- Pytałem co z nią zrobimy - oznajmił zniecierpliwiony głos Grega, na którego spojrzałem z pogardą. W końcu dowódcy nie można wyrywać z zamyśleń i trzeba grzecznie czekać na swoją odpowiedź a nie go pośpieszać. Spojrzałem po wszystkich obojętnym wzrokiem i z powrotem zatrzymałem się wzrokiem na niebieskookiej, która pragnęła, żebyśmy jej wszystko wyjaśnili więc z tym, że mnie nie pamiętała na pewno nie kłamała. Amnezja? - pomyślałem drapiąc się chwilowo po karku.
- Weźcie ja do obozu a ja muszę coś załatwić - westchnąłem wreszcie w formie odpowiedzi a oni strzelili istne karpie.
- Ale dowódco... - chciał już coś powiedzieć Jeff, ale powstrzymało go od tego moje lodowate spojrzenie, które powoduje milknięcie nie jednego człowieka.
- Powiedziałem zabrać do obozu a ja coś załatwię... - burknąłem niezadowolony, że mają jakieś sprzeciwy na co pokiwali głowami.
- A gdzie ją umieścić? - zapytał jeszcze nieco ciszej więc musiał się minie nieźle wystraszyć.
- Na medyczny do doktorka... Może on coś poradzi na amnezje... A jeszcze jedno pasy, bo zwieje - odpowiedziałem mu na spokojnie.
- Nie możecie tego zrobić - odezwała się nagle moja przyjaciółka na co tylko westchnąłem i pokręciłem przecząco głową.
- My możemy wszystko Eri... Z resztą to ci pomoże - rzekłem i powolnym krokiem zaszedłem za dziewczynę. Bez wahania nacisnąłem jej punkt witalny, który spowodował u niej stratę przytomności - Zwiążcie ją jeszcze a gdyby zaczęła się budzić to wbijcie jej igłę z usypiającymi - dodałem jeszcze i bez żadnego ględzenia rozbroiłem ją do końca sprawdzając wszystkie ukryte miejsca. Nie chciałem by nikogo zaatakowała więc wszystko wziąłem za sobą w tym łuk i strzały. Dawno takich "zabawek" nie używałem - pomyślałem i bez zastanowienia zagwizdałem na klacz, która po chwili do mnie przybiegła. Szybko wskoczyłem na jej grzbiet i ruszyłem w stronę terenów Przemytników a dokładniej to na cmentarz. Pytasz po co? No jeśli to nasza prawdziwa Eri to grób musi być pusty...
*****
Dotarłem... Kopałem... Byłem niesłyszalny... Jak Duch wśród umarłych... Odkąd byłem tutaj ostatni raz śmierć przyniosła nowe żniwo... Ciekawe jak temat wyglądał u Duchów... W sumie nie miałem zamiaru tam się wybierać. Starczy mi informacji jak na jeden dzień a poza tym jak coś to Kias i Leon wszystko wiedzą. Tak jak się spodziewałem w trumnie była tylko zaschnięta krew i ani śladu truposzki. Trup zmartwychwstał i nie stał się zombie... Interesujące - pomyślałem i zacząłem wracać do Litlle Falls... Mojego domu...
<Eri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz