- Jeśli kłamiecie to sami was zabijemy i to w męczarniach będziecie odchodzić - mruknęłam groźnie, na co prawie podskoczyli.
- Nie kłamiemy! - odparł z lekką zaciętością drugi, ale również tak jak pierwszy, miał oko na swojego kolegę, który ledwie stał i właściwie to było kwestią czasu kiedy upadnie...
- To się okaże - mruknął wujek.
- Idziecie ze mną na medyczny... Jeśli mówicie prawdę, macie w nas sojuszników, jeśli nie... To lepiej żebyście nie wiedzieli co się z wami stanie - mruknęłam znowu, a oni przełknęli ciężko śliny.
- Po co mamy tam iść? - spytał lekko ze strachem pierwszy niby szpieg.
- Żeby was zbadać i żeby podać leki... Wyglądacie jak żywe zombie - powiedziałam uważnie się im przyglądają - Tylko bez żadnych sztuczek! - dodałam na co skinęli głowami.
Wtedy jeden z mężczyzn przerzucił sobie przez ramię rękę ledwie żyjącego mężczyzny i ruszyli za mną i z wujkiem na medyczny. Nasi szpiedzy byli w kompletnym szoku z tego co robimy i jakby nie zadowoleni, lecz wujek coś tam na nich burknął i zniknęli w cieniu, a my doszliśmy na medyczny po kilku przystankach, gdyż najbardziej chory już nie miał niestety siły iść...
No cóż! Adrenalina mu troszkę opadła, gdyż mniej się bał, a choroba już dokończyła swoje, przez co nie miał siły iść czy się podnieść. Ciężko oddychał i miał gorączkę, co stwierdziłam po jego rozpaleniu na twarzy.Jego kolega położył go na łóżku, które mu wskazałam, co zrobił a pozostałej dwójce również wskazałam łóżka obok.
Pobrałam wszystkim szybko krew, a kiedy to zrobiłam to szybko podłączyłam kroplówki wzmacniające oraz tlen choremu mężczyźnie, który w końcu zaczął normalnie oddychać, ale musiałam przełączyć na zimny tlen, bo jego temperatura wynosiła 41 i 7 stopni.
- Jak on się nazywa? - spytałam dwóch mężczyzn, gdy wzięłam do ręki kartę zdrowia czystą do wypełnienia.
- Kamil... Kamil Linton - powiedział pierwszy z jego kolegów, a ja zanotowałam wszystko, a później podłączyłam również monitor EKG, na którym po chwili zaczęły skakać różne kreski.
- A wy jak się nazywacie? - spytałam teraz leżącą dwójkę.
- Dominik Adams - powiedział drugi spojrzał na kolegę.
- Fabian Monllow - przedstawił się pierwszy, co również zanotowałam.
Osłuchałam tego Kamila i od razu zauważyłam kłopoty, a raczej wysłuchałam! Mężczyzna miał straszne zapalenie płuc... Mężczyzna w końcu nie wytrzymał i stracił przytomność, czym się nie dziwiłam, bo zżerała go niemalże gorączka, więc przykryłam go grubymi kocami.
Po dwóch godzinach otrzymałam ich wyniki krwi i marszczy brwi.
- Wszyscy jesteście ciężko chorzy, ale ten wasz Kamil najbardziej... - wzdycha.
- Co mu jest? I nam? spytali lekko kaszląc.
- Kamil ma zapalenie płuc i ciężką grypę, a w was też jest grypa ale jeszcze nie tak zaawansowana... Jednak z Kamilem będzie ciężko - westchnęłam gdy przewracałam wszystkie kartki - Macie też silną anemię! - dodałam.
- Czyli co teraz z nami będzie? - spytał Fabian.
- Dostaniecie odpowiednie leki a dalej się zobaczy! - odparłam spokojnie i im również zaczęłam podawać kroplówki i kazałam im leżeć i odpoczywać, co zrobili z wyraźną ulgą, jednak widziałam że boją się zasnąć... Walczyli ze snem jakiś czas, lecz w końcu oczywiste było że się poddadzą, co miało miejsce po około dziesięciu minutach...
Po około kolejnych czterech godzinach mężczyźni się obudzili i byli z początku nieco przerażeni, ale zaraz sobie przypomnieli gdzie są, więc się troszkę uspokoili. Po następnych trzydziestu minutach natomiast wnieśli jakoś ciężarną kobietę, zapewne w ósmym miesiącu ciąży, później jeszcze jakieś inne dwie kobiety oraz 7 letniego chłopca i 4 letnią dziewczynkę. Po reakcjach trójki nieznajomych zrozumiałam jednak że to muszą być ich rodziny... Byli w strasznym stanie! Natychmiast zwołałam personel i zaczęliśmy ich wszystkich badać. Na szczęście nie szarpali się, gdyż byli nieprzytomni, ale miałam nadzieję że obecność ich partnerów po przebudzeniu oraz ojców, uspokoją się...
< Eric? ;3 jesteś tam? xdd co zrobiliście? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz