sobota, 28 października 2017

Od Samanthy cd. Erica

Siedziałam sama w pokoju jak zwykle, by tylko nie pokazywać się braciom na oczy i właśnie wróciłam. Znowu się ze mnie śmiali, przez co oczywiście w domu się popłakałam że jestem inna niż wszyscy i jestem głupia. Rodzice byli w pracy, więc siedziałam na łóżku skulona i okryłam się kocem. Bracia robili sobie na dole jedzenie i nawet nie myślałam o tym by do nich zejść... Wiedziałam czym się to skończy... Czasem wywalali mi jedzenie, bo mnie tak nie cierpieli albo zabierali moją porcję przez co nie miałam co jeść i często głodowałam i bardziej płakałam. Często z głodu jadłam tylko kromkę chleba suchą i to było wszystko. 
Cały mój obiad... Tego dnia, kiedy usłyszałam że jak zwykle poszli do swoich pokoi, wyszłam cichaczem i zeszłam najciszej jak mogłam po schodach, a później poszłam do kuchni gdzie oczywiście nic mi nie zostawili, mimo iż rodzice zostawili obiad dla nas wszystkich, ale woleli mi nie dawać, bo uważali że jestem tylko chodzącym problemem. 
Z resztą sami nie jeden raz mówili że nie powinnam się była w ogóle urodzić, a jeśli już to powinnam umrzeć. Przykro mi było bardzo i czułam się nie kochana... Schudłam bardzo i było widać mi kości, lecz ubierałam się tak by nie było tego widać, by nie martwić rodziców dodatkowo. Wtedy myślałam że moja śmierć będzie najlepszym wyjściem, więc nawet się nie skarżyłam że chodziłam głodna. Niedawno się dowiedziałam że mój brat starszy, ale jeden z najmłodszych z grona facetów ma chore ciężko serce i pamiętam że tego dnia się o niego bardo martwiłam i mu współczułam, lecz kiedy się spytałam jak się czuję, on jak zwykle był do mnie agresywnie nastawiony i wyzwał mnie od głupich i wszystkiego co najgorsze, oraz że to nie mój interes, więc umilkłam i poszłam smutna do pokoju, gdzie się wtedy zamknęłam i popłakałam nieco po kołdrą. 
Kiedy byłam już w kuchni, od razu sięgnęłam ledwie do chlebaka i wzięłam z niego jedną malutką kromeczkę którą zaczęłam jeść wygłodniała. Było mi słabo i bardzo ciężko mi się oddychało, lecz miałam tak od dłuższego czasu więc co ignorowałam... Kiedy kończyłam jeść bardzo szybko kromkę chleba, nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach wejściowych, a następnie ujrzałam w w progu kuchni rodziców, którzy byli zdziwieni tym co robię.
Przyjechali wcześniej niż zwykle, więc dlatego mnie zauważyli, bo tak byli pewni że wszystko jem.
- Sami kochanie? Dlaczego jesz chleb, a nie obiadek? - dziwił się ojciec.
- Boo... Nie chciałam - skłamałam, a mama wzięła mnie na ręce, przez co niestety od razu zauważyła moją silną niedowagę.
- Boże ile Ty straciłaś na wadze! - powiedziała przestraszona i podwinęła mi bluzkę, przez co oboje zdębieli, bo naprawdę wyglądałam jak istny szkielet.
- Boże... - jęknął ojciec przerażony tym co widzi - Sami skarbie jak długo tak nic nie jesz? - spytał spokojnie, choć widziałam w jego oczach strach i zmartwienie.  
- Nie wiem.... - szepnęłam cicho w końcu ze smutkiem, a mama szybko zaczęła mi odgrzewać ciepły posiłek, dając całą swoją porcję mi. Zjadłam łapczywie i nawet nie gryzłam pokarmu, tylko go połykałam z głodu, a kiedy usłyszałam że bracia schodzą po schodach, od razu przestałam jeść i zaczęłam się trząść ze strachu. Później jak zwykle była kłótnia w którym rodzice skarcili braci, lecz w ramach zemsty następnego dnia zepchnęli mnie ze schodów, kiedy szłam korytarzem i cała prawie się połamałam i głośno płakałam z bólu... 
Spędziłam wtedy ponad miesiąc w szpitalu a później rehabilitacja, no i dostałam leki na serce, bo coś mi się tam uszkodziło w trakcie tego zepchnięcia, ale na szczęście dało się to wyleczyć, lecz kiedy wróciłam do domu to na sam widok braci płakałam i chowałam się za rodzicami spanikowana by nie robili mi już krzywdy,a jak ich nie było, to zamykam się w pokoju na klucz, żeby tylko do mnie nie weszli... 
Tak to właśnie było... Im więcej byłam w pustce i ciągle spalam, tym więcej miałam takich przykrych snów, przez co stwierdziłam że prawda i wspomnienia, które tak usilnie sobie starałam przypomnieć, bolały bardziej niż ich brak. Nagle poczułam że zaczęłam się budzić, więc otworzyłam oczy i w pierwszej chwili zobaczyłam sufit, a kiedy przekręciłam głowę, to obaczyłam że są przy mnie... O nie... Znowu chcą mnie prześladować? Dlaczego to musi się dziać? Dlaczego właśnie teraz? Niech dadzą mi spokój... Nie chcę już słyszeć tych bolesnych słów - pomyślałam zrozpaczona, a po policzku spłynęła mi gorąca łza. Wszyscy spali, więc jakoś odłączyłam sobie kroplówki, wstałam ledwie i poszłam do stajni by sprawdzić co z Pegazem.
Martwiłam się o swoje konisko, a poza tym tylko on się ze mnie nie wyśmiewał tylko akceptował. Kiedy zobaczyłam wtedy obok siebie swoich braci, to zaczęłam się bać że znowu muszę uciec, tyle że tym razem mogło znowu to się skończyć dla mnie tragicznie... Czy ja naprawdę chcę za dużo? Zawsze chciałam być tylko akceptowana i kochana przez rodzinę, lecz miałam wrażenie że to przeze mnie bracia mnie tak nienawidzą... Wszystko przez to że urodził się kolejny,głupi bachor, który zabrał im niby miłość rodziców.
Z resztą co ja będę dalej o tym mówić? Ja widziałam że rodzice wokoło nich skakali, lecz byli coraz bardziej wyczerpani tymi kłótniami i sprzeczkami, podczas gdy w pracy na pewno mieli ciężko i zawsze starali się nas dobre wychowywać i na braci też zwracał uwagę, więc na prawdę nie wiedziałam dlaczego mnie tak nie znoszą!
Jakoś doczłapałam się do stajni, gdzie znalazłam Pegaza w swoim boksie. Biedak dalej leżał wyczerpany na sianie, okryty derkami ciepłymi by nie marzł, a mi zrobiło się przykro. Otworzyłam drzwiczki boksu i weszłam cicho do środka, gdzie od razu uklękłam przy nim i zaczęłam go głaskać po głowie bardzo delikatnie.
- Pegaz... Mój dobry koniku... - szepnęłam bardzo cicho, na co słabo zarżał, lecz i tak wyglądał nieco lepiej niż jak ostatni raz go widziałam.


< Eric? ;3 czaisz się tam gdzieś? xddd Alana na medyczny szybko! xdd Reszta braci też przyczłapie? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz