To wszystko było jak jeden, wielki koszmar z którego nie potrafiłam się wybudzić, choćbym bardzo chciała. Przeze mnie Feniks nie żył... Mogłam zauważyć wroga, ale straciłam czujność i to wszystko była moja wina! Może i to dla nie których tylko koń i kawał chodzącego mięsa, lecz Feniks był dla mnie czymś więcej... Był rodziną i oddanym przyjacielem!
Zawsze był mi wierny, nie ważne o co go poprosiłam, nie ważne było jak był wyczerpany, on biegł ile sił, gdyż wiedział że na niego bardzo liczę. Czy to wiatr, czy to deszcz oraz śnieg, on zawsze biegł. Pamiętam jak miał pękniętą kość w przedniej nodze... Nawet wtedy się nie oszczędzał, mimo iż ból sprawiał mu prawdziwe katusze.
Mój biedny Feniks.... Mój dobry konik.... Nawet nie mogłam się z nim pożegnać! A wszystko przez tych skurwieli, które mi go zabiły! Wiedziałam że zginą w strasznych męczarniach za to co zrobili. Chciałam zemsty, jednak jak na razie byłam w zbyt wielkiej żałobie, po moim kochanym wierzchowcu. Towarzyszył mi odkąd wstąpiłam do Duchów, aż po dołączenie tutaj. Jeździły na nim moje dzieci, mąż, nawet wujek i siostra!
I co teraz? To wszystko runęło... Tak po prostu. W duszy czułam się jakby ktoś pozbawił mnie szczęścia. Nawet mimo iż miałam rodzinę, którą kochałam nad życie, tera wydawało mi się to wszystko pozbawione kolorów... Pozbawione sensu. Załamałam się i nie za bardzo wiedziałam co się wokoło mnie dzieje.
Ktoś coś do nie mówił, ale ja go prawie w ogóle nie słyszałam. Dosłownie jakbym się odcięła od świata, a ktoś próbuje się ze mną skontaktować po przez jakieś zaświaty czy coś. W sumie to miałam wszystko głęboko gdzieś i nawet jedzenie było mi obojętne. Było dla mnie bez smaku, a i z resztą nie miałam ochoty jeść. Po prostu jakbym nie była głodna i tyle.
W pewnym momencie jakbym zaczęła nieco bardziej kontaktować niż zwykle, lecz nie wiedziałam co jest tego wynikiem. Być może podawali mi Złoty Pył? Możliwe, możliwe... Usłyszałam wujka na chwilę że ściany są bardzo ciekawe, a w następnej gdzieś mnie wlókł, co wcale mi się nie podobało! W pewnym momencie, jak się okazało wujek zaciągnął mnie do stajni, gdzie w boksie mojego kochanego koniska stał jakiś siwek...
Co ta konina tu robi? Feniks w grobie jeszcze nie wystygł, a ja mam już jeździć na nowym koniu?! Co sobie pomyśli o mnie moje biedne, kochane konisko?! W ogóle to koń może i był ładny i nawet...nieco podobny do niego? Eeeee..... Bzdura! Już wszędzie chciałam wepchnąć Feniksa, co pewnie jest oznaką mojej jak na razie zrąbanej psychiki po jego stracie.
- Patrz! Widzisz? To brat Feniksa - powiedział mi spokojnie wskazując siwka wujek.
Acha.... Czyli jednak mi się nie zdawało... Dobra, dobra to może i brat Feniksa, ale co niby mam z nim zrobić? Mam skakać dla niego z radości, bo jest do niego podobny? Nie... Ja nie zamierzałam niczego takiego robić, zważywszy iż to konisko było siwe, a nie gniade, a poza tym to nie był Feniks! - pomyślałam sobie.
- Wujek.... Co z tego? To nie jest Feniks... Chciałam tylko jego, a nie jego zamiennik - powiedziałam zrezygnowana - Owszem jest piękny i przypomina Feniksa, lecz to nie on... To przeze mnie Feniks umarł... Nie potrafię już jeździć na żadnym koniu. Powinieneś mnie zrozumieć, a jak widać jest inaczej - dodałam smutno, cały czas wpatrując się w siwka w boksie mojego poprzedniego wierzchowca, gdzie na drzwiczkach zobaczyłam jego imię... W sensie nie Feniksa, tylko tego sika, a mianowicie odczytałam imię: NURT.
Imiona koni zawsze były pisane drukowanymi literami, gdyż nie zawsze można było się rozczytać, czy prawidłowo odczytać nazwę, gdy ktoś inny na bazgrał imię konia, wiec tak już to zostało.
Acha... Czyli imię Feniks jakby był z ognia, a imię nurt jakby był z wody. Dwa odmienne żywioły, ale równie niebezpieczne - pomyślałam sobie. Chwilę się jeszcze wpatrywałam w tabliczkę, która o dziwo nagle zniknęła mi z oczu i znowu widziałam tabliczkę z imieniem Feniksa.
- Daj mu szansę - usłyszałam nagle znowu od wujka, więc na niego popatrzyłam wzrokiem bez chęci do życia.
- Czy ja wiem? - westchnęłam i znowu przeniosłam swój wzrok na Nurta. Wydaje się być inny niż Feniks... Jest jakby bardziej.... Szalony? - powiedziałam w końcu - Boję się że nie sprawdzi się na misjach tak dobrze jak Feniks, a poza tym nie przeszedł odpowiedniego szkolenia - dodałam i popatrzyłam teraz w sufit stajni, jakbym kogoś prosiła o pomoc.
< Eric? Przejażdżka próbna? Jak zareaguje Nurt? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz