czwartek, 28 września 2017

Od Rous cd. Will'a

Kiedy Will chciał już się podnieść by iść po Damaskusa w drzwiach do pokoju, w którym się znajdowaliśmy pojawił się Petro, który nie był zadowolony z tego co planuje mój narzeczony.
- Spokojnie... Koń jest bezpieczny... Przyszedł sam - powiedział podchodząc szybko by go delikatnie obalić z powrotem na łóżko - Nie wstawaj jeszcze, bo szwy ci strzelą - dodał ze spokojem, ale w jego głosie dało się wyczuć poważny ton.
- Ale jak to sam przyszedł? - zadziwił się ukochany patrząc na niego uważnym wzrokiem jakby mężczyzna za chwile miałby go zabić.
- No normalnie... - westchnął w odpowiedzi przeczesując lewą ręką włosy - Z początku nie był ufny, ale jakoś pozwolił nam się sobą zająć... Dostał jedzenie i jest w drugiej części domu wraz z naszą klaczą - dodał jeszcze opierając się plecami o ścianę.
- Aha... - mruknął pod nosem mój tygrysek, który po chwili przewrócił jeszcze oczami.
- Jak czuje się Borys? - zapytałam niepewnie wtrącając się w ich tą jakże męską rozmowę.
- Opatrzyliśmy go, ale nie jest z nim za dobrze... Dostał wysokiej gorączki, ale mu nigdy nie da się przemówić do rozsądku, że musi odpoczywać więc w sumie dobrze, że jeszcze śpi - stwierdził marszcząc lekko brwi.
- Petro chodź tu! - krzyknął nagle, któryś z jego kolegów przez co ten bez zawahania wybiegł z pokoju kierując się w kierunku pochodzenia głosu. Byłam nieco zainteresowana tym co się dzieje, ale wolałam nie opuszczać teraz Willa, który znowu próbował się podnieść.
- Will masz leżeć! - postawiłam na swoim obalając go tak jak zrobił to niedawno Petro po czym położyłam mu się na ręce tak by nie mógł wstać oraz by czasami nie zrobić mu krzywdy.
- Uparta jak zwykle - uśmiechnął się do mnie szeroko na co skrzyżowałam ręce na piersi i zrobiłam nieco poważną minkę.
- Ktoś musi - powiedziałam dumnie lekko się pusząc co wywołało u niego cichy śmiech. Chciałam jeszcze coś dodać, ale on pogłaskał mnie delikatnie po głowie tak jak zawsze lubiłam dlatego postanowiłam mu odpuścić jego "grzechy". Poleżeliśmy jeszcze chwilę na łóżku tuląc się do siebie, lecz ja odczuwałam dziwny niepokój... Jakby coś mi mówiło, iż jest nie tak jak powinno być. Zaczęłam czujnie rozglądać się po pomieszczeniu, ale to mi niestety mało dało.
- Aniołku co się dzieje? - zapytał zmartwiony Will patrząc mi prosto w oczy.
- Nic... Ja tylko... - westchnęłam nie mogąc się do końca wysłowić - Czuję, że z Borysem jest bardzo źle - dodałam dopiero po chwili podnosząc się do siadu, a on korzystając z okazji, iż go uwolniłam zrobił to samo.
- Na pewno nie ma z nim tragedii... - westchnął przeciągając się nieco, ale po jego minie stwierdziłam, że go mocno boli.
- Nie rób tak, bo zrobisz sobie krzywdę! - ostrzegłam go łapiąc za rękę - Jesteś lekarzem... Proszę zobacz co się z nim dzieje - dodałam jeszcze robiąc oczy kota ze szreka.

<Will? :3 Z Borysem jest bardzo źle ;c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz