czwartek, 7 września 2017

Od Will'a cd. Rous

Za to właśnie kochałem moją małą Rousi... Niby delikatna, ale często umie postawić na swoim. Martwiły mnie jej koszmary i bałem się że przez nie znowu będzie bardzo nie ufna w stosunku do ludzie. Oczywiście ma to swoje negatywne jak i pozytywne skutki, bo ludziom wszystkim ufać nie wolno, ale mówiłem o tych z naszego obozu.
Patrzyłem na nią jak słodko śpi w moich objęciach i robiło mi się ciepło na sercu. Była taka spokojna, a twarzyczkę miała jak istny aniołek! Jej klatka piersiowa unosiła się spokojnie i powoli, co świadczyło o tym że śpi bardzo mocno. Pogłaskałem ją delikatnie po głowie i rozejrzałem się po pokoju.
Wilki już dawno zniknęły, lecz wiedziałem że nie są na mnie złe że im nie podziękowałem... Położyłem się z ukochaną na łóżku, oczywiście jej nie puszczając, więc położenie się było nieco trudne, ale i tak jakoś mi się udało, przykryłem nas kołdrą i przez jakiś czas czuwałem. Patrzyłem się na ścianę i o tym wszystkim myślałem, lecz w końcu i tak usnąłem, trzymając mocno, ale i delikatnie swoją piękność.
Sen był spokojny jak zawsze, lecz czułem że Rousi spina nieco mięśnie rzez sen, co spowodowało iż zaraz się obudziłem i była to godzina czwarta nad ranem. Spojrzałem na nią i zobaczyłem że jedna łza leci jej po policzku czyli miła znowu jakieś koszmary, a mnie żal serce ściskał gdy na to patrzyłem.
- Ciiii.... Nie płacz Rousi jesteś bezpieczna kochanie - rzekłem tuląc ją nieco mocniej, ale od razu też sięgnąłem po złoty pył i go jej wstrzyknąłem w maksymalnej dawce. Po chwili spostrzegłem że się uspokaja, więc lek już musiał zadziałać... Od tego już czasu cały czas czuwałem, aż do momentu kiedy się obudziła. Zaczęła mruczeć niczym kot, na co się mimowolnie uśmiechnąłem z lekka, a po chwili moje piękność otworzyła oczy i na mnie spojrzała. Pogłaskałem ją wierzchem dłoni po policzku, dzięki czemu się we mnie wtuliła, a ja już na dobre się uśmiechnąłem.
- Witam moją śpiącą kocię - rzekłem radośnie, na co mnie połaskotała, a ja nie zamierzałem jej tego puścić płazem!
- Witam śpiącego pana - rzekła radośnie i tym razem to ja ją połaskotałem, przez co się zaśmiała i odruchowo chciała cofnąć, lecz jej na to nie pozwoliłem.
- Nie ma uciekania - zaśmiałem się cicho i przewaliłem ją delikatnie na plecy, po czym nad nią zawisłem i pocałowałem w usta - Co teraz? - rzekłem rozbawiony, gdy na mnie spojrzała tymi swoimi błyszczącymi ślepiami.
- A nic - rzekła równie rozbawiona co ja.
- Jesteś głodna? - spytałem spokojnie, bo była godzina siódma rano.
- Nie.... Jeszcze nie - rzekła przeciągając się jak kot - Pójdę się umyć - dodała zaraz, na co skinąłem lekko głową i ją wypuściłem.
- Mam iść z Tobą? - spytałam uważnie na nią patrząc.
- Mogę sama? - spytała niepewnie, co mnie nieco zdziwiło, ale tego po sobie w ogóle nie pokazałem, a poza tym miała prawo się sama kąpać i nie musiałem wiecznie tam z nią być...
- Pewnie kochanie - rzekłem i pocałowałem ją w głowę - Nie smutaj - dodałem z uśmiechem by się nie martwiła. Wiedziałem ze tam będzie też bezpieczna i nic się nie stanie, gdyż w łazienkach ratusza nie było okien, podobnie jak te w wieży, więc nikt nie mógł wejść, a kratka wentylacyjna była tak mała że nawet dziecko by się tam nie zmieściło, które ma roczek czy tam kilka miesięcy! Po chwili moja ukochana zniknęła w łazience, zamakając za sobą drzwi, a ja położyłem się na łóżku, górną połową ciała i ziewnąłem przeciągle gapiąc się w sufit, lecz nie straciłem w żadnym wypadku czujności i byle szmer stawiał mnie w gotowości. Swoją drogą ukochana była tam wyjątkowo długo co mnie zmartwiło, więc w końcu po czterdziestu minutach wstałem i zapukałem grzecznie do drzwi.
- Rousi? W porządku kochanie? - spytałem z troską.

< Rous? ;3 co tam tak długo siedzisz? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz