czwartek, 13 lipca 2017

Od Reker'a cd. Nick'a

Wreszcie jakaś chwila odpoczynku! Dzisiaj rano szybko się spakowałem i żegnają się z ukochaną i dziećmi szybko osiodłałem konia i ruszyłem w stronę terenów Przemytników. Tak była to dla mnie dość ciężka rozłąka, ale jakoś muszę zorganizować Nickowi czas skoro tyle się kisił w bazie. Ja to bym chyba z nudów umarł!
Mój plecak nie była za ciężki, żeby w razie czego szybko schować się przed wrogiem czy tam uciec przed mutantem albo zombie. Jeśli się zapytacie co w nim było to dwie butelki czystej wody, trochę jedzenia, które nie było ciężko strawne i mógł to jeść też pies, bo szedł ze mną oczywiście Dark! Oprócz tego trochę bandaża i leki przeciwbólowe w tabletkach, gdyż strzykawek Edwardowi z oddziału jakoś specjalnie nie chciało mi się porywać... Wiecie doktorek zrobił się bardziej nerwowy odkąd ma swoją ukochaną córeczkę i o dziwo bardzo rzadko się teraz przemęcza! Mówię wam dzieci działają jakieś cuda tak samo jak kobity.
Będąc już na miejscu kazałem Persefonie wracać do domu a sam zacząłem czekać za Nickiem. Dla niektórych pewnie to głupie, że kazałem wierzchowcowi wracać do ratusza, ale zamierzałem przejść się z buta a nie wozić jak hrabia... To miała być taka wycieczka a nie wyścigi konne w końcu! Przyjaciel przyszedł do mnie dopiero po czterdziestu pięciu minutach dlatego zdążyłem trochę odpocząć. Jeśli pytacie jak to zrobiłem to zamknąłem oczy, oparłem się o barierkę i wyostrzyłem jak najmocniej potrafiłem wzrok słuchu. Oczywiście w pogotowiu trzymałem glocka 19 a w kaburze spoczywało jeszcze CZ 75 B. Słysząc kroki Walkera od razu otworzyłem oczy i spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem, ale nie zacząłem rozmowy, gdyż drzeć mi się nie chciało a o wiele przyjemniej rozmawia się gdy jakiś człowiek stoi blisko ciebie niż na odległości miliarda metrów od nas.
- Gotowy na podróż? - zapytał wreszcie Nicka.
- Jak nigdy przedtem! - odpowiedział z pobudzeniem co mnie ucieszyło.
- No to teraz biegniemy 20 km - rzekłem poważnym tonem głosu a on popatrzył na mnie takim wzrokiem jakbym chciał go zabić - Żartowałem idziemy spacerkiem - dodałem z cichym śmiechem przez co pacnął mnie w ramie.
- To nie było śmieszne! - odpowiedział z lekkim zażenowaniem, ale na jego twarzy i tak widniał uśmiech.
- Było, było! Idziemy, bo noc nie sprzyja ludziom - stwierdziłem i ruszyliśmy przed siebie. Tak w sumie to nie wiedziałem gdzie mamy się kierować, ale postanowiłem, że najlepiej do jakiegoś budynku, żeby w razie czego przeczekać bezpiecznie noc... Nasze psiaki bawiły się ze sobą po cichu całą drogę, na której niestety musieliśmy zabić kilkanaście zombie, ale to nam jakoś nie przeszkadzało. Nick był przeszkolony dlatego dobrze mi pomagał w odbieraniu życia zdechlakom po cichu za pomocą noży, bo strzelanie mogło przywołać więcej tej gadziny a co gorsza ludzi... I to złych ludzi z innych obozów i takie tam... Żeby nie zostać zmokłymi kurami ukryliśmy się w opuszczonej szkole. Co prawda byłem już tu parę razy, ale nie znałem dokładnie całego planu rozmieszczenia sal i gdzie co jest...
Mój przyjaciel musiał być tu po raz pierwszy, ponieważ rozglądał się z zainteresowaniem po tym miejscu. Spojrzałem w górę. Dach był jeszcze dobry więc nie spodziewałem się tu jakiś większych przecieków dlatego mogliśmy pozwolić sobie na eksploracje tego miejsca i być może zabranie cennych artefaktów... W końcu kto w tych czasach zabroni ci kraść czy też niszczyć mienie publiczne? Odpowiedź brzmi oczywiście NIKT. Wszyscy obrońcy dawno temu umarli więc możesz robić co tylko dusza zapragnie.
*****
Chodziliśmy dość długo po budynku sprawdzając szafki i inne klasy. O dziwo znalazłem tutaj kawałki kredy a nawet książki, które były grabione przez wielu ludzi. Jakoś szczególnie za chemią nie przepadałem, ale miło było przypomnieć sobie stare czasy... Nagle nad naszymi głowami przeleciało zmutowane ptaszysko. Oczy miało krwisto czerwone a głowy aż dwie! Na nasze nieszczęście narobiło na Klifa, który ruszył za ptakiem.
- No to co? Gotowy na parkur? - zaśmiałem się i nie czekając na jego odpowiedź wskoczyłem na barierkę schodów po czym odbiłem się od ściany i wylądowałem na innym piętrze przed następną barierką, przez którą jakoś przelazłem.

<Nick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz