piątek, 1 września 2017

Od Daisy cd. Alice'a

Strach mnie sparaliżował gdy Alice podawał mi psa. Jego jeden ruch mógł nas ściągnąć w dół. Szarik był dość ciężki ale udało mi się go wciągnąć na górę. Alice wdrapał się na dach chwilę po tym. Przez ramie miał przewieszone białe prześcieradło. Ręka nakazał iść do przodu. Do mych uszu dochodziły powarkiwania zombie. Dach był wyłożony papą, która w niektórych momentach była naderwana. Dookoła walała się sterta jakiś śmieci, ciałko ptaszka w fazie rozkładu.. Wzdrygnęłam się.
Stojąc na skraju dachu, słysząc zombie i spoglądając w dół z ósmego piętra przeszły mnie ciarki. Usiadłam. Alice stał zamyślony, dość seksownie przegryzając wargę w zamyśle.
- Słuchaj..- zaczęłam. Spojrzał na mnie i lewą, uniesioną brwią do góry.-.. owinę się prześcieradłem w pasie, tam na dole..- Wskazując na parapet na wysokości 5 piętra.-.. się odwiąże, zeskoczę w dół i postaram się dostać na to pobliskie drzewo.
Zmarszczył czoło. Po chwili pokiwał głową na znam uznania i przystąpiliśmy do działania. Przewiązałam się prześcieradłem na wysokości biodra, pomiędzy udami. Szarik spoglądał na mnie smutno. Dobra, spróbujemy.
- Na ile masz siły, żeby mnie utrzymać?
- Myślę że dam rade, ale co potem ze mną?
- Zobaczymy.
Wzięłam Szarika w dłonie, mocno przytuliłam. Pies chyba wyczuł że ma nie robić gwałtownych ruchów, bo leżał grzecznie na moich rękach. Opuszczając powoli się na prześcieradle z psem miałam głowę pełną obaw. Delikatnie odbijałam się stopami od ściany budynku. Spojrzałam w górę, prześcieradło wydawało się być całe. Na parapecie obluzowałam prześcieradło puszczając je. Alice wciągnął je na górę. Spojrzałam w dół, wysokość była powalająca.
- Alice!
- Nie drzyj się! Zombie to słyszą, co jest?
- Dasz radę zejść tutaj?
Po dwudziestu minutach gramolenia się, ujrzałam stopę Alice szukającej parapetu. Nie mam pojęcia jak tego dokonał ale prześcieradło opadło obok niego. Teraz tylko zejść w dół. Na dachu rozległy się tupoty stóp. Zombie przedarły się na dach, a mi serce zaczęło bić jak głupie. Momentalnie poczułam jak krew odpływa mi z twarzy. Alice spojrzał na mnie. Odetchnęłam głęboko. Byliśmy w kropce. Dwójka ludzi i pies. Uwięzieni na dość solidnym betonowym parapecie...

<Alice?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz