- Już! Byłeś dzielny - rzekła tuląc mnie siostrzenica - Szybko z tego wyjdziesz spokojnie... Masz silny organizm, nic się nie martw - dodała jeszcze próbując dodać mi otuchy czego w obecnej sytuacji potrzebowałem najbardziej. Wykorzystując tą okazję, wyswobodziłem jakoś ręce i przytuliłem ją do siebie jeszcze mocniej jakby była jakimś bardzo cennym kamieniem szlachetnym, który wart jest miliony.
- Mam nadzieję - westchnąłem cicho spoglądając na białą kołdrę, którą zostałem okryty - Nie wiem co bym bez ciebie zrobił córuś - rzekłem jeszcze nie zwracając uwagi na wypowiedziane słowa.
- Wielu rzeczy - stwierdziła uśmiechając się cwaniacko na co ostatnimi siłami rozczochrałem jej włosy robiąc przy tym na głowie dziewczyny wielką, piękną szopę - Musisz się oszczędzać... Kiedy poczujesz, że jest coś nie tak powiadom mnie od razu - powiedziała nagle, a ja nie chcąc się z nią kłócić pokiwałem grzecznie, twierdząco głową.
- Tak jest pani doktor! - zatwierdziłem jej słowa posyłając jej blady uśmiech, który otworzył mi furtkę do takich pieszczot jak głaskanie po głowie. Może i wydaje się wam to śmieszne, ale takie czynności podczas ciężkiej choroby niesamowicie podnoszą na duchu oraz relaksując czy jak kto woli uspokajają chorego.
- Prześpij się trochę wujek... To pozwoli ci zapomnieć trochę o bólu... Będzie dobrze, zobaczysz - rzekła spokojnie cały czas przy mnie siedząc co nie przeszkadzało mi w żadnym stopniu. Chciałem by teraz ktoś przy mnie był i mnie wspierał i taką osobą była właśnie Kiarcia, którą traktowałem jak własną córkę. Gdybym tylko mógł oraz wiedział o niej wcześniej to zaadoptowałbym ją bez wahania. Z chęcią zrezygnowałbym w tedy też z wojska i może zaczął pracę jako policjant? Poszedłbym w ślady ojca... Może tata nauczyłby mnie niektórych rzeczy przez co dawałbym jakoś tam z nimi radę. Dobra, dobra marzanie ściętej głowy... Jak to się mówi? Czasu nie da się już cofnąć i trzeba iść przed siebie. Nawet nie zauważyłem kiedy ziewnąłem a moje powieki stały się cięższe co oznaczało, iż sen zaczynał łapać mnie powoli w swoją pułapkę. Najchętniej to bym się jeszcze teraz przeciągnął, ale nie chciałem ryzykować kolejną falą bólu. Niebieskooka widząc, że jestem już bliski odpłynięcia, poprawiła mi starannie kołdrę oraz przykryła jeszcze jednym, cieplejszym kocem. Coś tam pod nosem jeszcze cicho mruczała, lecz ja sam nie wiedziałem już co, ponieważ zasnąłem i trafiłem do krainy przyjemnych snów.
- Wielu rzeczy - stwierdziła uśmiechając się cwaniacko na co ostatnimi siłami rozczochrałem jej włosy robiąc przy tym na głowie dziewczyny wielką, piękną szopę - Musisz się oszczędzać... Kiedy poczujesz, że jest coś nie tak powiadom mnie od razu - powiedziała nagle, a ja nie chcąc się z nią kłócić pokiwałem grzecznie, twierdząco głową.
- Tak jest pani doktor! - zatwierdziłem jej słowa posyłając jej blady uśmiech, który otworzył mi furtkę do takich pieszczot jak głaskanie po głowie. Może i wydaje się wam to śmieszne, ale takie czynności podczas ciężkiej choroby niesamowicie podnoszą na duchu oraz relaksując czy jak kto woli uspokajają chorego.
- Prześpij się trochę wujek... To pozwoli ci zapomnieć trochę o bólu... Będzie dobrze, zobaczysz - rzekła spokojnie cały czas przy mnie siedząc co nie przeszkadzało mi w żadnym stopniu. Chciałem by teraz ktoś przy mnie był i mnie wspierał i taką osobą była właśnie Kiarcia, którą traktowałem jak własną córkę. Gdybym tylko mógł oraz wiedział o niej wcześniej to zaadoptowałbym ją bez wahania. Z chęcią zrezygnowałbym w tedy też z wojska i może zaczął pracę jako policjant? Poszedłbym w ślady ojca... Może tata nauczyłby mnie niektórych rzeczy przez co dawałbym jakoś tam z nimi radę. Dobra, dobra marzanie ściętej głowy... Jak to się mówi? Czasu nie da się już cofnąć i trzeba iść przed siebie. Nawet nie zauważyłem kiedy ziewnąłem a moje powieki stały się cięższe co oznaczało, iż sen zaczynał łapać mnie powoli w swoją pułapkę. Najchętniej to bym się jeszcze teraz przeciągnął, ale nie chciałem ryzykować kolejną falą bólu. Niebieskooka widząc, że jestem już bliski odpłynięcia, poprawiła mi starannie kołdrę oraz przykryła jeszcze jednym, cieplejszym kocem. Coś tam pod nosem jeszcze cicho mruczała, lecz ja sam nie wiedziałem już co, ponieważ zasnąłem i trafiłem do krainy przyjemnych snów.
*****
Obudziłem się chyba koło godziny dwudziestej trzeciej. Na mojej prywatnej sali panował już mrok a nieznośne tykanie zegara roznosiło się po całym pomieszczeniu niczym echo. Nie chciało mi się już spać, ale dyskomfort jaki odczuwałem tam na dole zaczął mnie w małym stopniu przerażać. Starałem się o tym wszystkim nie myśleć, ale co ma robić człowiek gdy jest sam? Nie zamierzałem tykać tego cewnika czy kij wie jak to się tam zwie, bo przez przypadek mógłbym sobie jeszcze bardziej zaszkodzić a ja nie miałem zamiaru bezpłodnym... Wiecie jestem jeszcze młody więc nie takie plany mi w głowie! Nie wiedząc co mam ze sobą zrobić zacząłem szukać wzrokiem jakiejś rzeczy, która mogłaby mnie zainteresować, ale niestety było to niemożliwe. Kiara pewnie spała u siebie w pokoju wykończona tym wszystkim co przeżyła więc chcąc pójść jej na rękę wolałem się tutaj wynudzić niż biegać po całym ratuszu i umierać dodatkowo z bólu nerek, które co kilka sekund niczym mocny kopniak w brzuch dawały mi znać, iż ciągle jeszcze istnieją.
Chciało mi się pić więc jakoś wdrapałem się na granice swojej wytrzymałości i złapałem w rękę tą pieprzoną butelkę. Boże Święty jak ja dawno nie piłem zwykłej wody... Zawsze to tylko kawa, herbata ewentualnie sok... W sumie głównie kawa, bo tylko ją do życia przy tylu dokumentach potrzebowałem. Nie raz chętnie ruszyłbym się na dwór przy ładniej pogodzie na jakiś spacer, lecz to wiązało się z ogromnymi zaległościami, na które nie mogłem sobie pozwolić. Za dużo roboty w tą zimę - pomyślałem sobie przymykając oczy, ale sen nie chciał mnie już porywać z czego nie byłem zbytnio zadowolony. Miałem już przekręcać się siłą na drugi bok, lecz w tedy usłyszałem ciche kroki zmierzające w moją stronę. Odruchowo oczywiście spojrzałem w stronę drzwi by dowiedzieć się kto jest tego czynu sprawcą i dużo się nie pomyliłem, gdyż była to Kiaruśka wraz z Rekerem. Na szczęście wyglądali na wyspanych i pełnych energii więc nie musiałem bawić się w starego dziada, który mruczałby na nich, że muszą iść spać, bo już dawno po wieczorynce.
- O! Wujek już się obudziłeś? - zapytała ściszonym i zatroskanym tonem głosy, ale ja potrafiłbym ją usłyszeć z kilometra.
- Tak córcia - odpowiedziałem jej z łagodnym uśmiechem. Chciałem dodać coś jeszcze, ale w tym samym momencie moim ciałem wstrząsnął taki ból, że aż mnie sparaliżowało. Czułem się tak samo jakbym oberwał od snajpera w kręgosłup! Przekląłem jeszcze milion razy w trakcie sekund w myślach po czym zacząłem powstrzymywać się przed utratą łez z oczu, które zrobiły się całe szklane. Jestem beznadziejny i słaby - przeszło mi przez myśl w ostatnim momencie.
<Kiara? :3 Córuś boli xd>
Chciało mi się pić więc jakoś wdrapałem się na granice swojej wytrzymałości i złapałem w rękę tą pieprzoną butelkę. Boże Święty jak ja dawno nie piłem zwykłej wody... Zawsze to tylko kawa, herbata ewentualnie sok... W sumie głównie kawa, bo tylko ją do życia przy tylu dokumentach potrzebowałem. Nie raz chętnie ruszyłbym się na dwór przy ładniej pogodzie na jakiś spacer, lecz to wiązało się z ogromnymi zaległościami, na które nie mogłem sobie pozwolić. Za dużo roboty w tą zimę - pomyślałem sobie przymykając oczy, ale sen nie chciał mnie już porywać z czego nie byłem zbytnio zadowolony. Miałem już przekręcać się siłą na drugi bok, lecz w tedy usłyszałem ciche kroki zmierzające w moją stronę. Odruchowo oczywiście spojrzałem w stronę drzwi by dowiedzieć się kto jest tego czynu sprawcą i dużo się nie pomyliłem, gdyż była to Kiaruśka wraz z Rekerem. Na szczęście wyglądali na wyspanych i pełnych energii więc nie musiałem bawić się w starego dziada, który mruczałby na nich, że muszą iść spać, bo już dawno po wieczorynce.
- O! Wujek już się obudziłeś? - zapytała ściszonym i zatroskanym tonem głosy, ale ja potrafiłbym ją usłyszeć z kilometra.
- Tak córcia - odpowiedziałem jej z łagodnym uśmiechem. Chciałem dodać coś jeszcze, ale w tym samym momencie moim ciałem wstrząsnął taki ból, że aż mnie sparaliżowało. Czułem się tak samo jakbym oberwał od snajpera w kręgosłup! Przekląłem jeszcze milion razy w trakcie sekund w myślach po czym zacząłem powstrzymywać się przed utratą łez z oczu, które zrobiły się całe szklane. Jestem beznadziejny i słaby - przeszło mi przez myśl w ostatnim momencie.
<Kiara? :3 Córuś boli xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz