Boże jak to wszystko bolało! Ja ledwie kuśtykałam, a co teraz mówić o jakiś falekich marszach czy samoobronie. Z takimi ranami byliśmy kompletnie bezbronni, nawet jak mieliśmy broń. No... w tym wszystkim mój Barret był przy siodle na Desperadzie więc miałam tylko przy sobie CZ 75 ale to żadne pocieszenie bo zgubiłam go kiedy upadłam więc równie dobrze mógł się gdzieś rozstrzaskać w drobny mak z takiej wysokości. Z trudem oddychałam i czułam dosłownie każdą kość i mięsień w moim ciele... Dawno nie czułam takiego bólu a przecież jeszcze niedawno byłam na torturach. Wkurzało mnie to że akurat w tym dniu po tych terenach na których ja wraz z bratem jeździliśmy sobie spokojnie i slrawdzaliśmy tereny, musiały się pojawić Trupy i Demony jednocześnie! Kuźwa nienawidzę obydwu obozów! Jedno gorsze od drugiego ale w sumie to Trupy jeszcze nie są tak do końca zepaute jak Demony. Mają może dziwne pomysły tak jak z tym zapładnianiem kobiet by rodziły im ludzi bo mieli duże straty ale nosz juźwa trzeba być za przeproszeniem jebniętym i to zdrowo żeby coś takiego wymyślić! Przynajmniej nas nie gwałcili wtedy, bo mieli zakaz... Demony to by się tam nie opierniczały i pewnie by było z 40 jak nie więcej gwałtów na kobiecie zanim by jej odpuścili plus liczne tortury, bo przecieź oni uwielbiają patrzeć na czyjeś cierpienie! Dobrze w sumie że wtedy pojmały mnie Trupy a nie te cholery... Pomyślałam sobie lekko otrząsając się ze swoich zamyśleń, bo musiałam bardziej wspomóc brata mimo złamanej niefortunnie nogi.
- Niech to szlak zawsze się w coś wpakujemy - rzekłam jakoś, kuśtykając przy tym nieco dalej z nim.
- Na nudę nie narzekamy to fakt - stwierdził z trudem brat.
- Nie ma naszych koni więc pewnie zostały na górze... Oby nic im siw nie stało - rzekłam słabo i przez chwilę zakręciło mi się w głowie.
- Masz rację... Myślisz że znajdziemy wyjście? Jedst tu dość głęboko... To jakaś kopalnia czy co? - spytał lekko przystając co też zaraz uczyniłam i spojrzał w górę jakby chciał sprawdzić jeszcze lub zapytać same ściany o to co tu kiedyś było.
- Może jakaś kopalnia węgla albo soli? Jest tu dość dużo wilgoci ale pewna nie jestem, nigdy nie widziałam czegoś takiego... - westchnęłam - Sądzisz że nas ktoś z naszych znajdzie? - spytałam jeszcze.
- Nie wiem, ale bardzo nie podoba mi się to wszystko - stwierdził - Im głębiej idziemy tym jest cieplej, a im dalej robi się chłodniej - zauważył.
- Oby to tylko nie był żaden wulkan... - mówiąc to lekko się wzdrygnęłam - To by w sumie wyjaśniało skąd takie ciepło oraz czemu tyle drzew i terenów jest wyschniętych na wiór - rzekłam robiąc chwilę przerwy.
- O nie... No to po prostu kuźwa pięknie! - mruknął niezadowolony - Jak Twoja noga siostra? - spytał z troską podczas gdy ciągle kuśtykaliśmy naprzód.
- Boli jak cholera i nie mogę nią ruszać... Chyba roztrzaskałam kolano w drobny mak - stwierdziłam ciężej oddychając co wiązało się z tym iż im głębiej schodziliśmy, tym było mniej świerzego powietrza który zaopatrzył by nas w świerze dostawy tlenu. A przez brak tego, byliśmy o wiele słabsi.
- Edward Ci na pewno pomoże... Zawsze wszystkim pomaga to dobry lekarz - rzekł optymistycznie.
- Może... A jak Ty? Nie ruszasz ręką... - zauważyłam zmartwiona.
- Teź chyba połamana... ale nie przejmj się dam radę! Wydostaniemy się stąd siostra - powiedział jakoś powstrzymując się od jęku bólu.
- Jak myślusz kto to był? - spytałam nagle.
- O kim mówisz? - nie zrozumiał i lekko się potknęliśmy bo szliśmy w ciemnościach przez co prawie się wywróciliśmy oboje.
- Twn facet... Wredy z Trupami - dałam więcej szczegółów.
- Nie wiem ale pewnie kolejny świr! Skoro Senso ma z nim na pieńku to pewnie chodzi o władze - rzekł nagle.
- Sądzisz że ktoś inny znowu rządzi obozem Trupów? W sumie to tylko Senter potrafił nimi rządzić ale skurwiel był z niego niezły... - rzekłam zła - Za posłuszeństwo dawał kobiety do gwałtów zbiorowych nie mówiąc o tym że sprzedał własnego syna Demonom do tortur i gwałtów i zabił ełasną żonę... Takich to bym po prostu tylko ukatrupiła w męczarniach! - rzekłam jeszcze.
- Spokojnie dostał nauczkę i długo zdychał... On nawet go nazywał o wołał jak psa a to było tylko dziecko... Zabił swoją żonę dlatego że chciała go chronić - powiedział zły ale też bardzo pewny siebie i zapewne się też uśmiechnął lecz ja juź tego widzieć nie mogłam.
- Skurwiel! Jego tak trzeba było sprzedać i traktować jak psa! Znając życie to po jego śmierci Senso nie potrafiła sibie poradzić z przedszkolem... Faceci nienawidzą słuchać się bab i uważahą że są najnądżejsi... Byłam pewna że upadną! - rzekłam nico zdziwiona.
- Ale jak widać nie upadli... Ktoś przejął władzę i wydaje mi się że to ON - powiedział idąc coraz to ciężej tak samo jak ja.
- Bardzo możliwe... Kolejny zadufany w sobie, bezwzględny dupek, który uwielbia krzywdzić niewinnych po prostu świetnie! - warknęłam pod nosem.
- Nic na to nie poradzisz że tak lubią katować ludzi niewinnych wraz z Demonami... To im sprawia radość a inni cierpią w katuszach podczas gdy chciwli tylko przetrwać i nikomu nie wadzili... Aż się boję myśleć ile ludzi w ten sposób zginęło z rąk Trupów i tych drugich choler - rzekł ciężko wzdychając ale miałam przeczucie że też zagryzł zęby by nie krzyknąć z bólu. W sumie to ja też bardzo cierpiałam i każdy krok dla mnie był torturą nie do zniesienia! Wiedziałam jednak że nie mogę tak marudzić bratu, a poza tym trzeba było się stąd jakoś wydostać! Dalszą drogę spędziliśmy bardziej w ciszy aż do czasu opadnięcia całkowicie z sił... Przez ból nie mogłam się już ruszać nie mówiąc już nic o oddychaniu, co było ne lada wysiłkiem. Musieliśmy odpocząć... Oboje byliśmy strasznie wyczerpani zważywszy na rozległe obrażenia jakich doznaliśmy, lecz oczywiście nigdy nie można mieć choć na chwilę spokoju bo zawsze jakaś cholera się przypałęta!
- Zaraz pójdziemy... Tylko muszę chwilę posiedzieć - wysapał jakby ukończył bieg maratoński. Chciałam mu już odpowiedzieć by się nie forsował i że i tak potrzebujemy dłuższego postoju, bo nie ma co się śpieszyć przy naszym stanie ale oczywiście nagle wszystko runęło że tak to powiem i się nie zdołałam odezwać do brata.
- A, a, a nigdzie nasze suki nie pójdą! - usłyszałem nagle za sobą czyiś
męski głos i jak się okazało był to jeden z żołnierzy Demonów, a
dokładnie ten, którego spotkaliśmy przed tym całym trzęsieniem ziemi, że
tak to ujmę - Dwie młode dupy łatwo się sprzedadzą... Jeszcze tacy
ważni dla Śmierci - dodał z błyskiem w oku celując do nas z glocka 19.
- Żadna pierdolona szuja nie będzie mi grozić - warknęłam lodowato - Nasi nie pozwolą nam nic zrobić i prędzej odetną wam łby przy samej dupie - dodałam jeszcze i nie pozwoliłam okazać strachu choć w środku było co innego bo nie chciałam trafić do niewoli.
- W niewoli szybko złagodniejesz suko i się nie martw o to.... Bardzo szybko złagodniejesz oj szybko! Umiemy tresować takie jak Ty - zaśmiał się, lecz nie trwało to długo bo zaraz jego łeb eksplodował, wraz z łbem jego towarzysza, który podchodził do niego akurat z triumfalnym uśmieszkiem.
< Reker? ;3 słabe wiem ;c Trip się tam nasłuchał od początku naszej "wiedzy" na temat obozów i ich działania? Xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz