piątek, 21 lipca 2017

Od Eri cd Nick'a

Słońce znikające za starymi budynkami zmusiło mnie do przerwania mojej wędrówki w poszukiwaniu własnej przeszłości i zajęcia się problemami teraźniejszości, a dokładniej znalezieniem w miarę możliwości najbezpieczniejszego miejsca, w którym mogłabym spędzić noc bez towarzystwa zombie, różnego rodzaju mutantów i ludzi. Opuszczone bloki mieszkalne może i nie wyglądały zbyt okazale, ale ich zniszczone, szare mury skutecznie odstraszały większość zdrowych na umyśle ludzi. Zwłaszcza gdy na zewnątrz było ciemno.
Szłam powoli, uważnie obserwując otoczenie w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów bytności zombie lub ludzi. W końcu zdecydowałam się zatrzymać w jednym ze starych bloków, który wyglądał na wyjątkowo zaniedbany, mając nadzieję, że w jakimś mieszkaniu znajdę może coś do jedzenia i suchy kąt do spania.
Wnętrze budynku wyglądało jeszcze mniej zachęcająco niż jego fasada, jednak mimo wszystko postanowiłam tu zostać. No i na zewnątrz było już dość ciemno, a noc była niemalże równoznaczna z obecnością żywych trupów. Natomiast na ich towarzystwie nie za bardzo mi zalażało.
Zmęczenie coraz bardziej dawało o sobie znać i chociaż nie byłam tego w pełni świadoma, poruszałam się z coraz mniejszą ostrożnością. W pewnym momencie jednak usłyszałam jakiś trudny do zidentyfikowania hałas. A może tylko mi się zdawało? Tak czy inaczej na wszelki wypadek zatrzymałam się na kilkanaście sekund, nasłuchując uważnie, jednak niczego podejrzanego nie usłyszałam. Właśnie miałam ruszać dalej, kiedy zza rogu wyskoczył jakiś pies, wściekle ujadając i warcząc, a po chwili w ślad za czworonogiem pojawił się mężczyzna, który zapewne był jego opiekunem, celujący do mnie z pistoletu. Nagły wzrost poziomu adrenaliny we krwi w połączeniu z pamięcią mięśniową sprawiły, że wystarczyła chwila zawachania ze strony nieznajomego, by udało mi się wytrącić mu z rąk broń.
- Umm... nie szukam kłopotów - odezwał się nieznajomy, odbierając swój pistolet, który przyniósł mu jego pies.
Właściwie nie zareagowałam na jego słowa w żaden sposób, ograniczając się do uważnego obserwowania go, co zresztą nie było takie łatwe, bo adrenalina opadła, a zmęczenie powróciło ze zdwojną siłą.
- A więc.. - zaczął nieznajomy, jednak nie dokończył myśli. - Ehh...
Na kilka chwil ponownie zapadła cisza, a my nadal staliśmy naprzeciw siebie.
- Kim jesteś? - spytałam wreszcie.
- Nick - mężczyzna przedstawił się.
- Echo - ja również się przedstawiłam, ostatecznie nie zależało mi na kłopotach, nawet jeśli nie byłam za bardzo zachwycona faktem spotkania tu kogokolwiek.
Nick zamyślił się na kilka sekund, mechanicznie drapiąc za uchem swojego psa.
- Z jakiego obozu jesteś? - zapytał, przyglądając mi się.
Posłałam mu zdziwione spojrzenie.
- Co masz na myśli mówiąc "obóz"? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, zupełnie nie mając pojęcia o co mnie pyta.
- Nie jesteś stąd - słowa mężczyzny były raczej stwierdzeniem niż pytaniem.
Przytaknęłam, po czym wyszłam z korytarza, na którym się znajdowaliśmy, wchodząc do jednego z mieszkań. Usłyszałam kroki świadczące o tym, że Nick również wszedł do mieszkania. Rozejrzałam się po pokoju i usiadłam na podłodze, przyciągając do siebie kolana.
- Więc... wyjaśnisz mi o co chodziło z tym obozem? - poprosiłam.

<Nick?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz