Kiedy zniknęłam w łazience od razu spojrzałam spanikowanym wzorkiem w lustro. Ostatnio czułam się jakoś dziwnie... Nie wiedziałam co się ze mną do końca dzieje, ale wolałam upewnić się na wszystkie sposoby. Nie czekając dłużej zamknęłam drzwi na klucz oraz wyjęłam z tajemnej skrytki, o której nie wiedział mój tygrysek test ciążowy. Tak... Pewnie pomyślicie sobie teraz, że jestem jakaś głupia i nienormalna, ale chora na nic z pewnością nie byłam, gdyż pewnie powiedzieliby mi o tym na medycznym więc trzeba spróbować i to. Bardzo się wszystkiego bałam, ale zebrałam się jakoś na odwagę i go zrobiłam chodź myślałam nad tym czy się czasami nie rozmyślić. Nie wiem ile czasu tutaj już spędziłam, ale kiedy zobaczyłam dwie kreski natychmiast pobladłam oraz poczułam, iż bardzo kręci mi się w głowie.
On mnie zostawi! Zostawi! - krzyczałam przerażona w myślach zaczynając nerwowo kręcić się po pomieszczeniu. Czułam jak w oczach zaczynając zbierać mi się łzy, które za wszelką cenę chciały wypłynąć na moje policzki, ale ja nie mogłam na to pozwolić w żadnym stopniu!
Boże dlaczego ja?! - myślałam smutno, bo w końcu faceci w tych czasach zazwyczaj nie chcą mieć dzieci na wychowaniu. No Willek mi się oświadczył, ale pewnie teraz na mnie nakrzyczy, iż jestem tylko dziwką i zostanę sama... Może będzie lepiej usunąć tą ciążę i żyć dalej? Nigdy by się o tym nie dowiedział a potem jakby sam chciał mieć syna czy córkę to przecież byśmy się postarali już o tym myśląc prawda? Pewnie jego rodzina też jakby się o tym dowiedziała chciałby mnie zabić... Jego ojciec jest przecież drugim założycielem Duchów więc tak jakby on może wszystko...
Pa, Pa Rous wydałaś na siebie wyrok śmierci! Tata też się od ciebie odwróci i umrzesz w ciszy oraz nikt się tym nie przejmie - rzekłam sobie w myślach myjąc ręce a gdy miałam już szukać kryjówki dla testu ciążowego usłyszałam pukanie do drzwi.
- Rousi? W porządku kochanie? - spytał z troską mój ukochany przez co ponownie zamarłam nie wiedząc co kompletnie mam zrobić. Moje trzeźwe myślenie już się skoczyło więc niemal wariowałam z nerwów a ból brzucha jaki się nasilał był bardzo, ale to bardzo potworny.
- Tak wszystko w porządku - odpowiedziałam mu wreszcie po minucie jego czekania w miarę spokojnym głosem a test wrzuciłam pod szafę z pod której raczej nie miał prawa wypaść ani nikt tam ręką grzebać nie powinien, gdyż między podłogą a nią były tylko jakieś trzy centymetry. Jak na razie nie miałam zamiaru mu o tym mówić... Nie wiem jak inni, ale ja mam zamiar jeszcze żyć przez chociaż kilka dni i być kochaną.
- Stało się coś? Od dawna nie wychodzisz z łazienki - westchnął nagle a ja połknęłam po cichu ślinę.
- Jest dobrze kochanie! Chcę ładnie wyglądać dla swojego narzeczonego - stwierdziłam by nie wzbudzić u niego żadnych podejrzeń na co się zaśmiał.
- Ty zawsze ładnie wyglądasz kotku! Jesteś piękna o każdej porze dnia i nocy - rzekł radośnie na co sama do siebie się uśmiechnęłam. Bardzo go kochałam... Nie chciałam go tracić przez taką głupią sprawę... Sama już nie wiedziałam jak mam postąpić... Raczej nie nadawałam się na matkę, ponieważ miałam dopiero osiemnaście lat natomiast on dwadzieścia i pewnie już wiedział dużo więcej niż ja... - No pokażesz się wreszcie kocico? - zapytał nagle a ja z cichym westchnieniem zaczęłam się uspokajać a gdy poczułam się już pewniej przekręciłem klucz w zamku oraz spojrzałam na niego z uśmiechem.
- I jak? Teraz możemy iść na śniadanie - powiedziałam radośnie, ale dla mojego serca było to kilka ran. Nie chciałam go okłamywać, ale to wszystko zaczynało mnie powoli przerastać.
<Will? :3 Będziesz węszył? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz