lepiej? Już raz odszedłem z tego świata i jakoś nikt po mnie nie płakał... Wszyscy żyli dalej... Był wybuch no i co? Porobiono artykuły do gazet i koniec... Wszystko ucichło... Nawet ciał nikt nie zabrał! No może sprzątnęli tylko tych "ważnych" doktorków i pacjentów, na których zależało rodziną... Dobra nie mówmy już o tym przeklętym miejscu, bo znowu będą męczyć mnie koszmary z przeszłości.
W pewnym momencie gdy cisza panująca w tym świecie zaczęła mnie już zabijać poczułem na swoim czole ponownie jakiś dotyk. Z początku lekko się wystraszyłem, ale po chwili wyczułem, że dotyka mnie Tija! Oczywiście spaliłem wielkiego burka i dzięki Bogu nie było widać tego w świecie rzeczywistym, a przynajmniej taką mam nadzieję... Boże co ona by pomyślała gdyby takie coś zobaczyła? Ja wiem, iż jestem durny, ale nie chce by i ona miała o mnie negatywne zdanie. Ruvik ty głupolu - mruknąłem na siebie w myślach łapiąc się za swoje śnieżne włosy jakbym chciał je wyrwać. Uspokój się będzie dobrze - fuknąłem jeszcze po czym wstałem i miałem już iść w głąb pustki, lecz w tedy nagle poczułem znowu potworne zimno, które po kilku sekundach zaczęło powoli znikać. Poruszyłem się niespokojnie próbując otworzyć oczy, ale jakoś nie potrafiłem tego zrobić. Zacząłem się bardzo denerwować, że zostanę ślepym już na zawsze! Na szczęście ten czarny scenariusz szybko został rozwiany, gdyż zdołałem otworzyć prawe ślepie, którym bardzo powoli zmierzyłem pokój. Byłem tutaj sam co mnie w ogóle nie dziwiło... Zawsze jestem sam... Przecież ja nikogo nie obchodzę więc co się dziwić? Żadnej rodziny... Przyjaciół... Lepiej było już skonać niż męczyć się w tym świecie gdzie każdy ma cię głęboko w poważaniu. Westchnąłem niechętnie na to wszystko po czym ściągnąłem jakąś szmatkę z głowy, która pewnie służyła jako zimny okład na gorączkę. Czyli jednak Tija tutaj była - uśmiechnąłem się mimowolnie na swoje myśli po czym z trudem stanąłem na nogi i podreptałem do łazienki zatrzymując się niemal co pięć sekund by się zaraz nie wyrąbać na pysk.
Gdy stanąłem naprzeciwko lustra ujrzałem cień własnego siebie. Blada twarz, podkrążone oczy i roztrzepane włosy, które zaczynały się przetłuszczać. Innymi słowy wyglądałem okropnie oraz było mi wstyd, że Tija widziała mnie w taki stanie... Teraz to już w ogóle będzie miała o mnie wyrobione zdanie.
- Super... Jak zwykle wszystko psuję - spuściłem głowę po czym chlapiąc się zimną wodą po twarzy wróciłem do łóżka chowając się pod kocem gdzie było mi najcieplej. Znowu zacząłem myśleć czy jeszcze warto tu być przez co rozdrapałem sobie całe dłonie do krwi. Może lepiej byłoby odejść? W zimę łatwo zamarznąć co jak na razie będzie mi na plus... Miałem już zasypiać, ale wtem usłyszałem skrzypnięcie drzwi oraz podłogi powiadamiające mnie, że ktoś tutaj wszedł.

<Tija? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz