środa, 28 czerwca 2017

Od Kiary cd. Reker'a

Martwiłam się strasznie o Rekera, bo wiedziałam że musi oszczędzać tą nogę! Że też te cholerne tunele są tak niskie że nie możemy na koniach jechać... Po prostu wszystko jakby specjalnie coś nam to utrudniało! Boże dawno nas nie było na medycznym... Dlaczego my mamy takie cholerne szczęście z tymi wrogami czy chorobami? O boże! A co z naszymi dziećmi?! Rajankiem, Cameronkiem i Timim? Kto się nimi zajmuje? Jak długo nas nie ma?! myślałam zdenerwowana do granic. Reker uparciuch i tak dalej mnie niósł, bo niestety nie byłam w stanie samodzielnie chodzić czy się poruszać...
Niestety moje obrażenia były zbyt poważne i zapewne obrażenia wewnętrzne były jeszcze gorsze. Drewniany szpikulec dalej tkwił w moim udzie i miałam przebitą nogę na wylot, ale dzięki lekom tak nie cierpiałam, a opaska uciskowa robiła swoje, choć wiedziałam że muszę mieć to szybko wyjęte bo zakażenie już pewnie się poważne wdało, a ja nie mam zamiaru mieć amputowanej nogi!
Spojrzałam nieco za nas i zobaczyłam jak inni niosą też najciężej rannych i tych chorych. Jakby było mało tym ludziom że prosili o pomoc żeby uratować tych chorych ludzi, a teraz jeszcze to pomyślałam z ironią.
W pewnym momencie wyszliśmy z małych tunelów, do nieco większych i dziwnych... Jakieś rury, doły... Czułam się jakbym była na jakimś statku kosmitów czy coś! Masakra mówię wam! Szliśmy nieco dalej i wtedy usłyszeliśmy charczenie zombie. O cholera.... Ci zmarli żołnierze pewnie byli tutaj zamknięcie bo nie mieli gdzie ich chować kiedy nastala apokalipsa, co oznacza że tego dziadostwa zombie jest tutaj pełno! pomyślałam przerażona.
Oczywiście w tych tunelach było cholernie ciemno i trzeba było założyć noktowizory które posiadaliśmy, gdyż zawsze mieliśmy je przy koniach, co było wymagane przez obóz, bo nigdy nie wiadomo ile będzie trwać misja! Mieliśmy też latarki, którymi świeciły niektóre osoby, bo niestety nie wszyscy mieli noktowizory.
Nasi przyjaciele prowadzili tych co nie mieli noktowizorów albo też świecili im pod nogi żeby wiedzieli po czym stąpają, no ale wiadomo gdy słysz się mnóstwo charczących umarlaków, które tylko patrzą żeby Cię schrupać na kolacje, strach ogromny jest! W dodatku nie znaliśmy tych tuneli i właściwie nie wiedzieliśmy gdzie idziemy! Robiliśmy często postoje, a ci co mogli zabijali zombie których było pełno! Oczywiście nożami albo coś, bo jakbyśmy tu strzelali to tego dziadostwa by się zaraz więcej zleciało...
Kiedy po pięciu minutach przerwy znowu ruszyliśmy, szliśmy w ciszy, choć czasami ludzie jęczeli z bólu czy wysiłku. Wtedy nagle Reker stanął jak wryty czego nie mogłam pojąć i spojrzałam na niego słabym wzrokiem z powodu tak dużej utraty krwi i rozprzestrzeniającego się zakażenia po moim organizmie jak jakaś zaraza.
- Widzisz to co ja? - zapytał mnie na ucho, a ja spojrzałam w tamtą stronę, którą wskazuje i... o mój boże.... Duch!!! Wszyscy stanęliśmy jak wryci! Otaczała go biała aureola i się do nas uśmiech.
- Tim... - szepną jeden z żołnierzy tych których znaleźliśmy - Braciszku.... - dodał ciszej smutnym głosem. Duch się uśmiechnął do niego bardziej i ruchem ręki kazał nam iść za nim, co zrobiliśmy, dziwnie mu ufając. Byliśmy tacy słabi! Mięliśmy ochotę paść, a zwłaszcza ja! Coraz ciężej było mi utrzymać przytomność i czułam jak serce słabo pracuje. Wtedy stało się coś dziwnego, bo ten cały duch Timiego mnie dotknął i... mogłam częściowo się ruszać i odzyskałam część sił! Nie zdołałam jednak nic powiedzieć czy mu podziękować, bo zniknął, a z naprzeciwka ktoś zaczął świecić latarkami.

< Reker? ;3 uratowani! xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz