środa, 19 lipca 2017

Od Reker'a cd. Eri

Minęło trochę czasu... Eri miała robione mnóstwo badań i wyszło, że jej hipokam jeśli dobrze zapamiętałem nazwę jest praktycznie doszczętnie zniszczony. Na szczęście Edward mi to wszystko wytłumaczył, ponieważ ja nie znałem się na tych wszystkich rzeczach medycznych tak samo jak oni... W sensie ci lekarze... Dobra wracając do tematu to Edward poszedł do Echo a ja zostałem na korytarzu ze swoimi myślami. Nie wiedziałem kto mógł go zniszczyć, bo z tego co pamiętam dziewczyna zginęła przez postrzelenie w kolana i brzuch... Nie wiedziałem co o tym sądzić... Spojrzałem przez uchylone drzwi do sali gdzie znajdowała się niebieskooka po czym gdy doktorek podał jej jakieś leki wszedłem bez wahania i stanąłem po prawej stronie jej łóżka. Nie miałem znowu maski, bo nie miałem powodu kryć się już ze swoją tożsamością. W sumie to ja nawet nie musiałem kryć jej na misjach, bo każdy i tak wie kim jestem... Nie licząc oczywiście ludzi z innych stanów czy też innych państw. Dla nich jestem tylko przetrwałym gdy mnie spotkają a dopiero później dowiadują się o moich danych i tym czym na razie się zajmuje. Eri wbiła we mnie zdenerwowane spojrzenie i gdyby nie te pasy to z pewnością by się na mnie rzuciła i by mi oczy wydłubała.
- Po słuchaj zanim straciłaś pamięć byliśmy przyjaciółmi - zacząłem a ona spojrzała na mnie tym razem z podejrzliwością... Cóż człowiekowi po stracie pamięci można wmówić, że żył na księżycu i gadał z kosmitami więc jej się nie dziwię, że tak zareagowała. Nie czekając na jej pozwolenie usiadłem na krześle i spojrzałem na nią poważnie, ale nie na tyle by ją wystraszyć... Nie chciałem tego...
- Jeśli myślisz, że wyglądasz groźnie to się mylisz - prychnęła i spojrzała na mnie z wrogością.
- Wiem kazałem cię uśpić i w ogóle, ale to dla twojego dobra... Straciłaś pamięć i wielu rzeczy nie pamiętasz... No na przykład tego, że byliśmy przyjaciółmi... Ty byłaś z Przemytników a ja wtedy z Duchów... Przynosiłaś mi przesyłki dla mojego starego obozu... Uratowałaś kilka razy tyłek przed Wiliamem... Nie wiem czy wiesz, ale nazywasz się Eri Reyes... Masz dziewiętnaście lat... Umarłaś... - mówiłem spokojnie wiedząc, że i tak będą z tego nici. Widząc, że nic nie będzie z naszej rozmowy wstałem i zostawiłem jej mleczną czekoladę na szafce. Nie wiem czemu skoro i tak do niej nie do sięgnie. Tak po prostu... Jestem człowiekiem i może gdy się zastanowi, że nie chce nam zwiać to sobie ją zje. Jak na razie będzie dla ozdoby. Miałem już wychodzić, ale stanąłem w progu drzwi i spojrzałem na nią przez ramie - Rozchmurz się - dodałem jeszcze posyłając jej lekki uśmiech.

<Eri? Raduj się! xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz