piątek, 6 października 2017

Od Erica cd. Tamary & Reker'a

Mówiąc szczerze to wątpiłem, że kiedyś będę musiał znowu iść tymi przeklętymi korytarzami metra by spotkać się z założycielami Trupów... Kija wiedziałem co tu się dzieje, ale na szczęście żadna cholera nie chciała nas zaatakować i grzecznie odsuwali mi się z drogi tak samo jak moim żołnierzom, którzy nie odchodzili ode mnie na krok. Ja pierdole co tu się dzieje? - pomyślałem rozglądając się czujnym wzrokiem po całej "fortecy" tego marnego obozu. Nie miałem pojęcia kim jest ten cały Trip Cervantes, ale skoro dobrał się do stołka władzy to pewnie albo jest tępy albo ma jeszcze trochę rozumu we łbie.
- Skąd wiesz gdzie mamy iść? - mruknął Edward, który nawet w najmniejszym stopniu nie był zadowolony z naszej wycieczki.
- Przemeblowania raczej nie robili nigdy a dzieciaki są ranne więc leżą z pewnością na medycznym - odpowiedziałem mu od niechcenia.
- Oby nie było dużo roboty - skrzywił się nieco - A jak który jełop im krzywdę zrobił to chyba go zamorduję - dodał jeszcze z warknięciem.
- Czyli ci na nich zależy też? - zapytałem z lekkim zdziwieniem a on posłał mi zirytowane spojrzenie.
- Czasami mnie wnerwiają, ale to nie oznacza, że ich nie lubię... To dobre dzieciaki i moje ulubione... - westchnął przeczesując ręką włosy - Lubie ich i tyle! Cichaj - dodał z burknięciem przyśpieszając nieco kroku, lecz ja dogoniłem go od razu.
- Nie dąsaj się już tak - uśmiechnąłem się łagodnie - To dobrze, że masz z nimi dobry kontakt - rzekłem jeszcze, ale widząc, iż jesteśmy już blisko odpowiedniej sali, zamilkłem i z wkurzeniem oraz zmartwieniem o swoje dzieciaki wpadłem tam niczym huragan nie przejmując się nikim ani niczym.
Tamara i Reker nie byli w najlepszym stanie co jeszcze bardziej mnie wnerwiło, lecz też i zmartwiło, iż ich zbytnio nie przypilnowałem... Mieli w cholerę ran przez co miałem ochotę wbić Senso nóż w krtań na tyle mocno by widzieć go po drugiej stronie jej szyi.  Najchętniej to bym ja nawet wypatroszył jak wiewiórkę i rzucił ją na pożarcie tym zielonym, nie umarłym pokraką pragnącym ludzkiego mięsa.
- Wujek jak obaczę choćby ryzy na moim Barretcie to ukatrupię tego kto to zrobił - mruknęła pod nosem Tamara - Co tu robisz? I czemu nie ma grunwaldu jak zawsze? - spytała jeszcze szybko.
- Wypoleruje się go - stwierdziłem głaszcząc ją po głowie - No list przyszedł... Od jakiegoś Tripa, że mam po was przyjechać... Nie atakowali nas więc robimy to jakby pokojowo - dodałem wyjaśniając kolejne jej pytanie.
- Wariat jakiś - mruknęła pod nosem nieźle się krzywiąc a ja do końca nie rozumiałem co tu się właściwie dzieje.
- Wytłumaczy mi ktoś kim jest ten gościu? - zapytałem spokojnie nie chcąc bardziej pogłębiać swojego zdenerwowania. Młoda miała mi już opowiadać na pewno zacnie długą historię, ale w tedy wstał z krzesła jakiś typ, który usadzając jakiegoś malca na swoim miejscu podszedł do mnie pewnym korkiem.
- Nazywam się Trip Cervantes i jestem nowym założycielem Trupów... Miło mi poznać pana... pana? - nie wiedział ja ma dokończyć swoją wypowiedź.
- Eric Saw dawniej Helsing - podpowiedziałem mu krzyżując ręce na piersi - Jeden zły ruch a stracisz wszystkich ludzi - dodałem z burknięciem głaszcząc Tamarę po głowie.
- Nie chcę kłopotów - przyznał od razu unosząc ręce w pokojowym geście - Nie chcieliśmy ich skrzywdzić... Miałem złych ludzi w szeregach, lecz to się zmieni - dodał jeszcze z ogromną szybkością na co skinąłem głową, ale nie dałem mu się omamić.
- Mam nadzieję - mruknąłem niechętnie pod nosem obserwując dokładnie każdy jego ruch. Oby nie był kolejnym ścierwem do mojej chciejlisty - pomyślałem sobie dostrzegając kątem oka Barretta Tamary, który miał na lufie bardzo widoczną rysę - Edward do roboty - westchnąłem na co blondyn skinął głową i najpierw zajął się Rekerem, który nie był w najlepszym stanie. Nie chcąc jakoś dużo czekać, podszedłem szybko do broni, której uważnie się przyjrzałem.
- Daj mi go! - krzyknęło niemal od razu Tamarciątko robiąc niezadowoloną minę wiewiórki.
- No dobrze, dobrze - westchnąłem podchodząc do niej nieco wolniejszym krokiem. Kątem okna spojrzałem także na Edwarda, który patrzył z niedowierzaniem na brązowowłosego doktorka - Tylko nie dostań zawału - rzuciłem jeszcze w jej stronę oddając dziewczynie jej własność.

<Tamara? :3 Mam nadzieje, że jakoś wyszło ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz