Kiedy chciałam się już podnieść, wtedy zaatakował mnie mój braciszek wiec musiałam zacząć się jakoś bronić, bo szczwany lis do mojej szyi się dobrał i mnie łaskotał, bo nie miałam tam teraz munduru ciepłego, który by mnie przed tym ochronił.
Śmiałam się jak nie wiem co, lecz wiedziałam że trzeba też zachować czujność więc jakoś w końcu ubłagałam brata żeby przestał i wstałam szybko. Otrzepałam się z tego czegoś, bo w sumie to byłam cała jakby szarawa, pomieszana z ziemią przez co się skrzywiłam nieco. W oddali usłyszeliśmy charczenie zombie, więc szybko wsiedliśmy na swoje konie i ruszyliśmy dalej, wiedząc iż te cholery są bardziej aktywne na cieplejszych terenach i w dodatku teraz kiedy zaczynają zastawiać pułapki na ludzi... Bałam się co będzie później.
Myślące zombie? To wręcz nie wiarygodne! Naprawdę martwiłam się o rasę ludzką, lecz nie czas teraz na moje filozoficzne myślenie, gdyż przyśpieszyliśmy wjeżdżając na górkę. Po tajemniczym typie jak na razie nie było żadnego śladu, lecz czułam że znowu się spotkamy. Jechaliśmy dalej przed siebie aż znowu zatrzymaliśmy konie bo usłyszeliśmy czyjeś rozmowy. Dobrze że byliśmy tam gdzie są większe chaszcze bo inaczej było by krucho... Zsiedliśmy z koni, zakradliśmy się i zaczęliśmy nasłuchiwać i patrzeć z ukrycia.
- Pożałujecie tego - warknął lodowato jakiś głos i szybko dostrzegliśmy że to ten facet, którego widziałam z bratem na tej cholernej górce i który tak się na nas gapił!
- Zamknij się psie - warknął i kopnął go jeden z demonów. Kurwa tylko ich tu jeszcze brakowało - pomyślałam zła.
- Senso miała racje będzie z niego dobry niewolnik - stwierdził drugi.
- Prędzej z Ciebie pierdolnięty bezmózgu! Nie wiesz kim ja jestem - warknął wściekle.
- Na tresurze tak fikać już nie będziesz - zaśmiał się trzeci Demon.
- Prędzej ja was wytresuję - wysyczał, a ja coraz bardziej zaczynałam myśleć, że nas tu z bratem nie powinno być.
- Musimy uważać,bo gdzieś tu są te cholery ze Śmierci - warknął czwarty.
- W czym problem? Też ich złapiemy i będą niewolnikami! Dupę sobie weźmiemy - odwarknął mu pierwszy a mi się to nie spodobało.
- Idioto! Zastępca założyciela, jego pierdolona siostrzyczka i w dodatku dwójka snajperów najlepszych z ich obozu przeciwko nam?! Pierdolnij ty się w łeb albo sam Cię skurwielu tępy odstrzelę! - warknął wściekle drugi - Jedna dupa już nam starczy - rzekłwszy to wskazał na tego faceta którego spotkaliśmy z bratem z Trupami.
Kiedy chcieliśmy się wycofywać by to przemyśleć, nagle ziemia pod nami się zatrzęsła tak, że Demony upadły na kolana a ja z bratem upadliśmy na tyłki. Trzęsienie ziemi?! Co kurwa?! - pomyślałam zdenerwowana, lecz nie mogłam o tym myśleć dłużej, gdyż ziemia pod nami śię zawaliła i runęliśmy z głośnymi krzykami wszyscy kilka metrów w dół...
**********
Kiedy się obudziłam, jedyne co poczułam to ostry ból logi i całego ciała, ale najbardziej w nodze. Otworzyłam gwałtownie oczy lecz byłam strasznie zamroczona i nie za bardzo wiedziałam co się teraz dzieje. Wokoło mnie leżały jakieś wielkie skały o było pełno pyłu jakiegoś. Jakoś z trudem i stłumionym jękiem podniosłam się do siadu, lecz miałam wykręconą lekko nogę, którą nie mogłam poruszyć, gdyż ból w kolanie skutecznie mi to uniemożliwił.- Brat? Reker?! - zaczęłam słabo nawoływać brata a panująca tu ciemność sprawiała że nic nie widziałam. Wtedy przypomniało mi się że miałam jedną flarę, która świeciła się na czerwono więc ją odpaliłam by rzucić nieco światła na to gdzie jestem.
< Reker? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz