środa, 14 czerwca 2017

Od Tamary cd. Jackoba

Ostatnio ciągle wyjeżdżam na misje kilkudniowe, albo nawet i tygodniowe. Od tej całej sprawy z Ruvikim nie mogłam spać i tylko marzyłam o tym by pozbyć się niby tego całego daru, jakie jest bycie medium, czy co to tam jest... Nie czułam się z tym wszystkim dobrze, a poza tym skupiałam się tylko na misjach, gdyż tylko to pozwalało mi na zapomnienie o tej całej sprawie. W ratuszu właściwie pojawiałam się tylko po coraz to nowsze misje, które zabierałam ze sobą po kilka, brałam zapasy wody, żywności oraz naboje i mnie nie było.
Do szkoły wiadomo że nie chodziłam, bo nie widziałam takiej potrzeby, zwłaszcza gdy to przecież żołnierze albo przyszli szpiedzy powinni rozpoznawać inne obozy, czy znać różne taktyki. Snajpera to nie interesuje, tylko to żeby wykona dobrze misję i tak by nikt nie mógł Cię zauważyć!
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/originals/6a/7a/64/6a7a649fa094925d2b1c8e65996ee2cd.gif
Lał właśnie solidny deszcz i byłam przemoczona do suchej nitki, lecz nie wychodziłam ze swojego ukrycia i dalej leżałam bez nawet najmniejszego ruchu, w gęstych krzakach. Czaiłam się na swój cel jak lew na gazele. On niczego nieświadomy zdrajca, który przeszedł do Demonów, a ja łowca który jest jego egzekutorem, jego karą za zdradę obozu dla gorszych ludzi, naszych wrogów.
Moim celem był niejaki Harry Stilsed, który w śmierci daleko nie zaszedł i właściwie to tylko ciągle jakieś bójki urządzał, wiec żadnego pożytku z niego nie było, no ale kara to kara, jak i przestroga dla innych! Co jeśli chodzi o moje prywatne sprawy? Ano właściwie to sama nie wiedziałam co i dlaczego, czy jak to się dzieje, ale Jackob ostatnio jakby mnie unikał i czułam się troszkę odrzucona... Z bratem nie miałam jak pogadać bo ma już aż trójkę synów, jest nauczycielem i jeździ co po chwilę na jakieś misje więc zwyczajnie nie chciałam mu zawracać głowy, b i tak ledwie żył, co było doskonale po nim widać!
Co z wujkiem? Wujek miał synka i niedawno adoptował sobie córeczkę, wiec no zostałam sama! Sama jak palec! Nie miałam jak i kiedy z kimś pogadać, a przyjaciół czy koleżanek nie miałam... Jeszcze niedawno tak dobrze mi było z Jackobem, ale ostatnio się zmienił na bardziej... zimnego! Nie przytulał mnie już, unikał rozmów oraz nie spaliśmy już razem wtuleni w siebie jak kiedyś. Nawet teraz mogłam sobie świetnie przypomnieć ostatnią sytuację jaka miała miejsce.
Wróciłam właśnie z misji snajperskiej i zostały mi podliczone kolejne punkty do tabeli. Weszłam do pokoju zmęczona ale szczęśliwa, że wreszcie jestem w domu, ale moja radość nie trwała długo, gdyż zobaczyłam złego Jackoba, który siedział na łóżku, a kiedy tylko zamknęłam drzwi, on spojrzał na mnie tylko tym złym spojrzeniem pełnym lodu. To nie był pierwszy raz kiedy tak się zachowywał, ale ten jeden dzień sprawił że czułam się nie kochana i jakbym tylko zawadzała...  
- Wróciłam - szepnęłam do niego, lecz on nawet nie raczył się odezwać, tylko wstał, wyminął mnie i nic nie mówiąc zaczął udawać się w stronę drzwi - Jackob, proszę porozmawiaj ze mną! Jackob ja... - nie dokończyłam bo wyszedł wściekle trzaskając drzwiami, a ja aż się wzdrygnęłam - Cię kocham... - dokończyłam zdanie, a pierwsze łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
Żadnego "witaj kochanie dobrze że nic Ci nie jest, dobrze że żyjesz, kocham cię". Nic z tych rzeczy! Nawet już nie chciał mnie przytulać, tylko wolał spać u siebie w pokoju, jakby się mnie brzydził! 
"Jackob ja Cię kocham..." - szepnęłam w myślach, lecz on nie mógł tego usłyszeć... Kiedy tylko wyszedł ja stojąc znowu sama na środku pokoju, rozpłakałam się bo już nie mogłam tego wszystkiego znieść! Czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce! Wyrwał i wyrzucił do kosza na śmieci, jakby było zupełnie nie potrzebne. "Jackob dlaczego?" - pytałam się ciągle siebie w myślach. Nie jednokrotnie chciałam z nim porozmawiać ale oczywiście kończyło to się tak, że na mnie wrzeszczał ale najczęściej tak że wychodził tak jak teraz i już go nie widziałam... Płakałam za każdym razem, lecz tego dnia najbardziej. Nawet nie przyszedł żeby sprawdzić w jakim jestem stanie, nic! Z tego co się dowiedziałam, to jak rozmawiał z kolegami był taki sam! Że nic sienie zmieniło i ludzie zaczęli posądzać o to ze zwariowałam, bo ciągle się o to wypytywałam, ale ja wiedziałam swoje... Później cały dzień przeleżałam na łóżku skulona i płakałam aż do czasu kiedy nie straciłam całkowicie sił.
I tak oto koszmar trwał aż do dziś, a jakieś cztery, a może już i nawet sześć tygodni temu to się zaczęło... Nie rozumiałam skąd w nim ta złość na mnie! To przez ranking? Zrobiłam coś nie tak? A może jest chory? Albo ktoś mu jakieś głupstwa naopowiadał? A może skądś się dowiedział że jestem tym medium i się mnie brzydzi, bo uważa że jestem jakimś potworem czy dziwadłem?! Nie wiedziałam nic prócz jednego że cierpię, a on się tym nie przejmuje. Nie kochasz już mnie albo masz inną... pomyślałam załamana i poczułam jak kolejne łzy bólu napływają mi do oczu, lecz szybko je odgoniłam mrugając. Skoro mnie już nie kochasz, albo się mnie brzydzisz albo jeszcze wstydzisz to czemu to ciągniesz? Dlaczego mnie jak ranisz Jackob? Dlaczego?! myślałam coraz bardziej załamana, ale na szczęście mój cel w końcu postanowił pokazać nos ze swojej kryjówki, więc zrobiłam przy czajkę i kiedy najmniej się tego spodziewał, strzeliłam mu w łeb i padł martwy na ziemię. Mam Cię! pomyślałam i szybko zerwałam wszystkie potrzebne rzeczy do zaliczenia misji oraz zniknęłam z miejsca zdarzenia.
Nikt nawet w ratuszu nie zauważył że mnie nie ma... Każdy był pochłonięty obowiązkami, a nowy sojusz z jakimiś Ridersami nieźle wszystkich zakręcił, tak samo jak i napływ nowych ludzi do obozu.Udałam się do swojego "schronu", gdzie przesiadywałam gdy byłam poza obozem a było to już bardzo długo! Dodatkowo doszła jakaś sprawa z Sawami, o czy pojęcia nie miałam co gadają, gdyż mnie to nie obchodziło, a dwa to to że miałam swoje zmartwienia na głowie. W torbie na koniu miałam już chyba z 67 zerwanych logo z ubrań wrogów których zdjęłam, ale nadal nie wróciłam do obozu. W ręce trzymałam już kolejne misje, a było ich jeszcze 10 czy 12.
Tylko praca pozwalała mi jakoś żyć, choć po nocach praktyczne nie spałam i czułam że niedługo się zajadę, ale nie obchodziło mnie to... Skoro i tak nikt na mnie uwagi nie zwraca to co? Nic mnie już tutaj nie trzyma... Wszyscy mają mnie gdzieś, zwłaszcza Jackob... pomyślałam smutno i zaczęłam przeglądać karteczki z misjami w mojej ręce. Jak już wcześnie wspomniałam byłam cała mokra od ulewnego deszczu, ale to mi nie przeszkadzało. Prowiantu i wody miałam jeszcze na parę dni, ale nie miałam zamiaru wracać tym razem do ratusza by uzupełnić zapasy. Skoro nikt mnie przez tyle czasu nie szukał to równie dobrze mogę tu zdechnąć pomyślałam jeszcze kiedy nadeszła ciemna noc.

< Reker? Eric? ;3 co jest Jackobowi? ;c ktoś mu głupstw nagadał o niej jakiś czy co? ;c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz