niedziela, 10 września 2017

Od Sary cd. Erica & Tamary

Nie mogłam wręcz uwierzyć jak zły i głupi może być właściciel tej biednej klaczki! Konina ma być posłuszna? Silna ręka i bat? To wręcz pogarszało całą sytuację i jestem pewien że w końcu sam zabił by tą klacz albo po prostu by zginęła! Biedna Lira była taka przerażona... Czym on była winna? Że się bała? My, ludzie też się wielu rzeczy boimy i jakoś nikt nas za to nie tłucze! Jednak jeśli chodzi o "głupie" zwierze, to najlepiej się wyżyć, na bogu ducha winnemu zwierzęciu... Aż strach pomyśleć jak bardzo inni ludzie krzywdzą swoje konie, a przecież to wina tylko i wyłącznie ludzi. Widząc iż klacz zaczyna w panice uciekać, szybko wskoczyłam na Figara i pognałam za nią, zostawiając wszystkich w tyle. martwiłam się o nią i doskonale rozumiałam. Mój pościg nie trwał długo, a przynajmniej tak mi się wydawało, gdyż byłam skupiona tylko i wyłącznie na niej... Zatrzymałam Figara, którego poklepałam po szyi, tym samym dziękując mu za jazdę, zsiadłam z niego, tym samym zanurzając się w śniegu po kolana, ale mimo wszystko ruszyłam spokojnym krokiem w stronę klaczy. Była bardzo niespokojna i kręciła się w kółko. Co chwilę strzygła uszami i rozglądała się na wszystko patrząc z przerażeniem.
- Lira.... - szepnęłam i "zaklikałam" że tak to powiem dwa razy, żeby wiedziała że tu jestem, gdyż stała do mnie tyłem. Słysząc mnie od razu się odwróciła w moją stronę i cofnęła się dwa kroki w tył, podrzucając lekko głową w górę. W przetłumaczeniu na nasz język mówiła mi "nie zbliżaj się do mnie, boję się Ciebie". Dlatego właśnie stanęłam i kucnęłam w tym śniegu co nie było miłe, bo wiedziałam że będę cała mokra lecz kiedy tak kucałam, dałam jej prosty sygnał "nie bój się mnie nie jestem zagrożeniem". Dzięki takiemu kicnięciu pokazywałam jej że jakby nie jestem od niej wyźsza i że nie mam złych zamiarów w stosunku do niej. Nie odzywałam się później i nie hałasowałam gdyż po prostu dawałam jej czas. Nie można uczłowieczać zwierzęcia za bardzo do niego mówiąc coś tam w swoim języku by się uspokoiła bo tak na prawdę uspokajaliśmy samych siebie, a przestraszone zwierze dodatkowe "hałasy" z naszych ust go przerażają. Tak więc lepiej było się nie odzywać. Kucałam tak chyba z godzinę i nie zwracałam na nic uwagi, prócz klaczy która stała teraz w miejscu i powoli się uspokajała. Nie miałam zamiaru do niej podchodzić bo wiedziałam że jak sama będzie chciała to do mnie podejdzie. Dawałam jej czas. Potrzebowała tego.
W końcu powoli zaczęła się do mnie zbliżać lecz co po chwilę przystawała i uważnie mi się przyglądała to patrząc bokiem, to prosto na mnie. Kiedy była już bardzo blisko mnie, spojrzałam w śnieg, opuszczając barki i czekałam aż mnie dotknie. Chwilę jej to zajęło lecz w końcu dotknęła mojej ręki zniżając łeb, więc zaczęłam się powoli poruszać. Podniosłam spokojnie wzrok, tak samo jak rękę i pogłaskałam ją delikatnie po łbie.
Zarżała cichutko na to, jakby mi za to dziękując dzięki czemu się uśmiechnęłam. "Już dobrze" - pomyślałam sobie i powoli i ostrożnie się podniosłam. Złapałam ją delikatnie za kantar, drapiąc ją jeszcze po policzku lecz zaraz ją puściłam i zaczęłam spokojnie iść w stronę obozu, a ta powoli zaczęła podążać za mną. Nie śpieszyłam się bo wiedziałam że to by na nią źle wpłynęlo. Nie trzymałam jej w ogóle. Po prostu szła sobie luzem. Figaro też dreptał obok mnie więc ostrożnie wsiadłam na jego grzbiet, będąc właściwie mokra od śniegu do pasa. Lira szła obok, co jakiś czas ocierając się o moją łydkę jakby chciała powiedzieć żebym się nie oddalała. A co do tamtych idiotów z Aniołów to pojechałam krutszą drogą, której oni nie znali więc klacz nie musiała się denerwować że znowu będzie musiała przechodzić obok tego idioty.

< Eric? ;3 jakie reakcje? Xdd będzie chora jak nic xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz