sobota, 7 października 2017

Od Will'a cd. Rous

Niestety musiałem uśpić Borysa, bo inaczej by nie ustąpił, a kiedy już to zrobiłem, wstałem szybko i poszedłem sprawdzić, co z moją ukochaną. Boże jak ja ją kochałem! Nie wiem jak mogłem żyć bez niej tyle czasu! Inne kobiety jakie spotykałem były takie puste... Takie głupie i łatwo było je omotać, nie mówiąc już o tym że nawet jak to z nimi robiłem, to było nudno i i tak nie wystarczało mi to. Były wręcz do niczego!
Dupami tylko kręcić potrafią ale w łóżku są takie fatalne! A Rousi? Rousi to mój anioł! Kocham ją za tą delikatność, za jej dobre serce, za jej uśmiech ciepły i szczery każdego dnia kiedy ja widzę... A kiedy śpi to łoj! Po prostu królewna! Uwielbiam patrzeć jak śpi wtulona ufnie we mnie! A tamte dziwki tylko tyłkiem się potrafiły obracać i śnić o innych głupich kutasach z kim się prześpią następnym razem. Teraz kiedy jeszcze moja piękność jest w ciąży, nie mogłem się doczekać kiedy wreszcie zostanę ojcem!
Jasne że się bałem jak cholera, ale byłem też dobrej myśli. Zawsze chciałem mieć dużą rodzinę... Może to i głupie ale chciałem mieć 3 albo 4 ale to też zależy wszystko od Rousi, bo nie będę na nią naciskać, a poza tym co wyjdzie to wyjdzie! Każde dziecko będę kochał i koniec. Zostanie ojcem to dar i nie wiem dlaczego są tacy idioci, którzy nie chcą się zajmować swoimi dziećmi... Tchórze cholerni! Fiutem potrafią pracować, a zajmować się dzieckiem to są tchórzami i uciekają gdzie pieprz rośnie, a co temu winne jest dziecko które nie ma ojca później?
Takie dzieci są pokrzywdzone i nie mogą odnaleźć się w świecie! No ale dobra nie ważne... Wracając do tematu, to chwilę z nią porozmawiałem i kiedy chciałem już ją zabierać do pokoju, wparował Eric, który wyglądał na zmarzniętego i to nieźle.
- Eric a Ty co tu robisz? Zwariowałeś? W taką śnieżycę jeździć? - zmartwiłem się i go nieco opierdzieliłem na co przewrócił oczami tylko, a reszta mężczyzn była kompletnie zdezorientowana.
- Szukałem was! Kuźwa w końcu list mi zostawiłeś - mruknął i trzasnął drzwiami - Kuźwa nie cierpię jak tak piździ! - warknął pod nosem i podszedł do nas jak hrabia jakiś.
- To jest nasz przywódca, Eric Saw.... Kiedyś Helsing - przedstawiłem go, a Eric spojrzał na nich poważnym wzrokiem, a oni pokiwali głowami.
- My tylko chcieliśmy przeżyć nic więcej - szepnął jeden z nich.
- Rozumiem wszystko i wszystko już wiem - rzekł od niechcenia - Pojedziecie z nami.... Przyjmę was, ale jeśli coś będziecie chcieli przeskrobać, to tortury macie u najlepszych katów zagwarantowane - warknął jeszcze ostrzegawczo, a oni się wzdrygnęli i pokiwali szybko energicznie głowami.
****************************
Minęło pięć miesięcy od tego wydarzenia i Ci nowi zostali szybko zaakceptowani, a co najważniejsze maja przyjaciół, przybrali na wadze wiec nie są już szkieletami oraz są już zdrowi ale Borys jednak był w bardzo poważnym stanie... No... Spędził dwa długie miesiące na medycznym, ale teraz jest już dobrze i co ciekawe, znaleźli sobie jakieś kobity!
Borys to tam wyrwał pielęgniarę jakąś i miałem nadzieję że im się ułoży, bo dużo wycierpieli. A co z Rous i ze mną? Ano dzisiaj miała wizytę u lekarza ginekologa i mieliśmy poznać płeć dziecka. Weszliśmy do gabinety, gdzie przywitaliśmy się z panią ginekolog i powoli nam wszystko wyjaśniła i zaczęło się badanie. Chwilę czekaliśmy w napięciu z moja ukochaną, którą cały czas trzymałem za rękę by się nie mała, a po chwili na ekranie pojawił się obraz, którego za bardzo nie rozumiałem i nie wiedziałem jakim cudem tutaj coś ta lekarka widzi.
- No! - odezwała się nagle zdziwiona i jakby uśmiechnięta.
- Co tam pani widzi? Dobrze z dzieckiem? - spytała szybko nieco przestraszona ukochana.
- Wszystko w porządku ale... - urwała nagle.
- Ale? - spytałem zmartwiony.
- Tu są dwa maluchy... Nie jeden... Dziewczynka i chłopiec, a to niezwykle rzadkie, wiec gratuluję! - rzekła nagle a ja zrobiłem z Rous oczy jak pięć złotych! Byliśmy w niezłym szoku!
- Na pewno pani się nie myli? - wyjęczała jakoś Rous.
 - Nie kochana... Pracuję w tm zawodzie dwadzieścia lat i nigdy się nie pomyliłam jeśli oto chodzi - rzekła z uśmiechem, a my później wróciliśmy do pokoju gdzie przytuliłem Rous bardzo mocno do siebie.
 - Nie zostawię Cię kochanie! Damy radę! Będą mieli urodę mamusi - rzekłem tuląc ją do siebie żeby się nieco uspokoiła - Ciekawe czy będą też chrapać, jak Ty w nocy - rzekłem jeszcze by ja nieco rozbawić.

< Rous? ;3 zaraz wparuje też tatuś Twój xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz