poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Eri cd Reker'a

Reker wyszedł, a ja znowu zostałam sama ze swoimi myślami. Przypomniały mi się słowa króre mój podobno-przyjaciel wypowiedział. Umarłaś... Natychmiast otrząsnęłam się z dziwnego zamyślenia.
Nie mam pojęcia co ten cały Reker brał, ale chyba czas zmniejszyć dawkę, bo gość zaczyna mieć niezłe schizy. Przecież to było niemożliwe, bym umarła, a potem jakimś cudem odżyła. Takie rzeczy się nie zdarzają. Nie i już.
Zamknęłam oczy, starając się przypomnieć sobie cokolwiek ze swojej przeszłości, jednak czułam się, jakbym za każdym razem, gdy próbuję to zrobić, odbijała się od wysokiego muru. Westchnęłam cicho, szukając w tym murze jakiegokolwiek pęknięci, by móc zajrzeć w przeszłość.
Siedziałam po turecku na bardzo starym szpitalnym łóżku. W pokoju znajdowało się kilka monitorów komputera, pokazujących obraz z kamer rozmieszczonych w całym budynku, jakieś dziwnie wyglądające maszyny, dwie jeszcze starsze niż łóżko szpitalne szafki oraz krzesło.
Z jakiegoś powodu właśnie to krzesło zdawało się być centrum całego pokoju, jego najważniejszym elementem, spajającym wszystko w całość, mimo że odpadająca całymi płatami farba o niezwykle intensywnej, fioletowej barwie, wcale nie komponowało się zbyt dobrze z czarno-białym pokojem.
Ciszę przerwało krótkie, ale ścinające białko w mózgu, skrzypnięcie zawiasów, na których wisiały drzwi prowadzące na korytarz. Do pokoju wszedł starszy ode mnie o rok, co najwyżej dwa, mężczyzna. Na jego twarzy na kilka milisekund zagościł szczery uśmiech.
Ustawił fioletowe krzesło naprzeciwko mnie i usiadł na nim, spoglądając mi w oczy.
- Zanim pozwolę ci odejść, muszę powiedzieć ci kilka ważnych rzeczy - oznajmił.
Zamiast cokolwiek odpowiedzieć, kiwnełam głową ze zrozumieniem.
- Jest rok 2023. Masz na imię Eri, na nazwisko Reyes - mówił spokojnym głosem. - Urodziłaś się 2 stycznia 2004 roku, przed wojną mieszkałaś w stanie Nowy York, tam też powinnać iść.
- ...wojną? - powtórzyłam niepewnie.
Mężczyzna opowiedział mi o wojnie, która wybuchła przed trzema laty, o zombie i innych zagrożeniach, którym prędzej czy później będę musiała stawić czoło. Gdy w końcu opowiedział mi wszystko, co jak uważał, może mi się przydać, pozwolił mi odejść.
Spojrzałam na wojskowy plecak leżący obok mnie na łóżku aby po chwili sięgnąć po niego. Wstałam, podchodząc do drzwi, ale kiedy miałam już wyjść z pokoju po raz ostatni, usłyszałam głos swojego towarzysza.
- Echo, kiedy już będziesz w domu, nigdy nie--
Otworzyłam oczy.
To było najwcześniejsze wspomnienie, do którego kiedykolwiek udało mi się dotrzeć. Oczywiście musiało urwać się w takim miejscu. Zamknęłam oczy starając się wrócić do tego momentu, jednak okazało się to niemożliwe.
***
Następnego dnia usłyszałam fragment rozmowy przez telefon. Brzmiał on Reker, nie mogę dłużej jej tu trzymać...
Nie byłam pewna co to tak właściwie dla mnie oznacza.

Reker?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz