czwartek, 12 października 2017

Od Nick'a cd. Rosemary

Myślałem, że zginę, jednak było zupełnie inaczej. Leżałem w wygodnym łóżku, z prowizorycznie opatrzonymi ranami, wraz z Klifem, któremu raczej nic się nie stało, ale przezorny zawsze ubezpieczony i warto sprawdzić, czy wszystko w porządku. W końcu stracił na chwilę przytomność, a to dla psa coś bardzo poważnego. Byłem wdzięczny dziewczynie, że tak po prostu zajęła się mną. Niby nie ufa się obcym, ale żeby takim? Taka dziewczyna to skarb! Starałem się podnieść do pół siadu, jednak po prostu nie mogłem. Cały mój tors był opuchnięty i cudem by było, gdybym czegoś nie złamał, jednak złamanie to pół biedy, zrośnie się i będzie dobrze. Gorzej z pęknięciem jakiegoś narządu, dostałbym krwotoku i umarł.
Spojrzałem w sufit i na chwilę zamknąłem oczy, gdyż właśnie uderzyła we mnie fala bólu. Wyciągnąłem zdrową rękę w stronę, gdzie leżał Klif, a ten od razu przysunął się do niej, tak by go trochę podrapać. Nie wyglądało na to, że coś mu się stało, nie chciałem nawet o tym myśleć. Wyprostowałem nogi i lekko przesunąłem się w bok, tak by zobaczyć najbliższe otoczenie. Szukałem mojego plecaka. Miałem tam trochę wody utlenionej, bandaże, plastry i wszystko, co teraz było mi potrzebne. Na szczęście nie leżał daleko, ale sięgnięcie po niego i tak zadało mi na tyle bólu, że aż zajęczałem. Dziewczyna gdzieś poszła, więc spokojnie mogłem zając się sobą. Całe okolice żeber bolały mnie tak bardzo, że najchętniej bym je sobie wyrwał. Szybko zerwałem się i starałem się podnieść do pozycji siedzącej. Głośno syknąłem, jednak udało się. Przy okazji Klif wystraszył się tego odgłosu i zeskoczył z łóżka, dając mi więcej miejsca i pomógł mi wyjmować większe rzeczy z głębi plecaka. Zdrową ręką zdjąłem sobie koszulkę i spojrzałem na siebie. Byłem cały siny i wyglądałem, jakbym po tym spotkaniu przytył kilkadziesiąt kilo. Delikatnie owinąłem się bandażem, pod końce mocno ściskając, by wszystko trzymało się, jak należy. Spojrzałem na moje ramię i dotknąłem moją szyję, to już było zrobione, jednak wolałem zrobić to po swojemu, a przy okazji odkazić. Teraz tym bardziej nie chciałem zarazić się jakimś wirusem. Lekko odwinąłem obie szmaty i położyłem je obok mnie na łóżku. Zamknąłem oczy i zacisnąłem zęby, po czym policzyłem do trzech i chlusnąłem sobie na ranę wodę utlenioną. Ból był tak okropny, że chciało mi się aż krzyczeć, jednak jakoś przeżyłem. Już zupełnie zapomniałem o żebrach, gdy powtarzałem tę czynność z raną na szyi.
Zmęczony i jakby pozbawiony życia, osunąłem się na poduszkę i chwilę, leżałem nieruchomo. Poczekałem, aż położy się obok mnie Klif, po czym z tego wszystkiego zasnąłem.

Nawet nie wiem, ile spałem, pomimo że okno było zaraz obok mnie, jakoś nie zwróciłem przedtem uwagi czy świeci słońce, czy nie. Wszystko nadal mnie bolało, jednak teraz ból był do przeżycia, dałem radę wstać, bez energicznego zrywania się, więc był jakiś postęp. Spojrzałem na psa, jeszcze spał, jednak na jego głowie zauważyłem dziwne uwypuklenie. Dotknąłem je, na co Klif d razu obudził się. Dokładnie przyglądałem się ranie, skóra była lekko przecięta, jednak oprócz tego chyba wszystko było w porządku. Nawet nie rzygał, więc raczej wszystko jest w porządku.
-To tylko guz..-powiedziałem do psa, a ten tylko pomachał ogonem, uspokoiło mnie to. Reagował tak jak zawsze, miły, grzeczny, posłuszny Klif.
Wziąłem koszulkę z szafki i szybko ją ubrałem, dopiero teraz poczułem, jak tu jest zimno i automatycznie przytuliłem się do psiaka, który zawsze i wszędzie chętnie lub mniej udzielał mi swojego ciepła. Podniosłem też z ziemi resztę moich ubrań i wszystko, co potrzebowałem, ubrałem na siebie, po czym poszedłem do czegoś na wzór.. Salonu. Był tam pokiereszowany telewizor, więc raczej tak. Rozejrzałem się i zobaczyłem śpiącą pod ścianą dziewczynę. Powolnym krokiem podszedłem do niej, może nic nie było mi w nogi, ale ogólny wszechobecny ból znacznie mnie spowalniał. Już chciałem poszturchać ją butem, jednak uznałem, że byłoby to trochę nie na miejscu. Lekko pochyliłem się i potrząsłem nią parę razy. Ku mojemu zdziwieniu nagle wystrzeliła w górę, że aż przestraszyłem się czy nie chce mi czegoś zrobić. Na szczęście tylko stanęła i opierała się o ścianę.
-Dzięki..-mruknąłem, uśmiechając się- Mam nadzieję, że nie miałabyś nic przeciwko temu, jakbyśmy jeszcze chwilę pobyli razem?
Dziewczyna popatrzyła na mnie z politowaniem i w sumie nie dziwię się jej, byłem cały poobwijany w bandaże, no po prostu wyglądałem bosko! Przynajmniej twarz maiłem w miarę normalną, jedynie ten krzywy nos.. Ale to już z innego zdarzenia.
-No nie widzę innego wyjścia..-powiedziała, uważnie przyglądając się mi. Od razu zauważyła, że nie mam już jej opatrunków. Byłem w samym podkoszulku, a na tym miałem rozpiętą kurtę, więc widziała praktycznie wszystko, co udało się zrobić.
-Skąd miałeś to wszystko?-Zapytała podejrzliwie.
-Z mojego plecaka.. Jestem medykiem, z przemytników, byłem na standardowej drodze..- wyjaśniłem.
-Jakich przemytników? I jakiej drodze?
-Taka grupa ludzi, nie wszyscy to medycy, ale większość. Nie słyszałaś nic?-dziewczyna tylko przecząco kiwnęła głową- A droga no to.. Wyznaczona trasa, obszar, przez który idę i mam szukać jakichś leków, bandaży itd. mogę też pomagać innym, co raczej zdarza się rzadko, bo nie wiem czemu, ale zazwyczaj każdy chce mnie zabić!
Dziewczyna w milczeniu tylko pokiwała głową.
-Ehh.. Jak mam być szczery, to wolałbym stąd iść.. Nie wiadomo czy ktoś tu nie przyjdzie..-powiedziałem, po czym zacząłem iść w stronę pokoju, w którym spałem, po plecak. Szybko zagarnąłem do niego wszystkie rzeczy i zamknąłem, oszacowując, czego nie mam.
-A niech to! Nie mam noży!-Warknąłem sam do siebie. Wolałbym je odzyskać. Bardzo je lubiłem, był to prezent od Rekera. Zarzuciłem plecak na ramię i zapiąłem kurtkę.
-Jak chcesz, możemy iść do mojej bazy..-zaproponowałem- Jest dość daleko, ale raczej damy radę..-dodałem, uśmiechając się i drapiąc za uchem Klifa. Nie chciałem wyjść na zrzędę, ale plecak strasznie mi przeszkadzał we wszystkim, przez co, gdy tylko stałem, zdejmowałem go.
-Aha i jak mielibyśmy już wychodzić, to możemy podejść do tamtego miejsca? Zgubiłem parę cennych rzeczy, może tam są?

<Rosemary?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz