Zaczęła mnie opanowywać lekka panika, jednak udało mi się ją jakoś stłumić. I na znak Rekera oboje wypadliśmy zza ściany, od razu uważnie rozglądając się. Ku zdziwieniu nam obu nikogo nie dostrzegliśmy.
Nagle poczułem, jak coś twardego uderza mnie w twarz. Od razu chwyciłem się za nos, który był w wyjątkowo dziwnej pozycji. Kątem oka widziałem jak to samo, dzieje się Rekerowi, jednak nie widziałem sprawcy tych wszystkich obrażeń.
Zacząłem się gorączkowo obracać i jednocześnie zbliżyłem się do Rekera. Ustawiliśmy się plecami do siebie i uważnie przeczesywaliśmy nasze najbliższe otoczenie.
Zobaczyłem jedynie jakby ciemną chmurę, a później czułem już tylko ból. Nie wiedziałem, co to miało być!
-Reker chmur..a- powedziałem, lekko dławiąc się krwią spływającą mi z nosa do ust. Głośno odkaszlnąłem i gdy to coś właśnie uderzało Rekera, dostrzegłem w tym jakąś sylwetkę i szybko odepchnąwszy się od ściany, brutalnie wjechałem mu w nogi.
Przeciwnik upadł i przez chwilę się nie ruszał. To była nasza chwila i właśnie w tamtej chwili razem z Rekerem skoczyliśmy na niego, oboje bezlitośnie dźgając go nożami, nie było co go oszczędzać, nawet gdyby nie miał siły nam nic zrobić to zapewne i nie powiedziałby, niczego sensownego.
Gdy przeciwnik przestał się ruszać, odsapnęliśmy z ulgą. Czułem jak przez moje żyły płynie tyle adrenaliny, że spokojnie mógłbym przebiec maraton, aż ciężko mi było przełknąć ślinę.
Jęknąłem cicho i spojrzałem w stronę Rekera, dysząc.
<Reker?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz