Westchnęłam na to i podniosłam się z krzesła i poprosiłam Rekera by popilnował wujka, podczas gdy ja poszłam do swoich dziadków gdzie od razu po wejściu "zaatakowały" mnie moje dzieci, które mocno się do mnie przytuliły. Przytuliłam ich do siebie radośnie, nieco kucając by lepiej mogli się do mnie przytulić i się uśmiechnęłam.
- Co tam u moich urwisów? - spytałam radośnie i spojrzałam na uśmiechniętych dziadków.
- Dobrze! Jedli ciastka i teraz szkudzą - stwierdziła babcia z uśmiechem na ustach.
Porozmawiałam z nimi chwilę i wypytałam się oto jaki sok lubił wujek i wyszło że jabłkowy, więc już wiedziałam co mam robić. Oczywiście zaczęli się wypytywać oto czy coś się stało, więc nie chciałam ich okłamywać czy tam zwodzić, więc powiedziałam że Eric jest na medycznym. Zmartwili się bardzo i dziadek powiedział ze chce ze mną iść, na co się zgodziłam. Kiedy dotarliśmy na miejsce, okazało się że wujek się zaczął wybudzać, a obok niego stał już jego ulubiony sok, podczas gdy ja zajmowałam się jak zwykle papierkową robotą.
********************************
Minął tydzień i w końcu wujkowi wypukały się wszystkie kamienie z nerek. Trwało to wyjątkowo długo, bo były bardzo duże, ale najważniejsze że teraz w końcu się ich pozbył i że nerki pracowały prawidłowo. Wujek powrócił do swoich obowiązków, lecz o tyle dobrze że miał ich dużo mniej, gdyż ja z Rekerem, kiedy był na medycznym, zrobiliśmy mu dużą bardzo część papierkowej roboty. Bardzo też go pilnowaliśmy z piciem wody.Dzisiaj było wyjątkowo wietrznie i padało bardzo dużo śniegu. Martwiło mnie to, bo wiatr się wzmagał i był dużo silniejszy niż zazwyczaj. Patrzyłam ze swojego krzesła obrotowego za okno gdzie widziałam szalejącą burzę śnieżną.

No miałam już takie złe przeczucia jakieś. Korytarzem szłam bardzo szybko i było tylko słychać moje głośne i pewne kroki. Ludzie szybko schodzili mi z drogi przez co czułam się jak jakaś hrabina, lecz jak na razie mnie to nie obchodziło. Weszłam do gabinetu wujka bez pukania i od razu zobaczyłam go jak siedzi przy biurku i tez patrzy siew okno z zamyśleniem.
- Wujek? - spytałam nagle wyrywając go z zamyśleń - Mam jakieś złe przeczucia.... - dodałam jeszcze.
- Ja też - stwierdził i przez chwilę oboje w milczeniu wpatrywaliśmy się w to co dzieje się za oknem.W pewnym momencie usłyszeliśmy jakiś taki huk... Łamane deski... Później rżenie koni...
- Stajnia! - krzyknęłam nagle i oboje się zerwaliśmy biegiem w stronę wyjścia z ratusza.
< Eric? ;3 stajnia poszła cała i konie mogą zamarznąć.....Dużo jest rannych xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz