No wszystko działo się tak szybko. Najpierw warczeliśmy co po chwilę na siebie i było czuć napięcie w powietrzu, a później jeszcze ten chłopiec który przybiegł nagle. Co tu się do jasnej cholery wyprawia? Dlaczego oni nas leczą skoro jesteśmy zajadłymi wrogami? I z kąt ten facet wiedział ile mamy lat i w ogóle znał nasze dane osobowe?! Nie… A co jeśli oni będą chcieli nas szantażować, że skrzywdzą nasze rodziny? Co wtedy? - myślałam sobie zdenerwowana. Jeśli przez moją głupotę mają ucierpieć inni niewinni ludzie, to ja nie wiem co mam robić. Obwiniałam się za to że to przeze mnie brat wpadł w tarapaty, bo gdyby nie ja, on i jego rodzina nie byli by narażeni, a teraz przeze mnie, kiedy to tylko ja mogłam zrobić ten pieprzony zwiad lub zrezygnować z tej cholernej misji, ale ja nie! Jak zwykle to musi być moja wina – pomyślałam złamana.
W dodatku ból głowy i serca się u mnie nasilił. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, ale zwalałam to po prostu na stres związany z tym całym bagnem w jakim się obecnie z bratem znajdowałam. Patrzyłam to na doktorka, to na tego dzieciaka i tego całego Tripa jak się okazało. A więc to Ty jesteś założycielem obozu. No... W końcu coś przynajmniej o Tobie wiemy Ty cholero jedna - pomyślałam sobie, choć powiem szczerze iż zdziwiło mnie zachowanie faceta, bo Trupy przecież są złe i maja gdzieś nawet swoje rodziny!
Spojrzałam jeszcze ukradkiem na brata, który też nie wiedział co ma o tym wszystkim sądzić, lecz opserwowaliśmy wszystko bardzo ważnie. Rączka chłopca bardzo mocno krwawiła i było widać że jest naprawdę bardzo mocno przestraszony. No nie powiem no... Zagotowało się we mnie, bo to przecież tylko dziecko! Może i wroga... ale dziecko!
Bezbronne i niewinne oraz nikomu winne że ma takich a nie innych rodziców, choć bardzo dużo osób o tym zapomina i kierując się tylko i wyłącznie zemstą w zamyśleniu, zabija całe rodziny, tak jak mają to zazwyczaj, w zwyczaju mafie czy też niektóre gangi, ale to głównie mafie się zajmowały takimi masowymi morderstwami całych rodzin, by nie został ani jeden świadek, by nie została choćby jedna osób, która by węszyła, która by przeżyła i starała się żyć normalnie pomimo straty wszystkich bliskich mu osób.
Ci co zazwyczaj przeżywali takie coś, musieli się ukrywać do końca życia, lecz w większości przypadków i tak fatalnie się to kończyło, bo niestety człowiek, to tylko człowiek i w końcu zawsze popełni choćby ten jeden zły ruch, który później sprawia iż płaci się za niego najwyższą cenę... Dobra nie ważne, zbyt się rozgadałam na inny temat... A więc, wracając do tematu, to usłyszeliśmy wszyscy jakieś biegi paru ludzi.
Po ich krzykach już wiedziałam że nie jest za dobrze... Były wściekłe i były skierowane ewidentnie w stronę przestraszonego chłopca, który tulił się do swego ojca błagając o ochronę z jego strony. Nagle na salę wbiegli wściekli mężczyźni, którzy mieli ze sobą noże myśliwskie i bronie w kaburach. Byli wściekli i raczej nie darzyli nowego przywódcę obozu żadną sympatią.
- O! Jest i ojczulek gówniarza! Ty pierdolony słabeuszy, przez Ciebie nasz obóz bardziej słabnie! - warknął wściekle.
- No proszę... I jeszcze pomaga naszym wrogom! Spiski przeciwko obozowi?! - wrzasnął drugi, przez co łeb już zaczął mi powoli pękać z tego wszystkiego.
- Trzeba zabić te psy! - warknął trzeci, zbliżając się do nas z innym swoim towarzyszem, przez co serce zabiło mi trzy razy szybciej. Byliśmy bezbronni i ciężko ranni, a oni trzymali w rękach noże myśliwskie, chcąc nas zabić w katuszach!
- Walcz skurwielu! - wrzasnął znowu ten pierwszy i rzucił się na tego całego Tripa, który zwinnie zrobił unik i przekazał swojego syna lekarzowi, który niestety nie miał jak uciec z chłopcem, który jeszcze bardziej zaczął się tego wszystkiego bać, lecz nie skupiałam się już na nim, tylko na tym facecie, który zbliżał się do mnie niebezpiecznie szybko, tak samo jak drugi do mojego brata z chytrymi uśmieszkami, ale i też nienawiścią płynącą z oczu.
Kiedy myślałam że to już koniec, wtem pojawił się z nienacka Faldo! Mój wilczy strażnik... Rzucił się jakby zza mnie, choć za mną była tylko ściana, więc pojawił się nagle jak duch i wgryzł się w szyję mojego niedoszłego napastnika.
Wilk bardzo szybko zabił mojego napastnika i dopiero teraz mogłam zobaczyć że pojawił się tutaj także Ghost, strażnik mojego brata. Musiały wiedzieć że jesteśmy w poważnym niebezpieczeństwie, więc się pojawiły! Spojrzałam na tego całego Tripa, który próbował walczyć z uzbrojonymi napastnikami, lecz Ci nie chcąc walczyć wręcz, wyjęli broń i w niego wycelowali, tak samo jak w jego syna, który jeszcze bardziej się rozpłakał i zaczął trząść. Wtedy właśnie nasze wilki rzuciły się na tamtych napastników.
< Reker? ;3 jak Cię uratował Ghost? xdd I jak zagryzły napastników Tripa i w ogóle? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz