sobota, 28 października 2017

Od Tiji cd. Ruvika

Nie wiem czemu, ale kiedy leżałam w pokoju na swoim łóżku i gapiłam się w jakże interesujący sufit, pomyślałam nagle o Ruviku. Nie wiem czemu... Miałam jakieś takie złe przeczucia i to było takie nagłe. Dzień niedawno co się zaczął, a przynajmniej dla mnie bo byłam dzisiaj strasznym śpiochem i obudziłam się około godziny dwunastej... Była sobota więc cóż! Wstałam jakoś z łóżka, przeciągnęłam się ziewając przeciągle i spojrzałam zza okno, gdzie delikatnie prużył śnieg. Westchnęłam na to wszystko lekko i zjadłam sobie czekoladę na śniadanie, bo normalnego mi się nie chciało, po czym poszłam sprawdzić co  Ruvikiem. Nie wiem czemu tak się o niego bałam ale może to po prostu instynkt lekarski? Tak na pewno to musi być to!
Szłam spokojnie korytarzem, który wyścielał czerwony dywan, który swoją drogą mnie fascynował, gdyż miał nadal bardzo piękny i intensywny jak na te czasy kolor, gdyż inne kolory zwyczajnie wyblakły bardzo przez taki obrót wydarzeń na naszej planecie brakiem "konserwacji" przez ludzi, którzy niegdyś mieszkali w teraz opuszczonych domach. No ale dobra nie ważne... Bo zaczęłam gadać o jakiś bzdurach nie mających teraz żadnego sensu!
Kierowałam się do pokoju chłopaka, lecz gdy dotarłam na miejsce, to nikt mi nie otworzył, więc niepewnie chwyciłam za klamkę i sprawdziłam czy aby na pewno są zamknięte, i jak się okazało były one otwarte! Przełknęłam głośno ślinę, po czym lekko je pchnęłam i zobaczyłam Ruvika leżącego i zwiniętego w kołdrę. Zmartwiona tym wszystkim postanowiłam wejść do środka, bo nie wyglądał najlepiej... Dotknęłam jego czoła i poczułam się jest rozpalone, więc wyjęłam z szafy zapasowe koce, którymi go okryłam i były one na prawdę bardzo, bardzo grube!
Następnie poszłam szybko po leki do swojego pokoju, wzięłam jakieś jedzenie ze stołówki dla niego i wróciłam do pokoju, robiąc mu zimne okłady na czoło i podając leki przeciwgorączkowe.

< Ruvik? ;3 wiem słabe ;c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz