- Jak na razie chcę zobaczyć, czy jakieś zombie są blisko Ratusza... F16 są głośne, wiec możemy je teraz nieco odciągnąć! - powiedziałam swój plan.
- Dobra to odkąd zaczynamy? - spytał.
- Jak na razie przed siebie! Ciekawe czy nadal potrafię wszystko czego mnie uczyli - rzekłam.
- Jestem zwinny jak jaszczurka! No co? zabawić się nie można? - spytał rozbawiony.
- Zwinny jak jaszczurka, powiadasz? - spytałam z lekką ironią w głosie i lekko przyhamowałam, a on przeleciał nade mną i to teraz ja go goniłam.
- Ej to nie fair! - zaśmiał się.
- Tia... Chciałbyś! - zaśmiałam się - Lądujemy? Musimy oszczędzać paliwo Reker... Wiesz że paliwo lotnicze teraz z cudem idzie znaleźć! - powiedziałam w końcu, na co westchnął z niechęcią.
- Masz rację... Szkoda! Polatał bym sobie jeszcze! - rzekł.
- Ja też, ale cóż! Takie czasy a nie inne - westchnęłam i szybko zawróciliśmy, kierując się tam, skąd wystartowaliśmy i oboje pięknie wylądowaliśmy, a kiedy odrzutowce się zatrzymały, wyłączyliśmy silniki i zaczęliśmy z nich wychodzić. Usiadałam na skrzydle i zobaczyłam że zaczyna się robić późne popołudnie, co mi się niezbyt podobało...
- Musimy wracać do obozu! Ściemnia się - westchnęłam i zeskoczyłam na ziemię.
- Niestety... Derek jest niedaleko z naszymi - stwierdził.
Zagwizdaliśmy na nasze konie, które od razu do nasz przybiegły w trybie natychmiastowym, wsiedliśmy na nie i pojechaliśmy szybko do miejsca gdzie ostatnio widzieliśmy Dereka i resztę.
- No W końcu! Przecież musimy wracać do obozu! Latać wam się kurna zachciało! - fuknął na nas krzyżując ręce na klatce piersiowej i mierząc nas złym wzrokiem.
- Ej, ej, ej! Wcale się nie obiliśmy, bo odciągnęliśmy mnóstwo zombie od obozu panie mądraliński! - fuknęłam na niego, na co przewrócił oczami.
- Tia, tia... Wracamy? Ciemno się robi, a my nie możemy za bardzo po nocach wracać, a chcę być już ze swoją narzeczoną i córką - mruknął.
- Spokojnie już jedziemy! - westchnął Reker.
- Sądząc po poziomie słońca, mamy jakieś 5 godzin przed całkowitym ściemnieniem się - westchnęłam - A jazda cwałem jakieś 4 godziny nam zajmie - dodałam poprawiając się w siodle.
- Znaleźliście coś? - spytał Reker, na co wszyscy zaprzeczyli energicznymi ruchami głów.
- W takim razie wracamy! - powiedziałam i gdy już zawróciliśmy konie i chcieliśmy odjechać, nagle zostaliśmy otoczeni!
< Reker? ;3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz